czwartek, 6 czerwca 2024

Spis treści

Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa

Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo

Rozdział 2 - Seattle: Matka

Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie

Rozdział 4 - Seattle: Ojciec - spadkobierca

Rozdział 5 - Wojsko: Skąd ten pomysł ?

Rozdział 6 - Wojsko: Jedna myśl, jeden cel

Rozdział 7 - Wojsko: "On nie był jednym z nas" 

Rozdział 8 - Droga donikąd: Lata 1962-1963

Rozdział 9 - Droga donikąd: Fayne Pridgon

Rozdział 10 - Droga donikąd: Anonimowy sideman

Rozdział 11 - Ponowne narodziny: Dar Niebios

Rozdział 12 - Ponowne narodziny: Linda Keith - "Matka"

Rozdział 13 - Ponowne narodziny: Żegnaj Jimmy, witaj Jimi - krok pierwszy: być jak Dylan

Rozdział 14 - Ponowne narodziny: Słyszałeś o Dylan'ie?

Rozdział 15 - Ponowne narodziny: Bob kto?

Rozdział 16 - Ponowne narodziny: Podsumowanie - kiedy "Hendrix wpadł po uszy"

Rozdział 17 - Ponowne narodziny: LSD

Rozdział 18 - Ponowne narodziny: Greenwich Village

Rozdział 19 - Ponowne narodziny: Chas Chandler - "Ojciec"

Rozdział 20 - Anglia: Pierwsza doba - Żegnaj Linda, witaj Kathy

Rozdział 21 - Anglia: Lekcja pokory - KO w pierwszej rundzie

Rozdział 22 - Anglia: The Jimi Hendrix Experience

Rozdział 23 - Anglia: Debiut

Rozdział 24 - Anglia: Dobry czas

Rozdział 25 - Anglia: Track Records

Rozdział 26 - Anglia: Podbój Londynu

Rozdział 27 - Anglia: Jimi Hendrix rośnie w siłę

Rozdział 28 - Anglia: Amerykanin w Londynie

Rozdział 29 - Anglia: "Are You Experienced"

Rozdział 30 - Anglia: "Stg. Pepper's Lonely Hearts Club Band"

Rozdział 31 - Sława: Monterey Pop Festival - Chwila prawdy

Rozdział 32 - Sława: Na podbój Stanów !

Rozdział 33 - Sława: Sterta płyt

Rozdział 34 - Sława: Gwiazda europejskich mediów

Rozdział 35 - Sława: Brytyjski prestiż i drugi longplay

Rozdział 36 -Sława: "Axis: Bold As Love"

Rozdział 37 - Sława: Koniec 1967 - najlepszego roku w karierze Hendrix'a

Rozdział 38 - Cena sławy: Pierwsze dni 1968 roku i pierwsze poważne kłopoty

Rozdział 39 - Cena sławy: Brylant, którego blask przyćmił Bob'a Dylan'a

Rozdział 40 - Cena sławy: Gdzie są moje kompozycje? - czyli płyty a repertuar koncertowy 1966-1968

Rozdział 41 - Cena sławy: Pierwsze poważne rysy

Rozdział 42 - Cena sławy: "Smash Hits"

Rozdział 43 - Cena sławy: Utrata Chas'a Chandler'a - początek końca

Rozdział 44 - Cena sławy: Apogeum - "Electric Ladyland", czyli "Krzyczący orzeł" po raz drugi

Rozdział 45 - Cena sławy: W pułapce oczekiwań i pieniędzy

"Band Of Gypsys" - wydania oficjalne (cz. 1): Capitol i Reprise (USA), Track (UK), Barclay (Francja)

"Band Of Gypsys" - wydania oficjalne (cz. 1): Wariacje na temat

Epilog cz. 1 - Zasłużył czy nie?

Epilog cz. 2 - Miejsce

Epilog cz. 3 - Jimi

Epilog cz. 4 - Ostatnie dni 

Epilog cz. 5 - Śmierć Jimi'ego Hendrix'a

Epilog cz. 6 - Monika Dannemann

Epilog cz. 7 - Nowe fakty i ostateczna konkluzja

Epilog cz. 8 - Już nie Jimi Hendrix a James Marshall Hendrix

Postscriptum - Rzeczywistość bardziej niewiarygodna niż fikcja


środa, 5 czerwca 2024

Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa

   
"Muzyka stanowi pomost pomiędzy niebem a ziemią. Jest uniwersalnym językiem wszechświata."
- cytat z filmu „ Forbidden Kingdom”

„ Tak to jest, kiedy ziemia pieprzy się z kosmosem.”
Jimi Hendrix, styczeń 1970
 
"...the story - of Jimi, so easy to explain..."
- parafraza fragmentu ostatniego tekstu Jimi'ego Hendrix'a

W czasach gdy Jimi Hendrix rozpoczynał karierę pokutowało tradycyjne myślenie: "czarny" z gitarą - musi być bluesman, a jeśli odniósł sukces, to nie inaczej jak za cenę duszy, zawierając pakt z "siłą nieczystą" (była to forma pocieszenia dla pozostałej, czyli niemal całej, "czarnej" społeczności, która nędznie funkcjonowała, bez jakichkolwiek perspektyw, w czarno-białej rzeczywistości). 
Ta ludowa legenda podążała za popularnymi bluesmanami jak cień, od którego nie sposób się uwolnić. A więc:

Urodził się 27 listopada 1942 roku. Matka, Lucille, wybrała mu ojca i pozostawiła go pod jego opieką. Ojciec, Al Hendrix, zmienił mu imiona na James Marshall. Chłopak żył w zaniedbaniu i skrajnym ubóstwie. 

W głowie wciąż słyszał muzykę, ale nie umiał jej grać. W wieku 23 lat, 15 października 1965 roku, podpisał kontrakt za 1 $. 

W kolejnym, 1966 roku, narodził się na nowo. Matką była Linda Keith. Znalazła mu nowego ojca. Chas Chandler przejął nad nim opiekę i zmienił mu imię na Jimi. 

Gra rozpoczęła się w sobotę 24 września 1966 roku w Londynie. Od tej chwili wszystko było po jego stronie - przychodziło samo i natychmiast: kobiety, zespół, muzyka. Longplay, który odmienił muzykę nagrał w 72 godziny, a w tytułowym utworze zarejestrował solówkę, którą zagrał tak, aby mogła być odtwarzana od tyłu. 

Dokładnie 9 miesięcy, tyle ile trwa ludzka ciąża, zajęły przygotowania do zrobienia ogólnoświatowej kariery. Występ w Monterey przyniósł mu ponadczasową sławę i zapewnił status Gwiazdy Festiwali. 

Stał się ikoną. Zrobiono mu tysiące zdjęć. Nie było ograniczeń – mógł ubierać się jak kobieta, a mimo tego i koloru skóry, znajdował uwielbienie wśród białej publiczności. 

Nie miał sobie równych. Na gitarze wykonywał iście diabelskie sztuczki. 

Latem 1967 roku Ed Chalpin wystąpił na drogę sądową i przypomniał mu, że będzie musiał wypełnić zobowiązanie kontraktowe. Jimi miał wszystko, lecz nie miał czasu. Żył jak szalony. Trwonił pieniądze, nadużywał seksu i narkotyków, ale przede wszystkim gorączkowo tworzył muzykę. Wydaje się, że wiedział ile czasu mu pozostało. 

Gra trwała niemal równe 4 lata i zakończyła się nad ranem w piątek 18 września 1970 roku w miejscu, w którym się zaczęła. 1-go października został pochowany na przedmieściu Seattle. Na tablicy nagrobnej Al Hendrix kazał zamieścić wizerunek gitary zwróconej w zwykłą stronę, gdyż uważał, że wszystko co leworęczne ma złe korzenie.


Czy Jimi/James Marshall Hendrix miał wiele twarzy ?
Na pewno miał jedno - talent muzyczny tak duży, że należy mówić o geniuszu.



wtorek, 4 czerwca 2024

Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo


Wielu ludzi nie ma pojęcia, jak to jest żyć w biedzie i ubóstwie – jak bardzo, i często nieodwracalnie, niszczą one ludzkie życie.”
 - J.K. Rowling

"90 procent niewolników przywożonych z Afryki stanowili mężczyźni. Z kim mieli mieć dzieci?...
Prawie każdy Afroamerykanin miał w rodzinie matki indiańską prababcię."
     - kanadyjski dokument z 2017 r.
     "Rumble: The Indians Who Rocket The World"



7 grudnia 1941 roku wojska japońskie, bez wypowiedzenia wojny, zbombardowały ulokowaną na Hawajach amerykańską bazę militarną Pearl Harbor. Atak wstrząsnął opinią publiczną w USA. Następnego dnia prezydent Franklin Roosevelt ogłosił rozpoczęcie stanu wojny z Japonią.
Wydarzenia te miały ogromny wpływ na życie dziecka narodzonego niespełna rok później. Być może miały także bezpośredni wpływ na jego poczęcie ?
Johnny Allen Hendrix, urodził się 27 listopada 1942 roku, przed południem, o godzinie 10:15, w King County Hospital, 325 9th Avenue, Harborview, Seattle, w stanie Washington. Ojcem dziecka był James Al Hendrix, matką Lucille, z domu Jeter.



Znali się krótko. Al był niski, lecz przystojny. Lucille wyróżniała się urodą i aparycją. Oboje pochodzili z nizin społecznych. Połączył ich młody wiek oraz zamiłowanie do tańca i zabawy.
Niepewność losu wobec wybuchu wojny i atmosfera obsesyjnego strachu przed atakiem Japończyków na Seattle z pewnością stanowiły czynnik potęgujący determinację w korzystaniu z uroków życia.
Gdy okazało się, że 16-letnia dziewczyna jest w ciąży, niespełna 23-letni Al miał już powołanie do armii i w ogóle nie myślał o małżeństwie. Mimo to pobrali się. Ślub odbył się 31 marca 1942 roku. W trzy dni po tym Al został wcielony do wojska. Na skutek błędu administracyjnego w armii, rodzina młodego żołnierza została bez pomocy finansowej.
Jako nastoletnia, pozbawiona wsparcia rodziny, uboga, czarnoskóra dziewczyna w ciąży, a wkrótce matka, Lucille stanęła wobec wielu wyzwań. Nie sprostała im. Wyraźnie nie dojrzała do odpowiedzialności jaka na nią spadła. Pracowała jako kelnerka. Często nadużywała alkoholu. Zaledwie w 3 dni po urodzeniu dziecka, zostawiła je u swojej matki.

Clarise Jeter, babka małego Hendrix'a, dorabiała sprzątaniem domu Mae’s Family. Było to miejsce współcześnie nazywane rodziną zastępczą. W owym czasie w wielu rodzinach wychowywano dzieci własne i przybrane. Wspomnienia z tego okresu pochodzą od Freddie Mae Gautier, wówczas 12-letniej dziewczynki (nazwisko Gautier przypuszczalnie pochodzi od jej męża). Dobrze pamiętała dzień, gdy jej mama otworzyła drzwi, a na progu stała babka Johnny’ego Allen’a. Przyszła do pracy, trzymając na rękach zawinięte w cienki, zbyt krótki kocyk, chude i zmarznięte niemowlę. Była zima, padał śnieg. Pani Jeter nie potrafiła wytłumaczyć zniknięcia swojej córki - Lucille nie wracała już od dwóch dni. Nie było w tym nic niezwykłego, ale teraz była przecież matką. Wstrząśnięta Minnie Mae, mama Freddie, zatrzymała dziecko w swoim domu. Trudno określić, czy Clarise liczyła na to, czy też po prostu nie miała z kim dziecka zostawić ?
Po dwóch, czy trzech dniach zjawiła się Lucille, z pretensjami: „Dlaczego zabrano jej dziecko ?”. Kiedy dowiedziała się, że bez problemu może je odebrać, oznajmiła, że przyjdzie za godzinę, po czym... nie pojawiła się przez kilka następnych tygodni ! 

Na początku 1943 roku Lucille opuściła granice stanu Waszyngton, przenosząc się, wraz z jakimś mężczyzną, nieco dalej na południe, do Portland w stanie Oregon. Syna zabrała ze sobą. Zaniepokojona rodzina wszczęła poszukiwania. Pobitą Lucille, wraz z dzieckiem, odnaleziono w szpitalu i zabrano z powrotem do Seattle.
Lucille nie miała w tym czasie stałego miejsca zamieszkania. Około 7 miesięcy po narodzinach syna, w połowie 1943 roku, zmarł jej 68-letni ojciec Preston Jeter. Matka, Clarise, przeszła kolejne załamanie nerwowe i czasowo opuściła dom rodzinny, który pod jej nieobecność doszczętnie spłonął. Pożar zabrał cały dobytek i pamiątki rodzinne. Jeter’ów nie stać było na ubezpieczenie, więc go nie mieli.

W ciągu najbliższych dwóch lat Johnny Allen najprawdopodobniej przebywał głównie pod opieką starszej siostry Lucille, Delores Hall: „Opiekowałam się nim przez pierwsze 4 lata jego życia”, oraz w domu Mae’s Family. Freddie Mae Gautier relacjonuje dalej: „Moja mama miała inne przybrane dzieci, ale on nie był naszym przybranym dzieckiem. Przebywał tu, ponieważ nie miał kto się nim zająć. Lucille czasami zabierała chłopca na kilka dni, ale zawsze przynosiła go z powrotem. Był spokojny, nie robił hałasu i raczej unikał innych dzieci, co jest niezwykłe jak na dwu-, trzylatka. Chował się samotnie w pokoju, patrzył smutnym, pytającym wzrokiem, czasami marszczył brwi, potrząsał głową... Często, gdy do niego mówiłam, z jego oczu płynęły łzy. Płakał cicho. Czuł się odrzucony. Budził współczucie, chciało się go przytulić i powiedzieć: Już dobrze, skarbie.”


Biograf, David Henderson, napisał: „Lucille miała gruźlicę od urodzenia, a w tym czasie wobec silnej depresji, która często towarzyszy gruźlicy, musiała zostać poddana długotrwałej kwarantannie”. Jej syn, także znalazł się w szitalu. W 1969 roku dorosły już Hendrix wspominał: „Miałem zapalenie płuc. Był 4-ty lipca... Pielęgniarka podsadziła mnie do okna, a niebo za nim pełne było kolorowych fajerwerków. Łoł !”. 
Wspomniany już David Henderson oraz inny biograf, Tony Brown, datują to wydarzenie na rok 1943, lecz wówczas przytoczone wspomnienie musiałoby pochodzić od 7-miesięcznego dziecka ! John Black z kolei twierdzi, że miało to miejsce w roku 1945, natomiast Charles R. Cross nie wspomina o nim ani słowem. Czy zatem wspomnienie to jest fikcją ? Nie można jednak całkowicie wykluczyć prawdopodobieństwa, że w smutnym i samotnym życiu małego Johnny’ego Allena, było to tak niesamowite i piękne przeżycie, że nigdy go nie zapomniał.
A może powodem pobytu w szpitalu nie było zapalenie płuc, lecz dotknęła go ta sama przypadłość, co jego matkę ?
Faktem jest, że latem 1945 roku zakończył pobyt w domu Minnie Mae i został wywieziony do Kalifornii, a później zaopiekował się nim ojciec.

Al o narodzinach syna dowiedział się listownie. Napisała siostra Lucille, Delores, która dołączyła pierwsze zdjęcie. Drugie otrzymał od żony.


Będąc w wojsku nie miał możliwości uczestniczenia w pierwszych latach życia chłopca. Najpierw dowiedział się, że jest on pod opieką Clarice. Później dostał list od zupełnie obcej dla siebie osoby, niejakiej pani Walls, która informowała, że jego syn jest u niej i będzie mógł zostać odebrany po powrocie Al’a. Nadawcą następnego listu była pani Champ. Okazała się ona kolejną opiekunką dziecka, gdyż jej siostra (wg Brown’a – matka), pani Walls, nieoczekiwanie zmarła. Teraz Johnny znajdował się w Berkeley. Al zdenerwował się nie na żarty. Wszczął nawet postępowanie rozwodowe, którego nie zakończył, gdyż jak później wspominał, koszty z tym związane były dla niego zbyt wysokie: „Byłem w trakcie sprawy. Wszystko czego potrzebowałem, żeby dostać rozwód, to opłata 25 $, ale cały mój dochód w tym czasie, to 20 $ tygodniowo otrzymywane od rządu”.
W sierpniu 1945 roku Al został zwolniony z wojska. Najpierw pojechał do Vancouver odwiedzić swoją rodzinę: matkę i siostrę, z którymi nie widział się od 3 lat. Dwa miesiące później, zaopatrzony w kopię aktu urodzenia syna, na dowód swojego ojcostwa, udał się do Berkeley. Na ile była to jego własna decyzja, a na ile jego matki, Nory ? Niewątpliwie, jak sam mówił, trudno mu było odnaleźć się w roli ojca. Pojęcie ojcostwa miało dla niego charakter nieco abstrakcyjny – nigdy nawet nie widział swojego dziecka.

Liczne biografie, a zwłaszcza wspomnienia zapisane przez Kathy Etchingham i Sharon Lawrence, które dobrze znały Hendrix’a, podkreślają, że swój pobyt w Berkeley Jimi zawsze wspominał z olbrzymim sentymentem. Po raz pierwszy w życiu czuł się tu tak dobrze i bezpiecznie jak w rodzinie. Szczególnie bliska była mu córka pani Champ, Celestine: „Naprawdę ją kochałem. Była dla mnie jak starsza siostra” - takie wspomnienia Hendrix'a zapamiętała Etchingham. Nagła konieczność opuszczenia tego miejsca i ludzi, związana z pojawieniem się obcego, surowego w sposobie bycia mężczyzny, podającego się za jego ojca, była dla małego Johnny’ego podwójnie silnym traumatycznym przeżyciem. Al postawił jednak na swoim. Obaj wrócili do Seatlle. Zamieszkali u Delores, która miała już dwie córki, Robertę i Dee Dee.
Wkrótce, niespodziewanie dla wszystkich, zjawiła się Lucille. Dotychczasowy bilans jej związku z Al’em obejmował: 5 miesięcy spotkań, 3 dni małżeństwa, 3 i pół roku rozłąki oraz dziecko. Dla niczym niewyróżniającego się, przeciętnego i niskiego mężczyzny, jego młoda, bardzo ładna żona była jak spełnienie marzeń. Z pewnością zaspokajała jego aspiracje. Doszli do porozumienia. Po raz pierwszy rodzina zamieszkała razem. To był dobry okres. Al otrzymywał jeszcze pieniądze z wojska, co zapewniało względną stabilizację. Mieli swój miesiąc miodowy. W ciągu dnia, gdy Delores była w pracy, doglądali wszystkich dzieci, a wieczorami wychodzili. Bawili się i pili - bez alkoholu zabawy nie było.

Al zabrał żonę i syna do sąsiadującego z Seattle kanadyjskiego Vancouver, aby przedstawić ich swojej rodzinie. Imię Johnny było wówczas modne, lecz nie miało tradycji w rodzinie Hendrix, i pomimo że drugie imię Allen odziedziczone było po ojcu, dnia 11 września 1946 roku urzędowo zmieniono chłopcu imiona. Od tej pory nazywał się James (zdrobniale: Jimmy) Marshall Hendrix.

Zamieszkali w Golden Hotel na 10-ej Alei, gdzie wynajęli skromny pokój z jednym łóżkiem. Al zmieniał pracę. Zaokrętował się na statku handlowym. Gdy wrócił po dwutygodniowym rejsie do Japonii, zastał pokój pusty. Dowiedział się, że Jimmy wyjechał z Clarise do Kansas, a po Lucille wszelki ślad zaginął. W tej sytuacji Al zwolnił pokój i z powrotem przeniósł się do Delores. Lucille wróciła i raz jeszcze pojednali się.


Związek Al’a i Lucille był burzliwy. Nie pasowali do siebie. Al był typowym, pozbawionym ambicji konformistą. Bezkrytycznie zgadzał się z rzeczywistością i realiami, akceptował tradycyjne normy i wartości, próbując przystosować do nich życie własne i swojej rodziny. Lucille była zupełnie inna. Nie interesowała ją szara rzeczywistość i starała się uciec od niej jak najdalej. Była niespokojnym duchem, wiecznie goniącym, nie zawsze wiedząc za czym. Nie potrafiła być konwencjonalną żoną zgodnie z oczekiwaniami męża. Wyszła za niego i została matką w bardzo młodym wieku, zupełnie tego nie planując. Al miał być jej chłopakiem, ale niekoniecznie miłością jej życia, na którą w wieku 16 lat zapewne nie była jeszcze gotowa. W okresie gdy dojrzewała do uczucia i szczególnie go potrzebowała, męża przy niej nie było. Pozostała sama ze wszystkimi problemami. To spowodowało, że zdystansowała się do Al’a. Najprawdopodobniej już nigdy nie zdołała go pokochać. Słabe zdrowie, skrajna bieda oraz bezradność w połączeniu z rolą żony i matki – to wszystko razem wpędziło ją w depresję i alkoholizm. U boku Al’a czuła się jak schwytana w pułapkę. Miotała się pomiędzy poczuciem obowiązku i lojalności wobec męża i dziecka, a szaleńczą wręcz potrzebą oswobodzenia. Cokolwiek próbowała zrobić, tylko pogarszało sytuację. Jej chwiejny stan emocjonalny odbijał się na życiu całej rodziny. Niekochany mąż czuł się sfrustrowany, a syn odrzucony. Konserwatywny Al i niepokorna Lucille coraz częściej pili. W miarę upływu czasu dochodziło do sprzeczek, aż wreszcie do burd i rękoczynów. Ona odchodziła, by po jakimś czasie wrócić, zwłaszcza gdy nie miała co ze sobą zrobić, a on ją przyjmował. Powtarzało się to cyklicznie. Sprawy przybierały taki wymiar, że nawet najbliższe i najbardziej życzliwe rodzinie Delores Hall i Dorothy Harding, zabroniły swoim dzieciom odwiedzania rodziny Hendrix.

Pomiędzy 4 a 6 rokiem życia, Jimmy bardzo często uciekał przed awanturami do domu Dorothy. Z trudem można było wydobyć z niego słowo. Gdy zaczynał mówić, mówił niewyraźnie – pozostało mu to na całe życie i objawiało się, gdy był zdenerwowany. Wówczas, jako małe dziecko, powtarzał: „Moja mama i tata ciągle się awanturują. Ciągle. Nie lubię tego. Chciałbym, żeby przestali.” W 5-tym roku życia dostał swój pierwszy instrument – harmonijkę ustną. Nie wzbudziła jego zainteresowania i wkrótce została oddana. Jego ulubioną zabawką był szmaciany piesek uszyty przez Delores. 


Jimmy był cichy i milczący. Całymi godzinami bawił się sam, a we wszystkim co robił towarzyszyła mu wyimaginowana postać – Sessa.
Czy „Sessa” była postacią zupełnie fikcyjną, jak zakładały to osoby mające styczność z małym Jimmy'm, a w ślad za nimi przyjął biograf  Ch. R. Cross ? A może było to zniekształcone przez dziecko imię Celestine Champ z Berkeley ? Już jako dorosły człowiek to właśnie ją wciąż wspominał najcieplej z okresu wczesnego dzieciństwa, podczas gdy jego opiekunowie w Seattle nawet nie zdawali sobie sprawy z jej istnienia.
W 1947 roku obie siostry, Lucille i Delores, równocześnie zaszły w ciążę. W styczniu 1948 roku na świat przyszło trzecie dziecko Delores, dziewczynka Julia, a dwa dni później, 13 stycznia, Lucille urodziła drugiego syna. 


Al był bardzo szczęśliwy i nadał mu imiona Leon Morris na cześć swojego przedwcześnie zmarłego brata. 
Nie mogli liczyć na pomoc Delores, lecz Al’owi udało się znaleźć lepszą pracę i przeprowadzili się do małego dwupokojowego mieszkania w dzielnicy Rainier Vista w pobliżu Washington Lake.


We wrześniu tego roku, prawie 6-letni Jimmy, zapisany został do przedszkola przy Rainier Vista Elementary School. Stosunki w rodzinie poprawiły się do tego stopnia, że Lucille w jedenaście miesięcy po narodzinach Leona powiła kolejne dziecko !
Narodziny chłopca nazwanego Joseph (Joe) Allen Hendrix stały się punktem krytycznym dla dalszych losów rodziny. Nie urodził się zdrowy. Miał szereg defektów fizycznych, spośród których rozszczepienie podniebienia i jedna noga wyraźnie krótsza, nie były największymi problemami. Istnienie Joseph’a przez wiele lat było tematem tabu. Jego pojawienie się w pierwszej części dokumentu zatytułowanego „The Uncut Story” z 2004 roku wywiera silne i niezapomniane wrażenie.



Widzimy dorosłego mężczyznę ze zdeformowaną twarzą, aczkolwiek bardzo przypominającą brata i ojca, który zaczyna mówić: „Joseph Allen Hendrix, tak się nazywam. Moimi rodzicami są Lucille i Al Hendrix…”. Rodzice obwiniali się nawzajem: Al zarzucał Lucille nadużywanie alkoholu, ona jemu brutalne traktowanie w czasie ciąży. Tymczasem dziecko ewidentnie potrzebowało długotrwałej, systematycznej kontroli i interwencji medycznej, a rodziny nie stać było na utrzymanie trójki, nawet zdrowych, dzieci. W czerwcu 1949 roku, nie byli już w stanie ich wyżywić. Al odwiózł chłopców do Vancouver, do swojej matki i siostry Pat.
 
Jako 7-latek, Jimmy we wrześniu poszedł do pierwszej klasy w kanadyjskiej szkole, Annex Elementary School na Dowson Street, tej samej, do której jako dziecko uczęszczał jego ojciec. Zapamiętał z tego tyle, że babcia Nora wysyłała go tam w uszytych przez siebie ubraniach, ozdobionych na wzór indiański frędzlami, co stawało się przedmiotem nieustannych drwin ze strony innych dzieci. W 1969 roku wspominał: „Każdy śmiał się ze mnie, wiesz, regularny płacz”. Można jednak założyć, że bardziej istotnym powodem kpin niż sam strój, było to, kto w niego był ubrany. Jimmy na tle innych równolatków najprawdopodobniej jawił się jako skora do płaczu oferma i niezdara, a niekonwencjonalne ubranie tylko dolewało oliwy do ognia. 
Trudno ostatecznie ustalić jak długo chłopcy pozostali w Kanadzie. Hopkins twierdzi, że Jimmy i Leon spędzili tam, stosunkowo miło, łącznie trochę ponad rok. Bawili się ze swoim kuzynem, 5-letnim Bobby’m, synem Franka, a Al odwiedzał ich mniej więcej raz na miesiąc. 

Jimmy z kuzynem Bob'em i w grupie dzieci (w sweterku w paski)

Brown podaje, bez dokładnej daty, że w roku 1950 zmarł mąż Pat, Joe Lachley i chłopcy zostali odesłani do Seattle. Wersja ta jest zbieżna z biografią Glebbeek’a & Shapiro, lecz tu miało to miejsce jesienią 1949 roku. Przychyla się do tego Cross. Jego zdaniem były to wakacje, które przeciągnęły się do października, lecz wraz z Jimmy’m i Leon’em miał przebywać w Vancouver także kilkumiesięczny Joe. Cross nie podaje przyczyny powrotu, ani też żadnych faktów aż do jesieni 1950 roku, podkreśla natomiast, że ów okres, najprawdopodobniej 4 lub 5 miesięcy, spędzonych w towarzystwie Nory, wywarł duży wpływ na Jimmy’ego. Opowiadania babci o dzielnych i wolnych indiańskich przodkach silnie oddziaływały na wyobraźnię chłopca mającego problemy z odnalezieniem własnej tożsamości. Po powrocie do Seattle Jimmy kontynuował pierwszą klasę w Rainier Vista Elementary School, lecz jakiś czas potem, jako najstarsze dziecko, czasowo zamieszkał z Delores. Do drugiej klasy uczęszczał w sąsiadującej Horace Mann Elementary.

W 1950 roku Lucille ponownie zaszła w ciążę, której nie donosiła. Urodzoną przedwcześnie 27 września dziewczynkę, nazwaną Cathleen (także: Cathy lub Kathy) Ira, udało się uratować, lecz po jakimś czasie stwierdzono, że dziecko jest niewidome. Po jedenastu miesiącach od jej narodzin, zdecydowano się ją oddać (adoptowana przez Annie Burbridge), gdyż zbliżał się kolejny poród ! 27 października 1951 roku urodziła się Pamela (Pamie) Marguerite. Było to już piąte dziecko w rodzinie, i zarazem trzecie, które miało komplikacje zdrowotne, chociaż nie tak poważne, jak dwoje poprzednich.
W tym czasie Jimmy wrócił do rodziny i rozpoczął trzecią klasę w znanej już Rainier Vista Elementary School. 9-letni chłopiec do tego stopnia zafascynowany był postacią Flash’a Gordon’a, odtwarzaną w kinowej roli przez byłego olimpijczyka, a wówczas aktora, Larry’ego "Buster’a" Crabbe, że kartkę z pozdrowieniami wysłaną do Kanady, podpisał imieniem Buster. Podobno Delores, a w ślad za nią inni członkowie rodziny oraz niektórzy znajomi, nazywali go tak już od najmłodszych lat - tym łatwiej mógł się więc identyfikować z fantastycznym bohaterem.
Być może nie bez kozery był nazywany w rodzinie "Buster"? Zdzisław Pająk, autor pierwszej polskiej biografii Hendrix'a, zatytułowanej "Jimi Hendrix. Szaman Rocka", napisał, że "Buster" było wówczas synonimem słowa "gamoń" i kiedy Jimmy był trochę starszy, prosił żeby już go tak nie nazywać z powodu drwin rówieśników.
Określenie "Buster" ma wiele znaczeń. O ile jednak doszukiwać się można jego znaczenia w kinie, to w przypadku Hendrix'a, bardziej miarodajny niż "Pogromca" Superman, byłby gapowaty i rozśmieszający wszystkich Buster Keaton. Widocznie taki wizerunek bardzo pasował do małego Jimmy'ego, gdyż jak napisał Ch. R. Cross: "W czarnej społeczności Seattle większość ludzi znała i zna Hendrix'a pod pseudonimem Buster".

17 grudnia 1951 roku Al i Lucille Hendrix rozwiedli się. Pamela została oddana (adoptowana przez Doris Mae i Sanders’a Herod), a opiekę nad trzema chłopcami przyznano Al’owi. Nie zmieniło to wiele w życiu rodziny, gdyż Lucille nadal pojawiała się i znikała, lecz teraz głos decydujący w sprawach dzieci należał do Al’a. W tej sytuacji mógł on w końcu ostatecznie rozstrzygnąć trwający od trzech lat spór dotyczący dalszych losów Joe’go. Al mający bardziej pragmatyczne podejście do rzeczywistości chciał go oddać niemal natychmiast po urodzeniu. Lucille przeciwnie – za wszelką cenę chciała zatrzymać swojego trzeciego syna.
We wspomnianym już, jedynym udzielonym przez Joe’go wywiadzie, wspomina on ów dramatyczny dla niego moment, w którym został oddany (adoptowany przez rodzinę Brannon). Miało to miejsce latem 1952 roku. Joe nigdy więcej nie zobaczył już swojej matki – zapamiętał jedynie jej zapach: „Pachniała tak ładnie – jak kwiaty”. Delores po latach stwierdziła jednoznacznie: „Moja siostra nigdy nie wybaczyła Al’owi, że odebrał jej Joe’go”.

17 lutego 1953 roku Lucille urodziła jeszcze jedno dziecko. Sytuacja powtórzyła się - Al, tak jak w przypadku wszystkich poprzednich dzieci figurował jako ojciec na świadectwie narodzin, a chłopiec, któremu nadano imię Alfred, miał wady wrodzone i wkrótce został oddany. Lucille pozostawała z Al’em dopóki miała Alfreda - wraz z oddaniem syna, ona też odeszła, tym razem na zawsze. Spotkali się raz jeszcze - 30 marca 1955 roku Al i Lucille Hendrix urzędowo zrzekli się praw rodzicielskich do czwórki swoich najmłodszych dzieci, które oddali do adopcji.

poniedziałek, 3 czerwca 2024

Rozdział 2 - Seattle: Matka - Anioł


Dlaczego nie możesz być taka, jak wszyscy byśmy chcieli, żebyś była?”
- parafraza fragmentu filmu „Chłopiec z Marsa”

To, że matka Jimi’ego Hendrix’a nie doczekała się nagrobka, to po prostu grzech”
- Delores Hall ok. 2005 roku

Clarise Lawson urodziła się 17 stycznia 1894 roku w Little Rock, Arkansas (zm. 21 marca 1967). Clarise, podobnie jak wielu Afroamerykanów w tej okolicy, miała przodków wśród niewolników i Indian z plemienia Czirokezów (Cherokee), którzy zostali z nimi zasymilowani. Wraz z czterema starszymi siostrami regularnie podróżowała do Luizjany, aby pracować przy bawełnie. Podczas jednej z wypraw, 20-letnia Clarise została zgwałcona i zaszła w ciążę. W tej sytuacji siostry postanowiły szybko znaleźć jej męża. Dały ogłoszenie do gazety.

Preston Jeter urodził się w Richmond, Virginia, 14 lipca 1875 roku jako syn niewolnicy. Na południu Stanów status czarnoskórej ludności po wojnie secesyjnej praktycznie nie uległ zmianie. W wieku młodzieńczym Preston był świadkiem linczu i to ostatecznie zdecydowało o porzuceniu Południa. Znalazł pracę jako górnik na wschód od Seattle. W roku 1915, jako 40-letni mężczyzna i kawaler, pracował w Seattle. Tu w lokalnej gazecie przeczytał ogłoszenie matrymonialne o treści: „młoda kobieta szuka męża”.

Ostatecznie, po pewnych perturbacjach, zakończonych urodzeniem i oddaniem do adopcji niechcianego dziecka, jeszcze w tym samym 1915 roku, doszło do małżeństwa Clarise ze starszym o 19 lat Prestonem. Związek ten przetrwał aż do śmierci Preston’a w czerwcu 1943 roku, a jego owocem było ośmioro dzieci, urodzonych na przestrzeni 10 lat, pomiędzy rokiem 1915 a 1925. Dwoje spośród nich wcześnie zmarło, dwoje innych oddanych zostało do adopcji. Pozostały 4 dziewczynki: Nancy, Gertrude, Delores i najmłodsza Lucille.

Lucille Jeter, urodziła się 12 października 1925 roku w Seattle. Była wcześniakiem. Zmniejszona odporność spowodowała zapalenie płuc, a później gruźlicę. Jej matka wobec komplikacji fizycznych i depresji psychicznej, musiała pozostać w szpitalu jeszcze około pół roku po porodzie. Ojciec dziecka miał w tym czasie już 50 lat i własne problemy zdrowotne. Dolegliwości Clarise nigdy nie zostały całkowicie zażegnane. Wobec niepełnej sprawności obojga rodziców, rodzina została rozdzielona. Dziewczynki oddano pod opiekę niemieckiej rodziny, mieszkającej na małej farmie w Greenlake. W okolicy zdominowanej przez białych często uważano je za Cyganki. Do rodziców w Seattle powróciły, gdy Lucille miała 10 lat.
Zdaniem Glebbeek’a & Shapiro separacja ta miała wpływ na wszystkie siostry. Jako dowód autorzy przytaczają opinię starszej o 4 lata Delores: „To dlatego wszystkie wyszłyśmy za mąż młodo – posiadanie dzieci, rodziny i bycie razem - ale to okazało się nie całkiem dobrym sposobem”.
Lucille wyrastała na piękną dziewczynę. Filigranowa, nieco ponad 150 cm wzrostu, wyróżniała się jasną skórą, silnymi, prostymi włosami i szerokim, ujmującym uśmiechem. Niezwykłe oczy dodatkowo przykuwały uwagę. Pomimo choroby była pełna życia. Ładnie śpiewała i bardzo dobrze tańczyła.


W listopadzie 1941 roku poznała starszego od niej o 6 lat Kanadyjczyka. Okazał się świetnym partnerem do tańca. Spotykali się, lecz nie planowali ciąży ani małżeństwa. Delores: „Była po prostu słodką małą dziewczynką i w zasadzie nadal taką pozostawała, gdy Al wkroczył w jej życie”.
To przyszło nagle: szokująca nowina, konieczność podjęcia natychmiastowej decyzji i brak akceptacji ze strony rodziny. Jej męża nie stać było nawet na kupno obrączki. Jakiś czas mieszkała jeszcze z rodzicami. Porzuciła szkołę i znalazła pracę jako kelnerka. Wkroczyła w inny świat – jej życie zmieniło się diametralnie. Poznała innych ludzi i szybko zaczęła się odnajdować w nowej rzeczywistości. Zamieszkała u starszej o 7 lat Dorothy Harding. „Ciocia Dorothy” kochała muzykę i mężczyzn.
Poród rozpoczął się w burzliwą noc. Trwał długo i nie był łatwy. Lekarz zalecił 2-miesięczną rekonwalescencję, lecz ona zlekceważyła to zalecenie. Za jakiś czas znalazła się w szpitalu na 7 miesięcy.
Rodząc swoje pierwsze dziecko, Lucille nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczała, że jej syn zdobędzie światową sławę i uznany zostanie za muzycznego geniusza. Czy byłaby lepszą matką, gdyby to wiedziała?


Nie miała stałego adresu. Mieszkała trochę u Dorothy, trochę u Delores, być może również w innych miejscach. Al w swojej biografii wspomina, że listy, które wysyłał, wracały do niego, a te, które dostawał, zawsze miały inny adres zwrotny i „był to trudny czas dla Lucille”. 
Notoryczna bieda, brak stabilności emocjonalnej i nadużywanie alkoholu. Zagubiła się i pobłądziła. Znikała na długie okresy czasu ze swoim  przyjacielem. Kto wie, świadkiem jakich wydarzeń był jej syn, gdy zabierała go do siebie? Co najmniej trzy biografie podają, że Lucille była hospitalizowana na skutek brutalnego pobicia. Według Brown’a i Black’a  zrobił to niejaki John Williams (przy czym Brown dodaje, że nie było to jego prawdziwe nazwisko), a incydent miał miejsce w Vancouver. Zdaniem Cross’a, wydarzyło się to w Portland, zaś sprawcą był John Page. Wszyscy natomiast zgadzają się co do tego, że winowajca został aresztowany i skazany na więzienie. Cross dodaje relację Delores, zgodnie z  którą po wyjściu z więzienia, mężczyzna ten upomniał się o Lucille wykrzykując do Al’a: „To nic, że jesteś jej mężem. Ty nic nie wiesz!”, po czym doszło pomiędzy nimi do bójki ulicznej.
Tak czy inaczej, Lucille związana była z mężczyzną o imieniu John. Wiele źródeł uznaje to za główny powód, dla którego Al doprowadził do zmiany imion ich dziecka.

Okres dzieciństwa i dorastania Hendrix’a najdokładniej przebadał i opisał Charles R. Cross. „Room Full of Mirrors: A biography of Jimi Hendrix” jego autorstwa, jest praktycznie jedynym źródłem dostarczającym bardziej obszernych i stosunkowo wiarygodnych informacji na temat Lucille Hendrix. Można jednak ulec wrażeniu, że Cross w trakcie swoich poszukiwań, uległ fascynacji osobą tej młodej, zapomnianej, a przez to tajemniczej kobiety i nieco zatracił obiektywizm. Nie rozgrzesza jej, lecz jednocześnie, szukając wszelkich możliwych usprawiedliwień dla jej poczynań, za wszelką cenę stara się przedstawić ją w jak najlepszym świetle.
 
Czy rzeczywiście była tylko młodą, miłą, dobrą, piękną, naiwną i wrażliwą dziewczyną, a wszystko co się wydarzyło, było ceną jaką za to zapłaciła? Czy stała się ofiarą ówczesnych realiów, sytuacji społecznej i ekonomicznej Afroamerykanów oraz splotu szeregu nieszczęśliwych wydarzeń? Czy równie winny był despotyczny mąż alkoholik, który był notorycznie zazdrosny, a przy tym nigdy nie umiał zarobić na utrzymanie rodziny, lecz ostatecznie był „jedynym mężczyzną, którego kochała”?

Z drugiej strony, dystansując się do opinii Cross’a i ustawiając niejako w opozycji do niej, Lucille jawi się jako istna femme fatale. Wydaje się być pozbawiona podstawowych emocji i instynktów. Jej niefrasobliwość w najistotniejszych kwestiach niosła w sobie destrukcję. Niczym ćma lecąca do światła, kierowana jakimś wewnętrznym przymusem, namiętnością lub pasją, sprowadzała nieszczęście na każdego, kto się z nią zetknął. Hipnotyzowała mężczyzn swoją urokliwą, nie gasnącą dziewczęcością i urodą, a w rezultacie  unieszczęśliwiała ich. Zmarnowała życie Al’owi, wpędziła do więzienia kochanka, a jej drugi mąż, po miesiącu małżeństwa, pochował żonę. W sposób absolutnie nieodpowiedzialny sprowadziła na świat 6 dzieci i w stosunku do żadnego z nich nie wywiązała się z roli matki. 

Jimmy nie chciał o niej mówić. Terry Johnson wspomina: „Jego matka była tematem tabu. Nie rozmawialiśmy o niej. Mówiliśmy o wszystkim tylko nie o niej”. Temat był zbyt drażliwy tylko dlatego, że sprawiał ból, czy też Jimmy po prostu wstydził się? Społeczność afroamerykańska stanowiła rodzaj enklawy w blisko 400 tysięcznym Seattle i obejmowała kilkanaście tysięcy osób żyjących na stosunkowo małej przestrzeni. Najprawdopodobniej, niczym w małym miasteczku, większość z nich znała się i wiele wiedziała o innych. Lucille raczej nie cieszyła się dobrą opinią – świadczy o tym chociażby fakt, że po rozwodzie opiekę nad dziećmi przyznano Al’owi.

A może nie tylko zła opinia leżała u podstaw decyzji sądu? Czy powodem dla którego Al ożenił się z nią, a później przyjmował ilekroć wracała, była wyłącznie miłość, jak to przedstawia Cross? Może nie tylko z powodu nadużywania alkoholu, nie była w stanie samodzielnie kierować swoim życiem, a Al czuł się za nią odpowiedzialny?
"On jest po prostu tępy (w oryginale: hard headed) jak jego matka" - są to słowa Al'a dotyczące małego Jimmy'ego, który nie mógł poprawnie zawiązać buta (cała sytuacja we wspomnieniu Dorothy Harding przytoczona jest u Brown'a oraz u Black'a, u którego niespodziewanie "hard headed" zamieniło się w "hard-hearted", co w tym kontekście jest pozbawione sensu).

Rodzi się zasadnicze pytanie: czy Lucille była w pełni zrównoważona psychicznie? Wiele przesłanek każe w to wątpić, a wobec takiej teorii, bardzo istotnym zagadnieniem jest określenie, czy pewne upośledzenie - o ile takie istniało w jej przypadku – mogła odziedziczyć, na przykład po swojej matce, a następnie, zgodnie z opinią Al’a przekazać je własnym dzieciom?

"Jimi jest znakomitym gitarzystą, ale trudno z nim pracować. Podejrzewam, że cierpi na rozdwojenie jaźni" - tak, tuż po opuszczeniu zespołu, wypowiedział się o 27-letnim Hendrix'ie basista Noel Redding, w wywiadzie udzielonym dziennikarzowi magazynu "Rolling Stone" na przełomie czerwca i lipca 1969 roku.  

Wiemy, że matka Lucille, Clarise Jeter, miała wiele problemów natury psychicznej. Jaka była ich przyczyna i na ile nie pozwalały jej normalnie funkcjonować? Zgodnie z relacją Freddie Mae Gautier, gdy zjawiła się z niemowlakiem na rękach, „nie była już wtedy w stanie ciężko pracować”. Miała wówczas 48 lat - nie była starą kobietą. Ta sama relacja przytoczona u Black’a, a poddawana w wątpliwość u Cross’a, świadczy o kompletnej bezradności Clarise: „Dziecko było bardzo mokre i zmarznięte, a na skórze miało odparzenia po moczu. Pani Jeter nie miała pieluch ani butelki”. W dalszej opiece nad Jimmy’m także odgrywała raczej marginalną rolę  – czyżby nie była w stanie temu sprostać, podobnie jak przez około 10 lat nie mogła zajmować się swoimi dziećmi? Może sama wymagała opieki? Pamiętamy, że w wieku 20 lat została zgwałcona. Czy to wydarzenie spowodowało trwałe zmiany w jej psychice? A może już wcześniej była w jakiś sposób upośledzona? – osoby nie w pełni sprawne łatwiej padają ofiarami gwałtów. Jej siostry oferowały potencjalnemu mężowi pewną sumę pieniędzy. Trzeba było „dopłacić” tylko z powodu ciąży, będącej następstwem gwałtu? Jak zniosła tę ciążę i poród? Lucille była jej 9-tym dzieckiem, po urodzeniu którego przez około 6 miesięcy Clarise pozostała w szpitalu. Czy był to szok poporodowy, a jeśli tak, to jak miały się sprawy po narodzinach poprzednich dzieci? Czy dzieci te były zdrowe? Wiemy, że 2 zmarło, zaś 3 innych zostało oddanych, a łatwo zauważyć, że przede wszystkim pozbywano się dzieci chorych. Spośród pozostałych 4 córek, Lucille była matką Jimmy’ego, a Delores jedyną ciotką, ze strony matki, odgrywającą jakąś rolę w jego życiu. Dwie pozostałe, Nancy i Gertrude (z wyjątkiem jednej wzmianki na temat Nancy - tej samej u Black’a i Brown’a) w ogóle się nie pojawiają, a tym samym, nie posiadamy żadnej wiedzy na temat ich zdrowia.

Z jakich powodów Lucille porzuciła swoje pierwsze dziecko tuż po urodzeniu? Była w szoku poporodowym, czy po prostu miała inne, ważniejsze dla niej, sprawy do załatwienia? Gdy w końcu zjawiła się w domu Minnie Mae i ta strofowała ją za porzucenie i zaniedbanie dziecka oraz poinformowała ją, że jeśli nie zajmie się nim należycie, zatrzyma dziecko, usłyszała w odpowiedzi: „Okay”- jak pisze Black: dla Lucille „nie było sprawy”.
Al napisał, że „Lucille była dobrą matką dla Jimmy’ego, mówiła do niego, tuliła go i obejmowała”, aczkolwiek należałoby dodać: o ile była przy nim obecna i znajdował się w sferze jej zainteresowania. Nie można także wykluczyć, że uczucia te ożywały głównie pod wpływem alkoholu – w opinii Delores: „Lucille gdy była pijana, najczęściej rozrzewniała się”.
"Wszystkie dni były takie same. Czekałem, aż Jimmy wróci do domu i wychodziliśmy na zewnątrz bawić się. Mama zapraszała znajomych i pili. Następnie przychodził ojciec i wściekał się. To działo się na okrągło." - tak zapamiętał swoje dzieciństwo Leon Hendrix.
Czy oprócz okresu, w którym była kelnerką w ogóle pracowała? Może przez całe życie była utrzymanką różnych mężczyzn, a tym samym była na nich skazana? Na akcie zgonu napisano: housewife. Cross podaje, że według słów Delores, facet, z którym się zadawała, chciał z niej zrobić prostytutkę.

Z pewnością nie miała silnej osobowości. Rzeczywistość przerastała ją – była kompletnie bezradna. Dryfowała przez życie, biernie poddając się wpływom ludzi i okolicznościom. Nie istniało dla niej pojęcie konsekwencji ani ogólnie przyjęta hierarchia wartości.
David Henderson napisał wprost, że cierpiała na depresję maniakalną. Jest to bardzo uciążliwa choroba o podłożu genetycznym i środowiskowym, często mylona ze schizofrenią. Lucille nie potrafiła być dobrą matką, gdyż sama wymagała opieki. Brak dojrzałości oraz większość niekonwencjonalnych zachowań, łącznie z notorycznym nadużywaniem alkoholu, były wynikiem stanu jej zdrowia, który sukcesywnie się pogarszał. W opinii osób nie zakładających, że była chora psychicznie, mogła uchodzić za osobę naiwną, obdarzoną szlachetną niewinnością.  
Lucille Hendrix, to najprawdopodobniej ani upadły anioł, ani femme fatale, lecz chora dziewczyna, przeżywająca nie w pełni świadomie swoje tragiczne życie, w czasach i realiach, gdzie nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę i nikt nie był w stanie skutecznie jej pomóc.

Wieloletnie nadużywanie alkoholu spowodowało marskość wątroby. W 1957 roku dwukrotnie z tego powodu przebywała w szpitalu. Dnia 3 stycznia 1958 roku ponownie wyszła za mąż. Panem młodym został starszy od niej o około 30 lat emerytowany robotnik portowy William (Bill) Mitchell. Jeszcze w tym samym miesiącu ponownie znalazła się w szpitalu z powodu żółtaczki. Jimmy i Leon odwiedzili ją. Leon wspominał, że byli zszokowani jej widokiem: „Zawsze miała w zwyczaju wyglądać pięknie i olśniewająco. Zawsze nosiła biżuterię i ładnie pachniała. Ale tym razem tak nie było”. Jej stan poprawił się na tyle, że opuściła szpital.
Dnia 1 lutego 1958 roku znaleziono ją w zaułku obok knajpy Yesler, w której najchętniej spędzała czas. Miała pękniętą śledzionę i krwotok wewnętrzny. Nigdy ostatecznie nie wyjaśniono przyczyn. Dnia 2 lutego 1958 roku Lucille Jeter Hendrix Mitchell zmarła w wieku 32 lat.

Często można spotkać opinie, że chłopcy, szczególnie Jimmy, gloryfikowali jej wizerunek. Warto w tym miejscu przytoczyć wypowiedzi obu synów na temat matki.
Jimi Hendrix: „Moja mama miała w zwyczaju dobrze się bawić i stroić. Dużo piła i nie dbała o swoje zdrowie. Umarła, gdy miałem 10 (sic!) lat, ale była naprawdę fajną (w oryginale użył modnego w latach 60-tych określenia ‘groovy’) matką”.
Leon Hendrix: „Pamiętam noc gdy nie wróciła do domu i mój ojciec postanowił ją poszukać. Posadził mnie i Jimmy’ego z tyłu Pontiaka i pojechaliśmy. Znalazł ją z jakimś facetem. Wracaliśmy i ojciec krzyczał na nią: Zachowuj się! Dorośnij wreszcie!... Była naprawdę pijana. Wściekła się i nacisnęła swoją nogą na pedały gazu i hamowania. Samochód gwałtownie skoczył do przodu po czym zatrzymał się, a ja i Jimmy polecieliśmy na przednie siedzenia. Mama zaczęła płakać i przepraszać nas. Pomogła nam z powrotem usiąść na tylnym siedzeniu, tuliła nas, ściskała i obejmowała. To była największa ilość czułości jaką kiedykolwiek od niej otrzymałem. Jimmy prawdopodobnie też”.

Al pojechał do domu pogrzebowego w Chinatown, lecz chłopcom kazał pozostać w samochodzie. Jimmy bardzo płakał, Leon tłumił uczucia. Al wrócił, wyciągnął z kieszeni butelkę whisky i "pociągnął sporego łyka". Następnie zaoferował to samo synom, co też uczynili. Tak "panowie Hendrix" pożegnali swoją żonę i matkę. Żaden z nich nie wziął udziału w pogrzebie, chociaż Jimmy podobno bardzo chciał.
Pochowano ją w Renton, Greenwood Memorial Park, kilkanaście mil na południowy-wschód od Seattle. Miejsce spoczynku Lucille zwięźle opisał w 1992 roku Tony Brown, a możemy zobaczyć je we wspomnianej już pierwszej części dokumentu „Uncut Story”: w ziemi leży prostokątny kamień przypominający cegłę, na którym zachował się napis „Mitchell L ”. Kamień nagrobny ufundowany został , tak jak cały pochówek, przez opiekę społeczną.


Dekadę, czyli 10 lat później, po tym jak Brown wydał swoją książkę, wcale nie łatwo było to miejsce odszukać. Charles R. Cross, dziennikarz mieszkający w Seattle, był wstrząśnięty odkryciem zagubionego, nędznego, grobu Lucille w zapomnianej, podmokłej części cmentarza. „Odnalezienie grobu matki Jimi’ego Hendrix’a było najbardziej przejmującym momentem w ciągu 4 lat pisania ‘Room Full of Mirrors: A biography of Jimi Hendrix’. To było tak zaskakujące. Zdarzyło się to tylko dlatego, że po prostu nie mogłem uwierzyć, iż Greenwood Memorial Park nie ma dokładnej lokalizacji grobu Lucille Hendrix Mitchell i tak długo nękałem biuro cmentarza, aż w końcu wysłali pracownika - uzbrojonego w łopatę i wiekową mapę – do odszukania szeregu rozpadających się nagrobków.” Oburzenie Cross’a nie miało granic. Nagłośnił i upublicznił sprawę. W wywiadzie dla jednej z gazet w Seattle mówił: „ Experience Hendrix to wielomilionowe imperium i nikt nie miał 2 tysięcy dolarów, żeby ufundować pomnik jego matce? To pokazuje prawdziwą naturę tej rodziny”. Od tego momentu rozpoczęły się pretensje, oskarżenia i oczekiwania. Adresowane były głównie do Janie, adoptowanej córki Al’a, która z Lucille, oprócz nazwiska, nie miała nic wspólnego - ale to jej przypadło w udziale zarządzanie majątkiem, będącym schedą po Jimi’m Hendrix’ie.
Janie z jakichś powodów, pomimo krytyki ze strony opinii publicznej, pozostała w tej kwestii nieugięta. Z drugiej strony trzeba przyznać, że od chwili śmierci Lucille, do momentu nagłośnienia sprawy, nikt z jej najbliższej rodziny nie przywiązywał chyba wagi do stanu miejsca jej spoczynku. Lucille zmarła bardzo młodo, a co za tym idzie, przy życiu pozostało wiele osób bezpośrednio z nią związanych: matka, siostry, przyjaciółki, synowie, aktualny oraz były mąż. To jest niezrozumiałe, że wszyscy oni razem wzięci i nikt z osobna, nigdy nie zadbali o tę sprawę.
Podobno dla Jimi’ego  Hendrix’a była "Aniołem", o którym pisał piosenki, a przecież on sam, już jako gwiazda muzyki i człowiek dość zamożny, zawitał jeszcze 4-krotnie do Seattle w latach 1968-70 i nie ma żadnych informacji wskazujących na jakiekolwiek jego zainteresowanie miejscem pochówku matki.
Leon, który także wytykał Janie brak zainteresowania i jakichkolwiek działań w tej kwestii, sam będąc synem Lucille, nigdy nie odwiedził grobu matki, a ze schedy po Jimi'm roztrwonił ponad 2 miliony dolarów! Potwierdzają to Janie i Cross: „Leon w krótkim czasie wydał więcej pieniędzy, niż niektórzy ludzie przez całe życie”.
Sprawa stała się nieprzyjemna i przybrała rozmiar publicznego skandalu. Wielu fanów było zaskoczonych i zszokowanych. Ostatecznie na grobie Lucille pojawiła się płyta pamiątkowa - najprawdopodobniej nagrobek ten został zainstalowany 4 lutego 2006 roku, tj. dwa dni po 48-ej rocznicy jej śmierci.

Fundator, instytucja, czy osoba, pozostała dosyć trudna do zidentyfikowania.


***

Lucille zmarła bardzo młodo. Zaledwie 12 i pół roku później, na tym samym cmentarzu, w niedalekim sąsiedztwie, spoczęło jej pierwsze dziecko. Jednak po upływie kolejnych 32 lat, szczątki Jimi’ego ekshumowano, a nowe mauzoleum wybudowano dalej, w innej część cmentarza.

Na powyższym zdjęciu na pierwszym planie widać grób Lucille, a w oddali pomiędzy drzewami nowo wybudowane mauzoleum, mające jednocześnie pełnić funkcję grobowca rodzinnego.


Po prawej stronie alejki prowadzącej do głównego wejścia, w miejscu gdzie pochowano Al'a Hendrix'a i gdzie można by się spodziewać grobu matki Jimi'ego, pochowana została zupełnie obca mu kobieta.



niedziela, 2 czerwca 2024

Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie


Gdy dorosnę, wyjadę stąd bardzo daleko i nigdy nie wrócę!”
- Jimmy Hendrix do Dorothy Harding
                                  

"Oni naprawdę traktowali Cię jak śmiecia (w oryginale: dirt), śmiali się z Ciebie" 
- kuzynka Dee Hall (córka Delores) do Jimi'ego 
podczas jego ostatniej wizyty w Seattle

"Opowiadał o swoim braku pewności siebie gdy był dzieckiem, 
i o tym, że koledzy z klasy naśmiewali się z jego dużych stóp"
- Rick Vittenson - redaktor "Crawdaddy" o wywiadzie z 3-go sierpnia 1968 w Dallas


Połowa lat 50-tych to czas przemian w Stanach. Na ulicach pojawiało się coraz więcej samochodów, trwała era rock’n’rolla, a w szkołach zniesiono segregację rasową. Marzenia chłopców, którzy w wieku dziecięcym chcieli zostać superbohaterami rodem z komiksów i filmów, w wieku dojrzewania przybrały nieco bardziej realny wymiar – teraz chcieli być gwiazdami kina lub muzyki. W przypadku czarnoskórych młodzieńców jedno z tych marzeń odpadało w przedbiegach – nikt, kogo kolor skóry był inny niż biały, nie miał wówczas żadnych szans na zrobienie kariery filmowej.

Muzyka i samochody już wkrótce odegrają decydującą rolę w życiu Jimmy’ego Hendrix’a.


W kwietniu 1953 roku Al kupił stary, mały, dwupokojowy domek przy 26th Avenue 2603 i przeprowadził się tam wraz z chłopcami. Wkrótce dołączyli do nich Gracie (1933-2000) i Frank (wg innych źródeł Buddy) Hatcher. Gracie była siostrzenicą Al’a, córką Pat (skrót od Patricia). Skorzystała z propozycji wuja, który oferował jej i jej mężowi dach nad głową w zamian za opiekę nad jego dziećmi. Zmiana miejsca zamieszkania oznaczała dla Jimmy’ego kolejną zmianę szkoły. Tym razem trafił do Leschi Elementary School. 

W Seattle rasizm był znacznie łagodniejszy niż na Południu Stanów. Tu szkół nie trzeba było integrować na siłę. W Leschi uczyły się razem dzieci różnych ras: biali, czarni, Latynosi i Azjaci. Status społeczny uczniów był różny - niektórzy byli dość bogaci, inni bardzo biedni. Jimmy Hendrix zdecydowanie należał do najuboższych. Zaprzyjaźnił się z trzema chłopcami. Byli nimi: Terry Johnson, Pernell Alexander i Jimmy Williams. Ten ostatni przypomniał zdarzenie, które po latach wydaje się zabawne, a nawet paradoksalne: Williams zaśpiewał piosenkę w szkolnym konkursie talentów i otrzymał gromkie brawa. Po występie Hendrix podszedł do niego i powiedział „Łoł, będziesz sławny! Będziesz nadal moim przyjacielem, gdy będziesz sławny?”.

W 1954 roku Hatcher’owie wyprowadzili się, a dzieci zostały praktycznie bez opieki. Leon wspomina: „Byliśmy włóczęgami”. Sąsiad, Melvin Harding, ujął to następująco: „Nie byli złymi dzieciakami. Raczej byli trochę dzicy i zaniedbani”. Pracownicy opieki społecznej już od dłuższego czasu interesowali się sytuacją panującą w rodzinie. Chłopcy wiedzieli, że jeżdżą oni zielonym samochodem i gdy tylko taki zobaczyli natychmiast ukrywali się. W końcu jednak Al zmuszony został do oddania 6-letniego Leona pod opiekę rodziny zastępczej w domu prowadzonym przez Arthur’a i Urville Wheeler’ów (wg Brown’a, Leon został oddany pod opiekę Wheeler’ów w roku 1956 i w ciągu kolejnych 4 lat jeszcze 6-krotnie zmieniał opiekunów). Szczęśliwym trafem dom ten znajdował się w niedalekim sąsiedztwie i wobec życzliwego nastawienia Wheeler’ów Jimmy mógł pozostać w kontakcie ze swoim młodszym bratem.

Pernell Alexander wiele lat później stwierdził: „Najbardziej nieśmiały człowiek, jakiego kiedykolwiek znałem”. Mimo tego, na skutek nalegań ojca, Jimmy spróbował swych sił w juniorskiej drużynie futbolowej. W biografii Black’a można znaleźć opinię Pernell’a: „Jimmy kochał futbol”, jednak z dalszej części wypowiedzi wywnioskować można, że miłość ta przejawiała się głównie w rysowaniu scen z boiska. Ewidentnie nie był typem wojownika i sportowca.


Nadeszły ciężkie dni. Nigdy nie było łatwo, ale teraz bieda osiągnęła poziom nędzy. Trener drużyny futbolowej, Booth Gardnem, odwiedził Jimmy'ego któregoś dnia. Zastał chłopca siedzącego samotnie po ciemku – w domu odcięto światło.

Jimmy nigdy nie narzekał, ani nie skarżył się, nawet do kolegów, ale też nie chciał rozmawiać o swojej rodzinie. Częściej mieszkał i jadł u różnych znajomych, życzliwych rodzin, niż we własnym domu. Matka uczyła go pokory - zawsze powinien być grzeczny i uprzejmy w stosunku do innych osób. Al Brown wspomina, że kiedy Jimmy jadał w jego domu, wręcz nadużywał form grzecznościowych starając się być uprzejmym. Niemal każde zdanie zaczynał od „Excuse me” i kończył „Thank you”. Któregoś razu Brown postanowił zażartować z Jimmy’ego, poddając go swego rodzaju testowi: wiedząc, że ma przyjść, czekał na niego i gdy tylko Hendrix pojawił się w drzwiach, powitał go: „Excuse me, Jimmy” - „Thank you”- padła natychmiastowa odpowiedź.


Jimmy Hendrix z trudem odnajdował się w otaczającej go rzeczywistości. Nigdy w jego życiu nie było osoby, dla której byłby najważniejszy. Był zaniedbany i zagubiony. Inny niż większość chłopców, czy to na skutek własnych doświadczeń życiowych, czy też dziedzictwa. Zamknięty w sobie, myślący „po swojemu”, a przy tym wrażliwy, skory do płaczu i infantylny. W towarzystwie osób, wśród których czuł się pewnie i bezpiecznie, bywał zabawny i śmieszny, a niekiedy aż irytujący - zdarzało się, że gdy już się rozbawił nie znał umiaru.
"On żył we własnym świecie" - wspominał Terry Johnson. Ponieważ nie sprawiał kłopotów i starał się być miły, znajdował akceptację, a nawet sympatię otoczenia. Nie uchroniło go to jednak od dwóch wydarzeń, które, o ile są prawdziwe, musiały wywrzeć silne piętno na całym jego życiu.

Pierwsze z nich opisują Curtis Knight i Johnny Black, zaś Cross neguje jego prawdziwość. Związane było ono z tym, że Jimmy nie miał ubrań. Czasami dostawał je od znajomych. Chodził stale w tym samym szarym swetrze i butach tak znoszonych, że obcasy wyraźnie się wytarły i skrzywiły, a podeszwa przetarła całkowicie. Opracował wtedy metodę, którą mógł stosować przez długi czas: aby zatkać dziurę, wkładał do środka buta kawałek tektury, a drugi, zapasowy, zawsze nosił w kieszeni. Pewnej niedzieli został wyrzucony z kościoła z powodu niestosownego stroju. „Poprzysiągłem sobie, że nie pójdę nigdy więcej do tego kościoła, jak długo będę żył”. Incydent ten mógł mieć wpływ na jego zdystansowanie się do spraw religii i kościoła. Później głosił dewizę: „Moją religią jest muzyka”.

Drugie wydarzenie, znacznie bardziej drastyczne, przytacza wspomniany już biograf Charles R. Cross: „Dekadę później, opowiadał swojej dziewczynie, że w młodości był molestowany seksualnie. Nie podał szczegółów, z wyjątkiem tego, że winowajcą był mężczyzna w mundurze”. Te dwa istotne zdania, wtopione zostały w treść rozdziału, którego akcja rozgrywa się wiosną lub latem 1955 roku, tj. w 13-tym roku życia Jimmy'ego. Czy winowajca był osobą nieznajomą, spotkaną przypadkiem, czy też może lokalnym przedstawicielem porządku publicznego? Dlaczego Jimmy nikomu o tym nie opowiedział i dlaczego nikt nie zauważył, że stało się coś strasznego? A może z dzisiejszego punktu widzenia przeceniamy rangę tego, skądinąd nie wiadomo czy pojedynczego, incydentu? Cross powraca do tego wątku kilka rozdziałów później: wyznanie Jimmi'ego ma miejsce w maju 1966 roku, a wspomnianą wcześniej dziewczyną jest Diana Carpenter (która w lutym 1967 roku urodzi córkę Hendrix'a, Tamikę): „Powiedział jej, że on był ofiarą podobnego seksualnego nadużycia (w oryginale Cross użył "abuse", co można tłumaczyć także jako „znęcanie się”), jednak nie podał wielu szczegółów za wyjątkiem tego, że miało to miejsce w jego dzieciństwie”. Zgadzałoby się to z chronologią wcześniejszego zapisu, gdyby nie użyte w nim określenie „w młodości” (w oryginale „as a youth”, co rzeczywiście bardziej odnosi się do wieku młodzieńczego niż dziecięcego) oraz fakt, że odnotowane kontakty Hendrix'a z ludźmi w mundurach, tak policyjnych jak i wojskowych, przypadają na wiosnę 1961 roku - Jimmy byłby wtedy nie w 13-tym, a w 19-tym roku życia.

Wiosną 1955 roku Jimmy ukończył Leschi Elementary School. Wykonano przy tej okazji pamiątkowe zdjęcie, i jeśli są na nim, jak podają źródła, uczniowie tylko jednej klasy, to liczyła ona 47 osób!


Koledzy szkolni, podobnie jak najbliżsi przyjaciele, wspominają, że na lekcjach Jimmy był nieśmiały i milczący. Coraz bardziej zatracał się w swojej wyobraźni, tworzył swój alternatywny, lepszy świat. Swoje wizje przenosił na papier. Był utalentowanym rysownikiem. Jego obrazki przedstawiały czarodziejów z różdżkami, jakieś dziwne mitologiczne bestie oraz pędzące konie z rozwianymi grzywami i rozwartymi chrapami. Jeśli tylko mógł, wymykał się do kina. Odrzucał świat, który go nie chciał. Pernell Alexander konkluduje: „Obaj próbowaliśmy uciekać przed piekłem życia. Uciekać”.

Latem tego roku, aby uniknąć odebrania ostatniego dziecka, Al poszedł na kompromis i wyraził zgodę na oddanie Jimmy’ego pod opiekę swojego brata Frank’a i jego żony Pearl. Kolejna zmiana adresu zamieszkania rozdzieliła go z przyjaciółmi - pierwszą klasę szkoły średniej rozpoczął w Meany Junior High School, podczas gdy oni poszli do Washington Junior High School.
Wolny pokój Jimmy’ego Al wynajął zaprzyjaźnionym Ernestine i Cornell’owi Benson’om.

W lutym 1956 roku rodzina Frank’a znalazła się w sytuacji kryzysowej. Jimmy został odesłany do ojca. Zamieszkał z nim, i siłą rzeczy, z Benson’ami. Cross przypisuje Ernestine i jej kolekcji płytowej niebagatelną rolę w muzycznej edukacji Jimmy’ego. Al pił w tym czasie bardzo dużo, często niemal do nieprzytomności.
Powrót do domu ojca wiązał się ze zmianą rejonu szkolnego i w konsekwencji przeniesieniem do Washington Junior High Shool. Nie nacieszył się jednak długo towarzystwem kolegów. We wrześniu, na początku 8 klasy, Al utracił dom, którego nie był w stanie spłacać. Musieli się przenieść i Jimmy wrócił do Meany. W październiku 1956 roku Jimmy złożył w Meany egzamin Reading and Intermediate, obowiązujący w połowie całego okresu nauczania w szkole. Jego rezultat brzmiał: poniżej oczekiwań.

We wrześniu 1957 roku Jimmy rozpoczął 9-tą klasę. W okresie tym miało miejsce kilka jaśniejszych momentów: Carmen Goudy została jego pierwszą dziewczyną, Leon wrócił na jakiś czas do domu, a wcześniej, 1-go września na Seattle’s Sick’s Stadium wystąpił Elvis Presley. Jimmy, w przeciwieństwie do 16 tysięcy widzów, którzy znaleźli się na stadionie, nie był w stanie zdobyć 1,5 dolara na bilet, ale udało mu się zobaczyć występ z okolicznego pagórka (wg biografii Sharon Lawrence był na stadionie, zajmując jedno z tanich miejsc w ostatnich rzędach).

Nowy 1958 rok rozpoczął się dramatycznie. W styczniu, Jimmy i Leon, dowiedzieli się od Delores o ponownym zamążpójściu ich matki, której nie widzieli od długiego czasu. Wkrótce zobaczyli ją, niestety po raz ostatni: Delores (wg innych źródeł siostra Al’a, Patricia) zabrała ich do szpitala. Jimmy był zawsze nieśmiały i bojaźliwy, ale po śmierci matki zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Musiał powtórzyć 9-tą klasę!

Na skutek ciągłych przeprowadzek, Jimmy w ciągu 3 lat, 4-krotnie zmieniał szkoły. Uczył się coraz słabiej i coraz mniej go to interesowało. 9-tą klasę ukończył z 3-ma C, 5-ma D oraz 1-m F – z muzyki !!!

"Czarni" chłopcy, niezależnie od wyników osiąganych w szkole, i tak nie mieli w tych czasach perspektyw awansu społecznego i znalezienia dobrze płatnej pracy, a ponieważ w wielu przypadkach byli bardzo muzykalni, rodzice kupowali im instrumenty muzyczne. Dla młodego chłopaka posiadanie własnego instrumentu już samo w sobie stanowiło pewien rodzaj nobilitacji, a z punktu widzenia rodziców miało również aspekt wychowawczy i praktyczny - odciągało dzieciaka od bezcelowego wałęsania się, które wcześniej czy później musiało sprowadzić na "złą drogę", oraz stwarzało ewentualną możliwość zrobienia lokalnej kariery i zarobienia przy tym jakichś pieniędzy.

Pernell Alexander jako jeden z pierwszych stał się właścicielem gitary akustycznej. Jimmy co prawda od pewnego czasu posiadał ukulele znalezione w stercie przedmiotów przeznaczonych do wyrzucenia, ale było ono małe, zniszczone i miało tylko jedną strunę. Było bardziej zabawką niż instrumentem. Jeden z pracowników opieki społecznej zauważył, że Jimmy tak bardzo pragnął gitary, że to dosłownie wykańczało go psychicznie, jednak dla Al'a nie był to żaden argument – w jego przekonaniu solidne lanie było najlepszym środkiem wychowawczym kształtującym właściwy światopogląd młodego człowieka, a instrumenty muzyczne tylko bałamuciły młodych i odciągały ich od pracy.
Jimmy'emu, gdy chciał wcielić się w „gitarzystę” pozostawała miotła - „grał” na niej tak, że aż witki spadały na podłogę.
W końcu nadarzyła się okazja: mieszkali w tym czasie w wynajętym mieszkaniu pani McKey i okazało się, że w jej mieszkaniu „walała się” stara, zniszczona gitara akustyczna z wygiętym gryfem, poodpryskiwanym lakierem i bez kompletu strun – była to jednak „prawdziwa” gitara. Jimmy dostrzegł swoją szansę. Pani McKey nie chciała jednak odstąpić jej za darmo i zażądała 5 $. Jimmy błagał ojca o zakup. Wspomagała go w tym „ciocia” Ernestine. W końcu doszło do poważnej sprzeczki na tym tle, w wyniku której Al ubliżył Ernestine, a ta trzasnęła go w twarz, po czym wyjęła „magiczne” 5 $ z torebki i dała je Jimmy'emu.
Inaczej wspominał całą historię Al Hendrix: „Jeden z moich znajomych miał gitarę akustyczną i chciał ją sprzedać za 5 dolarów. Jimmy chciał ją mieć, więc zgodziłem się i dałem mu pieniądze. Zaczął na niej grać. Brzdąkał na tej gitarze przez cały czas. Robił to w każdej wolnej chwili. Kiedy już opanował grę, kupiłem mu gitarę elektryczną”.

W rzeczywistości nie było to takie proste. Nie wiodło im się. Nadal wędrowali z miejsca na miejsce - zgodnie z rachubą Sharon Lawrence, w ciągu ostatnich 13 lat, tj. pomiędzy 3 a 16 rokiem życia, Jimmy 14-krotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Na niewiele najprawdopodobniej zdałyby się wszelkie nagabywania, gdyby Al postrzegał zakup wyłącznie w kategorii hobby. 
W tym czasie zaczęły w okolicy zdobywać popularność zespoły rodzinne, które zarabiały grając do tańca. Ich repertuar stanowił mieszankę jazzu, bluesa, R&B i Rock’n’Roll'a. Podstawowymi instrumentami były gitary, saksofony i pianino, którym w trakcie występów towarzyszył skromny zestaw perkusyjny.
Al Hendrix: „Pamiętam, jak dostał swoją pierwszą gitarę. Razem robiliśmy sobie małe sesje. Kupiłem wtedy saksofon, stary, wysłużony saksofon tenorowy. Mieszkaliśmy w takim obskurnym mieszkaniu, w złej okolicy. Hałas nie przeszkadzał sąsiadom z góry ani tym obok. Więc Jimmy zawodził na gitarze, a ja dąłem w saksofon. Zacząłem zalegać z ratami za saksofon. Pozbyłem się go, bo wiedziałem, że Jimmy więcej zdziała gitarą, niż ja saksofonem... Grywał z różnymi zespołami. Z miejscowymi grupami na potańcówkach i imprezach. Uwielbiał grać bluesa. Wśród jego ulubionych wykonawców byli B.B. King i Muddy Waters”.


9 września 1959 roku, 17-letni Jimmy rozpoczął 10 klasę w Garfield High School. Uczęszczało tu około 1700 studentów, z czego 50% stanowili biali, 20% Azjaci, a 30% czarni Afroamerykanie.
Pernell Alexander grał na gitarze w Velvetons, zespole dzieciaków ze szkoły. Większość zespołów nie posiadała wówczas formalnych składów – grał w nich ten, kto w danym momencie był dyspozycyjny. W ten sposób The Velvetones stał się pierwszym zespołem, w którym na gitarze zagrał James Marshall Hendrix.
Jego pierwszy występ miał miejsce w piwnicy synagogi Temple De Hirsch Sinai w Seattle. Niestety zakończył się porażką: Jimmy szalał ze swoją gitarą i po pierwszym secie, zespół wrócił na scenę bez niego (Cross twierdzi, że nie miało to miejsca pod szyldem Velvetones, lecz wcześniej, z grupą jakichś starszych chłopców). Carmen Goudy była świadkiem tego wydarzenia. Wkrótce po nim zainteresowała się starszymi i bogatszymi chłopcami,
Szybko okazało się, że nic nie jest niezastąpione: Jimmy dołączył do Rocking Kings i zaczął spotykać się z poznaną w szkole Betty Jean Morgan: „Moi rodzice lubili go, ponieważ był grzeczny i uprzejmy” – przydała się „szkoła” matki.
"Nieśmiały basista w nieznanym zespole" - tak zdefiniowano Jimmy'ego po latach w jednym z dokumentalnych programów telewizyjnych. W The Rocking Kings początkowo, grając na zwykłej gitarze, pełnił funkcję gitarzysty basowego.

W sylwestrową noc, 31 grudnia 1959 roku, Jimmy Hendrix spotkał się ze swoim przyjacielem Jimmy’m Williams’em i poprosił go o jakieś pieniądze na jedzenie. Williams już pracował i akurat dostał wypłatę. Dał mu 10 $ i pożegnali się. Żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z tego, że widzą się po raz ostatni w życiu (później James Williams stanął na czele fundacji utworzonej przez Al’a w 1988 roku).
Terry Johnson także pracował w tym czasie. Była to jakaś restauracja czy fastfood w pobliżu Garfield High. Jimmy często zachodził tam podczas zmiany Johnson’a na „darmowe hamburgery”. Terry powiedział mu, że wieczorem, tuż przed zamknięciem, wyrzuca się resztki jedzenia. Hendrix wykorzystał tę informację i gdy nie zastał przyjaciela, wracał wieczorem. Po jakimś czasie reszta personelu znała go już dobrze i odkładała dla niego niesprzedane jedzenie.

Znamiennym dla Jimmy’ego, jego matki, a później także Leona, był fakt, że przez całe życie nie potrafili podjąć i utrzymać konwencjonalnej pracy, nawet wtedy, gdy głodowali i żyli w skrajnym ubóstwie. To było silniejsze od nich – byli bezradni. Al, wychowany w poczuciu obowiązku i według prostych zasad, nigdy nie mógł się z tym pogodzić, ani tego zrozumieć.


W lipcu 1960 roku The Rocking Kings zainwestowali w swój estradowy wizerunek, kupując czerwone marynarki po 5 dolarów za sztukę i zmienili nazwę na The Tomcats.

Jimmy Hendrix 4-ty od lewej

W październiku 1960 roku James Marshall Hendrix został oficjalnie skreślony z listy studentów Garfield High School. Al: „Porzucił szkołę - a raczej szkoła porzuciła jego”. Jimmy Williams: „Jimmy zawsze był wolnym duchem i po prostu nie nadawał się do szkoły”. „On po prostu nie chciał studiować” – dodaje Terry Johnson.
Jimmy: „Szkoła nie była dla mnie. Zdaniem mojego ojca, musiałem iść do pracy”. Al: „Próbował wtedy znaleźć pracę, w knajpie, w supermarkecie, czy gdziekolwiek, ale nie bardzo mu to wychodziło...” Jimmy: „Przez kilka tygodni musiałem pracować z moim ojcem, a on widział we mnie tanią siłę roboczą. Musiałem nosić kamienie i cementować cały dzień, a pieniądze on chował do kieszeni”. Leon potwierdza, że Al zwykł płacić Jimmy’emu jednego dolara! Stosunki między ojcem i synem nie układały się dobrze: Jimmy w ogóle nie chciał pracować, a tym bardziej za darmo - Al, swoim zwyczajem, zawsze był niezadowolony i wypominał mu lenistwo. Wiosną 1961 roku, w obecności jednego z klientów, doszło do incydentu: „(ojciec) Uderzył mnie w twarz i uciekłem” – wspominał Hendrix w jednym z wywiadów w 1967 roku.

2 maja 1961 roku policja aresztowała kilku młodocianych za jazdę kradzionym samochodem. Jimmy był jednym z nich. Spędził jeden dzień w areszcie. Nie wyciągnął z tego żadnych wniosków, gdyż 6 maja, zaledwie cztery dni później, zatrzymano go ponownie, dokładnie pod tym samym zarzutem! Sprawa stała się poważna. Jimmy tłumaczył się, że samochód tylko stał na parkingu, a on nie wiedział, że jest kradziony. Trzeba przyznać Hopkins’owi rację, że z prawnego punktu widzenia nie wyglądało to najlepiej: młody „czarny” recydywista, bezrobotny, wyrzucony ze szkoły, bez matki, ojciec strzygący trawniki i nadużywający alkoholu, a brat w rodzinie zastępczej pod kuratelą opieki społecznej. Tym razem osadzono go na tydzień w Rainer Vista 4-H Youth Center i można podejrzewać, że właśnie wtedy mogła być okazja do wspomnianego wcześniej molestowania. Jeśli rzeczywiście go to spotkało, tym bardziej mógł bać się pobytu w więzieniu i każde inne rozwiązanie wydawało się lepsze. 16 maja odbyła się rozprawa. „Czarni” nie mieli wówczas dobrej opinii. Większość z nich uważano za degeneratów, przestępców i złodziei, a stojący przed sędzią młody chłopak, był na najlepszej drodze, aby dołączyć do tej kategorii. Sąd musiał orzec jakąś metodę prewencji – kara bezwzględnego więzienia wydawała się nieunikniona. Za radą obrońcy z urzędu, Jimmy zadeklarował chęć wstąpienia do armii. Pod tym warunkiem sędzia zawiesił wykonanie wyroku.

17 maja Jimmy Hendrix zgłosił się do komisji poborowej. Dwa tygodnie później zagrał swój ostatni występ z The Tomcats. Tak zakończyła się jego pierwsza, blisko 2-letnia przygoda z muzyką. 31 maja wsiadł do pociągu i na stałe opuścił miasto, które do tej pory było jego całym światem.

Jimi oficjalnie nigdy nie podał prawdziwych powodów wstąpienia do armii. W jego wypowiedziach najczęściej padały sformułowania typu: „Wiedziałem, że i tak muszę iść do wojska, więc zgłosiłem się sam... Marzyłem o plakietce z „krzyczącym orłem”... Ponieważ nie miałem nawet centa w kieszeni, poszedłem do najbliższej komisji poborowej i powiedziałem, że chcę wstąpić do wojska”. Al również nigdy nie przyznał, że była to ucieczka przed wyrokiem sądowym. We wszystkich wywiadach konsekwentnie podtrzymywał wersję Jimi’ego.
Przeczy temu i ukazuje prawdę dokument – wyciąg z akt FBI:

 

Spis treści

Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo Rozdział 2 - Seattle: Matka Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie Rozdzi...