„Dlaczego nie możesz być taka, jak wszyscy byśmy chcieli, żebyś była?”
- parafraza fragmentu filmu „Chłopiec z Marsa”
„To, że matka Jimi’ego Hendrix’a nie doczekała się nagrobka, to po prostu grzech”
- Delores Hall ok. 2005 roku
Clarise Lawson urodziła się 17 stycznia 1894 roku w Little Rock, Arkansas (zm. 21 marca 1967). Clarise, podobnie jak wielu Afroamerykanów w tej okolicy, miała przodków wśród niewolników i Indian z plemienia Czirokezów (Cherokee), którzy zostali z nimi zasymilowani. Wraz z czterema starszymi siostrami regularnie podróżowała do Luizjany, aby pracować przy bawełnie. Podczas jednej z wypraw, 20-letnia Clarise została zgwałcona i zaszła w ciążę. W tej sytuacji siostry postanowiły szybko znaleźć jej męża. Dały ogłoszenie do gazety.
Preston Jeter urodził się w Richmond, Virginia, 14 lipca 1875 roku jako syn niewolnicy. Na południu Stanów status czarnoskórej ludności po wojnie secesyjnej praktycznie nie uległ zmianie. W wieku młodzieńczym Preston był świadkiem linczu i to ostatecznie zdecydowało o porzuceniu Południa. Znalazł pracę jako górnik na wschód od Seattle. W roku 1915, jako 40-letni mężczyzna i kawaler, pracował w Seattle. Tu w lokalnej gazecie przeczytał ogłoszenie matrymonialne o treści: „młoda kobieta szuka męża”.
Ostatecznie, po pewnych perturbacjach, zakończonych urodzeniem i oddaniem do adopcji niechcianego dziecka, jeszcze w tym samym 1915 roku, doszło do małżeństwa Clarise ze starszym o 19 lat Prestonem. Związek ten przetrwał aż do śmierci Preston’a w czerwcu 1943 roku, a jego owocem było ośmioro dzieci, urodzonych na przestrzeni 10 lat, pomiędzy rokiem 1915 a 1925. Dwoje spośród nich wcześnie zmarło, dwoje innych oddanych zostało do adopcji. Pozostały 4 dziewczynki: Nancy, Gertrude, Delores i najmłodsza Lucille.
Lucille Jeter, urodziła się 12 października 1925 roku w Seattle. Była wcześniakiem. Zmniejszona odporność spowodowała zapalenie płuc, a później gruźlicę. Jej matka wobec komplikacji fizycznych i depresji psychicznej, musiała pozostać w szpitalu jeszcze około pół roku po porodzie. Ojciec dziecka miał w tym czasie już 50 lat i własne problemy zdrowotne. Dolegliwości Clarise nigdy nie zostały całkowicie zażegnane. Wobec niepełnej sprawności obojga rodziców, rodzina została rozdzielona. Dziewczynki oddano pod opiekę niemieckiej rodziny, mieszkającej na małej farmie w Greenlake. W okolicy zdominowanej przez białych często uważano je za Cyganki. Do rodziców w Seattle powróciły, gdy Lucille miała 10 lat.
Zdaniem Glebbeek’a & Shapiro separacja ta miała wpływ na wszystkie siostry. Jako dowód autorzy przytaczają opinię starszej o 4 lata Delores: „To dlatego wszystkie wyszłyśmy za mąż młodo – posiadanie dzieci, rodziny i bycie razem - ale to okazało się nie całkiem dobrym sposobem”.
Lucille wyrastała na piękną dziewczynę. Filigranowa, nieco ponad 150 cm wzrostu, wyróżniała się jasną skórą, silnymi, prostymi włosami i szerokim, ujmującym uśmiechem. Niezwykłe oczy dodatkowo przykuwały uwagę. Pomimo choroby była pełna życia. Ładnie śpiewała i bardzo dobrze tańczyła.
W listopadzie 1941 roku poznała starszego od niej o 6 lat Kanadyjczyka. Okazał się świetnym partnerem do tańca. Spotykali się, lecz nie planowali ciąży ani małżeństwa. Delores: „Była po prostu słodką małą dziewczynką i w zasadzie nadal taką pozostawała, gdy Al wkroczył w jej życie”.
To przyszło nagle: szokująca nowina, konieczność podjęcia natychmiastowej decyzji i brak akceptacji ze strony rodziny. Jej męża nie stać było nawet na kupno obrączki. Jakiś czas mieszkała jeszcze z rodzicami. Porzuciła szkołę i znalazła pracę jako kelnerka. Wkroczyła w inny świat – jej życie zmieniło się diametralnie. Poznała innych ludzi i szybko zaczęła się odnajdować w nowej rzeczywistości. Zamieszkała u starszej o 7 lat Dorothy Harding. „Ciocia Dorothy” kochała muzykę i mężczyzn.
Poród rozpoczął się w burzliwą noc. Trwał długo i nie był łatwy. Lekarz zalecił 2-miesięczną rekonwalescencję, lecz ona zlekceważyła to zalecenie. Za jakiś czas znalazła się w szpitalu na 7 miesięcy.
Rodząc swoje pierwsze dziecko, Lucille nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczała, że jej syn zdobędzie światową sławę i uznany zostanie za muzycznego geniusza. Czy byłaby lepszą matką, gdyby to wiedziała?
Nie miała stałego adresu. Mieszkała trochę u Dorothy, trochę u Delores, być może również w innych miejscach. Al w swojej biografii wspomina, że listy, które wysyłał, wracały do niego, a te, które dostawał, zawsze miały inny adres zwrotny i „był to trudny czas dla Lucille”.
Notoryczna bieda, brak stabilności emocjonalnej i nadużywanie alkoholu. Zagubiła się i pobłądziła. Znikała na długie okresy czasu ze swoim przyjacielem. Kto wie, świadkiem jakich wydarzeń był jej syn, gdy zabierała go do siebie? Co najmniej trzy biografie podają, że Lucille była hospitalizowana na skutek brutalnego pobicia. Według Brown’a i Black’a zrobił to niejaki John Williams (przy czym Brown dodaje, że nie było to jego prawdziwe nazwisko), a incydent miał miejsce w Vancouver. Zdaniem Cross’a, wydarzyło się to w Portland, zaś sprawcą był John Page. Wszyscy natomiast zgadzają się co do tego, że winowajca został aresztowany i skazany na więzienie. Cross dodaje relację Delores, zgodnie z którą po wyjściu z więzienia, mężczyzna ten upomniał się o Lucille wykrzykując do Al’a: „To nic, że jesteś jej mężem. Ty nic nie wiesz!”, po czym doszło pomiędzy nimi do bójki ulicznej.
Tak czy inaczej, Lucille związana była z mężczyzną o imieniu John. Wiele źródeł uznaje to za główny powód, dla którego Al doprowadził do zmiany imion ich dziecka.
Okres dzieciństwa i dorastania Hendrix’a najdokładniej przebadał i opisał Charles R. Cross. „Room Full of Mirrors: A biography of Jimi Hendrix” jego autorstwa, jest praktycznie jedynym źródłem dostarczającym bardziej obszernych i stosunkowo wiarygodnych informacji na temat Lucille Hendrix. Można jednak ulec wrażeniu, że Cross w trakcie swoich poszukiwań, uległ fascynacji osobą tej młodej, zapomnianej, a przez to tajemniczej kobiety i nieco zatracił obiektywizm. Nie rozgrzesza jej, lecz jednocześnie, szukając wszelkich możliwych usprawiedliwień dla jej poczynań, za wszelką cenę stara się przedstawić ją w jak najlepszym świetle.
Czy rzeczywiście była tylko młodą, miłą, dobrą, piękną, naiwną i wrażliwą dziewczyną, a wszystko co się wydarzyło, było ceną jaką za to zapłaciła? Czy stała się ofiarą ówczesnych realiów, sytuacji społecznej i ekonomicznej Afroamerykanów oraz splotu szeregu nieszczęśliwych wydarzeń? Czy równie winny był despotyczny mąż alkoholik, który był notorycznie zazdrosny, a przy tym nigdy nie umiał zarobić na utrzymanie rodziny, lecz ostatecznie był „jedynym mężczyzną, którego kochała”?
Z drugiej strony, dystansując się do opinii Cross’a i ustawiając niejako w opozycji do niej, Lucille jawi się jako istna femme fatale. Wydaje się być pozbawiona podstawowych emocji i instynktów. Jej niefrasobliwość w najistotniejszych kwestiach niosła w sobie destrukcję. Niczym ćma lecąca do światła, kierowana jakimś wewnętrznym przymusem, namiętnością lub pasją, sprowadzała nieszczęście na każdego, kto się z nią zetknął. Hipnotyzowała mężczyzn swoją urokliwą, nie gasnącą dziewczęcością i urodą, a w rezultacie unieszczęśliwiała ich. Zmarnowała życie Al’owi, wpędziła do więzienia kochanka, a jej drugi mąż, po miesiącu małżeństwa, pochował żonę. W sposób absolutnie nieodpowiedzialny sprowadziła na świat 6 dzieci i w stosunku do żadnego z nich nie wywiązała się z roli matki.
Jimmy nie chciał o niej mówić. Terry Johnson wspomina: „Jego matka była tematem tabu. Nie rozmawialiśmy o niej. Mówiliśmy o wszystkim tylko nie o niej”. Temat był zbyt drażliwy tylko dlatego, że sprawiał ból, czy też Jimmy po prostu wstydził się? Społeczność afroamerykańska stanowiła rodzaj enklawy w blisko 400 tysięcznym Seattle i obejmowała kilkanaście tysięcy osób żyjących na stosunkowo małej przestrzeni. Najprawdopodobniej, niczym w małym miasteczku, większość z nich znała się i wiele wiedziała o innych. Lucille raczej nie cieszyła się dobrą opinią – świadczy o tym chociażby fakt, że po rozwodzie opiekę nad dziećmi przyznano Al’owi.
A może nie tylko zła opinia leżała u podstaw decyzji sądu? Czy powodem dla którego Al ożenił się z nią, a później przyjmował ilekroć wracała, była wyłącznie miłość, jak to przedstawia Cross? Może nie tylko z powodu nadużywania alkoholu, nie była w stanie samodzielnie kierować swoim życiem, a Al czuł się za nią odpowiedzialny?
"On jest po prostu tępy (w oryginale: hard headed) jak jego matka" - są to słowa Al'a dotyczące małego Jimmy'ego, który nie mógł poprawnie zawiązać buta (cała sytuacja we wspomnieniu Dorothy Harding przytoczona jest u Brown'a oraz u Black'a, u którego niespodziewanie "hard headed" zamieniło się w "hard-hearted", co w tym kontekście jest pozbawione sensu).
Rodzi się zasadnicze pytanie: czy Lucille była w pełni zrównoważona psychicznie? Wiele przesłanek każe w to wątpić, a wobec takiej teorii, bardzo istotnym zagadnieniem jest określenie, czy pewne upośledzenie - o ile takie istniało w jej przypadku – mogła odziedziczyć, na przykład po swojej matce, a następnie, zgodnie z opinią Al’a przekazać je własnym dzieciom?
"Jimi jest znakomitym gitarzystą, ale trudno z nim pracować. Podejrzewam, że cierpi na rozdwojenie jaźni" - tak, tuż po opuszczeniu zespołu, wypowiedział się o 27-letnim Hendrix'ie basista Noel Redding, w wywiadzie udzielonym dziennikarzowi magazynu "Rolling Stone" na przełomie czerwca i lipca 1969 roku.
Wiemy, że matka Lucille, Clarise Jeter, miała wiele problemów natury psychicznej. Jaka była ich przyczyna i na ile nie pozwalały jej normalnie funkcjonować? Zgodnie z relacją Freddie Mae Gautier, gdy zjawiła się z niemowlakiem na rękach, „nie była już wtedy w stanie ciężko pracować”. Miała wówczas 48 lat - nie była starą kobietą. Ta sama relacja przytoczona u Black’a, a poddawana w wątpliwość u Cross’a, świadczy o kompletnej bezradności Clarise: „Dziecko było bardzo mokre i zmarznięte, a na skórze miało odparzenia po moczu. Pani Jeter nie miała pieluch ani butelki”. W dalszej opiece nad Jimmy’m także odgrywała raczej marginalną rolę – czyżby nie była w stanie temu sprostać, podobnie jak przez około 10 lat nie mogła zajmować się swoimi dziećmi? Może sama wymagała opieki? Pamiętamy, że w wieku 20 lat została zgwałcona. Czy to wydarzenie spowodowało trwałe zmiany w jej psychice? A może już wcześniej była w jakiś sposób upośledzona? – osoby nie w pełni sprawne łatwiej padają ofiarami gwałtów. Jej siostry oferowały potencjalnemu mężowi pewną sumę pieniędzy. Trzeba było „dopłacić” tylko z powodu ciąży, będącej następstwem gwałtu? Jak zniosła tę ciążę i poród? Lucille była jej 9-tym dzieckiem, po urodzeniu którego przez około 6 miesięcy Clarise pozostała w szpitalu. Czy był to szok poporodowy, a jeśli tak, to jak miały się sprawy po narodzinach poprzednich dzieci? Czy dzieci te były zdrowe? Wiemy, że 2 zmarło, zaś 3 innych zostało oddanych, a łatwo zauważyć, że przede wszystkim pozbywano się dzieci chorych. Spośród pozostałych 4 córek, Lucille była matką Jimmy’ego, a Delores jedyną ciotką, ze strony matki, odgrywającą jakąś rolę w jego życiu. Dwie pozostałe, Nancy i Gertrude (z wyjątkiem jednej wzmianki na temat Nancy - tej samej u Black’a i Brown’a) w ogóle się nie pojawiają, a tym samym, nie posiadamy żadnej wiedzy na temat ich zdrowia.
Z jakich powodów Lucille porzuciła swoje pierwsze dziecko tuż po urodzeniu? Była w szoku poporodowym, czy po prostu miała inne, ważniejsze dla niej, sprawy do załatwienia? Gdy w końcu zjawiła się w domu Minnie Mae i ta strofowała ją za porzucenie i zaniedbanie dziecka oraz poinformowała ją, że jeśli nie zajmie się nim należycie, zatrzyma dziecko, usłyszała w odpowiedzi: „Okay”- jak pisze Black: dla Lucille „nie było sprawy”.
Al napisał, że „Lucille była dobrą matką dla Jimmy’ego, mówiła do niego, tuliła go i obejmowała”, aczkolwiek należałoby dodać: o ile była przy nim obecna i znajdował się w sferze jej zainteresowania. Nie można także wykluczyć, że uczucia te ożywały głównie pod wpływem alkoholu – w opinii Delores: „Lucille gdy była pijana, najczęściej rozrzewniała się”.
"Wszystkie dni były takie same. Czekałem, aż Jimmy wróci do domu i wychodziliśmy na zewnątrz bawić się. Mama zapraszała znajomych i pili. Następnie przychodził ojciec i wściekał się. To działo się na okrągło." - tak zapamiętał swoje dzieciństwo Leon Hendrix.
Czy oprócz okresu, w którym była kelnerką w ogóle pracowała? Może przez całe życie była utrzymanką różnych mężczyzn, a tym samym była na nich skazana? Na akcie zgonu napisano: housewife. Cross podaje, że według słów Delores, facet, z którym się zadawała, chciał z niej zrobić prostytutkę.
Z pewnością nie miała silnej osobowości. Rzeczywistość przerastała ją – była kompletnie bezradna. Dryfowała przez życie, biernie poddając się wpływom ludzi i okolicznościom. Nie istniało dla niej pojęcie konsekwencji ani ogólnie przyjęta hierarchia wartości.
David Henderson napisał wprost, że cierpiała na depresję maniakalną. Jest to bardzo uciążliwa choroba o podłożu genetycznym i środowiskowym, często mylona ze schizofrenią. Lucille nie potrafiła być dobrą matką, gdyż sama wymagała opieki. Brak dojrzałości oraz większość niekonwencjonalnych zachowań, łącznie z notorycznym nadużywaniem alkoholu, były wynikiem stanu jej zdrowia, który sukcesywnie się pogarszał. W opinii osób nie zakładających, że była chora psychicznie, mogła uchodzić za osobę naiwną, obdarzoną szlachetną niewinnością.
Lucille Hendrix, to najprawdopodobniej ani upadły anioł, ani femme fatale, lecz chora dziewczyna, przeżywająca nie w pełni świadomie swoje tragiczne życie, w czasach i realiach, gdzie nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę i nikt nie był w stanie skutecznie jej pomóc.
Wieloletnie nadużywanie alkoholu spowodowało marskość wątroby. W 1957 roku dwukrotnie z tego powodu przebywała w szpitalu. Dnia 3 stycznia 1958 roku ponownie wyszła za mąż. Panem młodym został starszy od niej o około 30 lat emerytowany robotnik portowy William (Bill) Mitchell. Jeszcze w tym samym miesiącu ponownie znalazła się w szpitalu z powodu żółtaczki. Jimmy i Leon odwiedzili ją. Leon wspominał, że byli zszokowani jej widokiem: „Zawsze miała w zwyczaju wyglądać pięknie i olśniewająco. Zawsze nosiła biżuterię i ładnie pachniała. Ale tym razem tak nie było”. Jej stan poprawił się na tyle, że opuściła szpital.
Dnia 1 lutego 1958 roku znaleziono ją w zaułku obok knajpy Yesler, w której najchętniej spędzała czas. Miała pękniętą śledzionę i krwotok wewnętrzny. Nigdy ostatecznie nie wyjaśniono przyczyn. Dnia 2 lutego 1958 roku Lucille Jeter Hendrix Mitchell zmarła w wieku 32 lat.
Często można spotkać opinie, że chłopcy, szczególnie Jimmy, gloryfikowali jej wizerunek. Warto w tym miejscu przytoczyć wypowiedzi obu synów na temat matki.
Jimi Hendrix: „Moja mama miała w zwyczaju dobrze się bawić i stroić. Dużo piła i nie dbała o swoje zdrowie. Umarła, gdy miałem 10 (sic!) lat, ale była naprawdę fajną (w oryginale użył modnego w latach 60-tych określenia ‘groovy’) matką”.
Leon Hendrix: „Pamiętam noc gdy nie wróciła do domu i mój ojciec postanowił ją poszukać. Posadził mnie i Jimmy’ego z tyłu Pontiaka i pojechaliśmy. Znalazł ją z jakimś facetem. Wracaliśmy i ojciec krzyczał na nią: Zachowuj się! Dorośnij wreszcie!... Była naprawdę pijana. Wściekła się i nacisnęła swoją nogą na pedały gazu i hamowania. Samochód gwałtownie skoczył do przodu po czym zatrzymał się, a ja i Jimmy polecieliśmy na przednie siedzenia. Mama zaczęła płakać i przepraszać nas. Pomogła nam z powrotem usiąść na tylnym siedzeniu, tuliła nas, ściskała i obejmowała. To była największa ilość czułości jaką kiedykolwiek od niej otrzymałem. Jimmy prawdopodobnie też”.
Al pojechał do domu pogrzebowego w Chinatown, lecz chłopcom kazał pozostać w samochodzie. Jimmy bardzo płakał, Leon tłumił uczucia. Al wrócił, wyciągnął z kieszeni butelkę whisky i "pociągnął sporego łyka". Następnie zaoferował to samo synom, co też uczynili. Tak "panowie Hendrix" pożegnali swoją żonę i matkę. Żaden z nich nie wziął udziału w pogrzebie, chociaż Jimmy podobno bardzo chciał.
Pochowano ją w Renton, Greenwood Memorial Park, kilkanaście mil na południowy-wschód od Seattle. Miejsce spoczynku Lucille zwięźle opisał w 1992 roku Tony Brown, a możemy zobaczyć je we wspomnianej już pierwszej części dokumentu „Uncut Story”: w ziemi leży prostokątny kamień przypominający cegłę, na którym zachował się napis „Mitchell L ”. Kamień nagrobny ufundowany został , tak jak cały pochówek, przez opiekę społeczną.
Dekadę, czyli 10 lat później, po tym jak Brown wydał swoją książkę, wcale nie łatwo było to miejsce odszukać. Charles R. Cross, dziennikarz mieszkający w Seattle, był wstrząśnięty odkryciem zagubionego, nędznego, grobu Lucille w zapomnianej, podmokłej części cmentarza. „Odnalezienie grobu matki Jimi’ego Hendrix’a było najbardziej przejmującym momentem w ciągu 4 lat pisania ‘Room Full of Mirrors: A biography of Jimi Hendrix’. To było tak zaskakujące. Zdarzyło się to tylko dlatego, że po prostu nie mogłem uwierzyć, iż Greenwood Memorial Park nie ma dokładnej lokalizacji grobu Lucille Hendrix Mitchell i tak długo nękałem biuro cmentarza, aż w końcu wysłali pracownika - uzbrojonego w łopatę i wiekową mapę – do odszukania szeregu rozpadających się nagrobków.” Oburzenie Cross’a nie miało granic. Nagłośnił i upublicznił sprawę. W wywiadzie dla jednej z gazet w Seattle mówił: „ Experience Hendrix to wielomilionowe imperium i nikt nie miał 2 tysięcy dolarów, żeby ufundować pomnik jego matce? To pokazuje prawdziwą naturę tej rodziny”. Od tego momentu rozpoczęły się pretensje, oskarżenia i oczekiwania. Adresowane były głównie do Janie, adoptowanej córki Al’a, która z Lucille, oprócz nazwiska, nie miała nic wspólnego - ale to jej przypadło w udziale zarządzanie majątkiem, będącym schedą po Jimi’m Hendrix’ie.
Janie z jakichś powodów, pomimo krytyki ze strony opinii publicznej, pozostała w tej kwestii nieugięta. Z drugiej strony trzeba przyznać, że od chwili śmierci Lucille, do momentu nagłośnienia sprawy, nikt z jej najbliższej rodziny nie przywiązywał chyba wagi do stanu miejsca jej spoczynku. Lucille zmarła bardzo młodo, a co za tym idzie, przy życiu pozostało wiele osób bezpośrednio z nią związanych: matka, siostry, przyjaciółki, synowie, aktualny oraz były mąż. To jest niezrozumiałe, że wszyscy oni razem wzięci i nikt z osobna, nigdy nie zadbali o tę sprawę.
Podobno dla Jimi’ego Hendrix’a była "Aniołem", o którym pisał piosenki, a przecież on sam, już jako gwiazda muzyki i człowiek dość zamożny, zawitał jeszcze 4-krotnie do Seattle w latach 1968-70 i nie ma żadnych informacji wskazujących na jakiekolwiek jego zainteresowanie miejscem pochówku matki.
Leon, który także wytykał Janie brak zainteresowania i jakichkolwiek działań w tej kwestii, sam będąc synem Lucille, nigdy nie odwiedził grobu matki, a ze schedy po Jimi'm roztrwonił ponad 2 miliony dolarów! Potwierdzają to Janie i Cross: „Leon w krótkim czasie wydał więcej pieniędzy, niż niektórzy ludzie przez całe życie”.
Sprawa stała się nieprzyjemna i przybrała rozmiar publicznego skandalu. Wielu fanów było zaskoczonych i zszokowanych. Ostatecznie na grobie Lucille pojawiła się płyta pamiątkowa - najprawdopodobniej nagrobek ten został zainstalowany 4 lutego 2006 roku, tj. dwa dni po 48-ej rocznicy jej śmierci.
Fundator, instytucja, czy osoba, pozostała dosyć trudna do zidentyfikowania.
***
Lucille zmarła bardzo młodo. Zaledwie 12 i pół roku później, na tym samym cmentarzu, w niedalekim sąsiedztwie, spoczęło jej pierwsze dziecko. Jednak po upływie kolejnych 32 lat, szczątki Jimi’ego ekshumowano, a nowe mauzoleum wybudowano dalej, w innej część cmentarza.
Na powyższym zdjęciu na pierwszym planie widać grób Lucille, a w oddali pomiędzy drzewami nowo wybudowane mauzoleum, mające jednocześnie pełnić funkcję grobowca rodzinnego.
Po prawej stronie alejki prowadzącej do głównego wejścia, w miejscu gdzie pochowano Al'a Hendrix'a i gdzie można by się spodziewać grobu matki Jimi'ego, pochowana została zupełnie obca mu kobieta.