niedziela, 2 czerwca 2024

Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie


Gdy dorosnę, wyjadę stąd bardzo daleko i nigdy nie wrócę!”
- Jimmy Hendrix do Dorothy Harding
                                  

"Oni naprawdę traktowali Cię jak śmiecia (w oryginale: dirt), śmiali się z Ciebie" 
- kuzynka Dee Hall (córka Delores) do Jimi'ego 
podczas jego ostatniej wizyty w Seattle

"Opowiadał o swoim braku pewności siebie gdy był dzieckiem, 
i o tym, że koledzy z klasy naśmiewali się z jego dużych stóp"
- Rick Vittenson - redaktor "Crawdaddy" o wywiadzie z 3-go sierpnia 1968 w Dallas


Połowa lat 50-tych to czas przemian w Stanach. Na ulicach pojawiało się coraz więcej samochodów, trwała era rock’n’rolla, a w szkołach zniesiono segregację rasową. Marzenia chłopców, którzy w wieku dziecięcym chcieli zostać superbohaterami rodem z komiksów i filmów, w wieku dojrzewania przybrały nieco bardziej realny wymiar – teraz chcieli być gwiazdami kina lub muzyki. W przypadku czarnoskórych młodzieńców jedno z tych marzeń odpadało w przedbiegach – nikt, kogo kolor skóry był inny niż biały, nie miał wówczas żadnych szans na zrobienie kariery filmowej.

Muzyka i samochody już wkrótce odegrają decydującą rolę w życiu Jimmy’ego Hendrix’a.


W kwietniu 1953 roku Al kupił stary, mały, dwupokojowy domek przy 26th Avenue 2603 i przeprowadził się tam wraz z chłopcami. Wkrótce dołączyli do nich Gracie (1933-2000) i Frank (wg innych źródeł Buddy) Hatcher. Gracie była siostrzenicą Al’a, córką Pat (skrót od Patricia). Skorzystała z propozycji wuja, który oferował jej i jej mężowi dach nad głową w zamian za opiekę nad jego dziećmi. Zmiana miejsca zamieszkania oznaczała dla Jimmy’ego kolejną zmianę szkoły. Tym razem trafił do Leschi Elementary School. 

W Seattle rasizm był znacznie łagodniejszy niż na Południu Stanów. Tu szkół nie trzeba było integrować na siłę. W Leschi uczyły się razem dzieci różnych ras: biali, czarni, Latynosi i Azjaci. Status społeczny uczniów był różny - niektórzy byli dość bogaci, inni bardzo biedni. Jimmy Hendrix zdecydowanie należał do najuboższych. Zaprzyjaźnił się z trzema chłopcami. Byli nimi: Terry Johnson, Pernell Alexander i Jimmy Williams. Ten ostatni przypomniał zdarzenie, które po latach wydaje się zabawne, a nawet paradoksalne: Williams zaśpiewał piosenkę w szkolnym konkursie talentów i otrzymał gromkie brawa. Po występie Hendrix podszedł do niego i powiedział „Łoł, będziesz sławny! Będziesz nadal moim przyjacielem, gdy będziesz sławny?”.

W 1954 roku Hatcher’owie wyprowadzili się, a dzieci zostały praktycznie bez opieki. Leon wspomina: „Byliśmy włóczęgami”. Sąsiad, Melvin Harding, ujął to następująco: „Nie byli złymi dzieciakami. Raczej byli trochę dzicy i zaniedbani”. Pracownicy opieki społecznej już od dłuższego czasu interesowali się sytuacją panującą w rodzinie. Chłopcy wiedzieli, że jeżdżą oni zielonym samochodem i gdy tylko taki zobaczyli natychmiast ukrywali się. W końcu jednak Al zmuszony został do oddania 6-letniego Leona pod opiekę rodziny zastępczej w domu prowadzonym przez Arthur’a i Urville Wheeler’ów (wg Brown’a, Leon został oddany pod opiekę Wheeler’ów w roku 1956 i w ciągu kolejnych 4 lat jeszcze 6-krotnie zmieniał opiekunów). Szczęśliwym trafem dom ten znajdował się w niedalekim sąsiedztwie i wobec życzliwego nastawienia Wheeler’ów Jimmy mógł pozostać w kontakcie ze swoim młodszym bratem.

Pernell Alexander wiele lat później stwierdził: „Najbardziej nieśmiały człowiek, jakiego kiedykolwiek znałem”. Mimo tego, na skutek nalegań ojca, Jimmy spróbował swych sił w juniorskiej drużynie futbolowej. W biografii Black’a można znaleźć opinię Pernell’a: „Jimmy kochał futbol”, jednak z dalszej części wypowiedzi wywnioskować można, że miłość ta przejawiała się głównie w rysowaniu scen z boiska. Ewidentnie nie był typem wojownika i sportowca.


Nadeszły ciężkie dni. Nigdy nie było łatwo, ale teraz bieda osiągnęła poziom nędzy. Trener drużyny futbolowej, Booth Gardnem, odwiedził Jimmy'ego któregoś dnia. Zastał chłopca siedzącego samotnie po ciemku – w domu odcięto światło.

Jimmy nigdy nie narzekał, ani nie skarżył się, nawet do kolegów, ale też nie chciał rozmawiać o swojej rodzinie. Częściej mieszkał i jadł u różnych znajomych, życzliwych rodzin, niż we własnym domu. Matka uczyła go pokory - zawsze powinien być grzeczny i uprzejmy w stosunku do innych osób. Al Brown wspomina, że kiedy Jimmy jadał w jego domu, wręcz nadużywał form grzecznościowych starając się być uprzejmym. Niemal każde zdanie zaczynał od „Excuse me” i kończył „Thank you”. Któregoś razu Brown postanowił zażartować z Jimmy’ego, poddając go swego rodzaju testowi: wiedząc, że ma przyjść, czekał na niego i gdy tylko Hendrix pojawił się w drzwiach, powitał go: „Excuse me, Jimmy” - „Thank you”- padła natychmiastowa odpowiedź.


Jimmy Hendrix z trudem odnajdował się w otaczającej go rzeczywistości. Nigdy w jego życiu nie było osoby, dla której byłby najważniejszy. Był zaniedbany i zagubiony. Inny niż większość chłopców, czy to na skutek własnych doświadczeń życiowych, czy też dziedzictwa. Zamknięty w sobie, myślący „po swojemu”, a przy tym wrażliwy, skory do płaczu i infantylny. W towarzystwie osób, wśród których czuł się pewnie i bezpiecznie, bywał zabawny i śmieszny, a niekiedy aż irytujący - zdarzało się, że gdy już się rozbawił nie znał umiaru.
"On żył we własnym świecie" - wspominał Terry Johnson. Ponieważ nie sprawiał kłopotów i starał się być miły, znajdował akceptację, a nawet sympatię otoczenia. Nie uchroniło go to jednak od dwóch wydarzeń, które, o ile są prawdziwe, musiały wywrzeć silne piętno na całym jego życiu.

Pierwsze z nich opisują Curtis Knight i Johnny Black, zaś Cross neguje jego prawdziwość. Związane było ono z tym, że Jimmy nie miał ubrań. Czasami dostawał je od znajomych. Chodził stale w tym samym szarym swetrze i butach tak znoszonych, że obcasy wyraźnie się wytarły i skrzywiły, a podeszwa przetarła całkowicie. Opracował wtedy metodę, którą mógł stosować przez długi czas: aby zatkać dziurę, wkładał do środka buta kawałek tektury, a drugi, zapasowy, zawsze nosił w kieszeni. Pewnej niedzieli został wyrzucony z kościoła z powodu niestosownego stroju. „Poprzysiągłem sobie, że nie pójdę nigdy więcej do tego kościoła, jak długo będę żył”. Incydent ten mógł mieć wpływ na jego zdystansowanie się do spraw religii i kościoła. Później głosił dewizę: „Moją religią jest muzyka”.

Drugie wydarzenie, znacznie bardziej drastyczne, przytacza wspomniany już biograf Charles R. Cross: „Dekadę później, opowiadał swojej dziewczynie, że w młodości był molestowany seksualnie. Nie podał szczegółów, z wyjątkiem tego, że winowajcą był mężczyzna w mundurze”. Te dwa istotne zdania, wtopione zostały w treść rozdziału, którego akcja rozgrywa się wiosną lub latem 1955 roku, tj. w 13-tym roku życia Jimmy'ego. Czy winowajca był osobą nieznajomą, spotkaną przypadkiem, czy też może lokalnym przedstawicielem porządku publicznego? Dlaczego Jimmy nikomu o tym nie opowiedział i dlaczego nikt nie zauważył, że stało się coś strasznego? A może z dzisiejszego punktu widzenia przeceniamy rangę tego, skądinąd nie wiadomo czy pojedynczego, incydentu? Cross powraca do tego wątku kilka rozdziałów później: wyznanie Jimmi'ego ma miejsce w maju 1966 roku, a wspomnianą wcześniej dziewczyną jest Diana Carpenter (która w lutym 1967 roku urodzi córkę Hendrix'a, Tamikę): „Powiedział jej, że on był ofiarą podobnego seksualnego nadużycia (w oryginale Cross użył "abuse", co można tłumaczyć także jako „znęcanie się”), jednak nie podał wielu szczegółów za wyjątkiem tego, że miało to miejsce w jego dzieciństwie”. Zgadzałoby się to z chronologią wcześniejszego zapisu, gdyby nie użyte w nim określenie „w młodości” (w oryginale „as a youth”, co rzeczywiście bardziej odnosi się do wieku młodzieńczego niż dziecięcego) oraz fakt, że odnotowane kontakty Hendrix'a z ludźmi w mundurach, tak policyjnych jak i wojskowych, przypadają na wiosnę 1961 roku - Jimmy byłby wtedy nie w 13-tym, a w 19-tym roku życia.

Wiosną 1955 roku Jimmy ukończył Leschi Elementary School. Wykonano przy tej okazji pamiątkowe zdjęcie, i jeśli są na nim, jak podają źródła, uczniowie tylko jednej klasy, to liczyła ona 47 osób!


Koledzy szkolni, podobnie jak najbliżsi przyjaciele, wspominają, że na lekcjach Jimmy był nieśmiały i milczący. Coraz bardziej zatracał się w swojej wyobraźni, tworzył swój alternatywny, lepszy świat. Swoje wizje przenosił na papier. Był utalentowanym rysownikiem. Jego obrazki przedstawiały czarodziejów z różdżkami, jakieś dziwne mitologiczne bestie oraz pędzące konie z rozwianymi grzywami i rozwartymi chrapami. Jeśli tylko mógł, wymykał się do kina. Odrzucał świat, który go nie chciał. Pernell Alexander konkluduje: „Obaj próbowaliśmy uciekać przed piekłem życia. Uciekać”.

Latem tego roku, aby uniknąć odebrania ostatniego dziecka, Al poszedł na kompromis i wyraził zgodę na oddanie Jimmy’ego pod opiekę swojego brata Frank’a i jego żony Pearl. Kolejna zmiana adresu zamieszkania rozdzieliła go z przyjaciółmi - pierwszą klasę szkoły średniej rozpoczął w Meany Junior High School, podczas gdy oni poszli do Washington Junior High School.
Wolny pokój Jimmy’ego Al wynajął zaprzyjaźnionym Ernestine i Cornell’owi Benson’om.

W lutym 1956 roku rodzina Frank’a znalazła się w sytuacji kryzysowej. Jimmy został odesłany do ojca. Zamieszkał z nim, i siłą rzeczy, z Benson’ami. Cross przypisuje Ernestine i jej kolekcji płytowej niebagatelną rolę w muzycznej edukacji Jimmy’ego. Al pił w tym czasie bardzo dużo, często niemal do nieprzytomności.
Powrót do domu ojca wiązał się ze zmianą rejonu szkolnego i w konsekwencji przeniesieniem do Washington Junior High Shool. Nie nacieszył się jednak długo towarzystwem kolegów. We wrześniu, na początku 8 klasy, Al utracił dom, którego nie był w stanie spłacać. Musieli się przenieść i Jimmy wrócił do Meany. W październiku 1956 roku Jimmy złożył w Meany egzamin Reading and Intermediate, obowiązujący w połowie całego okresu nauczania w szkole. Jego rezultat brzmiał: poniżej oczekiwań.

We wrześniu 1957 roku Jimmy rozpoczął 9-tą klasę. W okresie tym miało miejsce kilka jaśniejszych momentów: Carmen Goudy została jego pierwszą dziewczyną, Leon wrócił na jakiś czas do domu, a wcześniej, 1-go września na Seattle’s Sick’s Stadium wystąpił Elvis Presley. Jimmy, w przeciwieństwie do 16 tysięcy widzów, którzy znaleźli się na stadionie, nie był w stanie zdobyć 1,5 dolara na bilet, ale udało mu się zobaczyć występ z okolicznego pagórka (wg biografii Sharon Lawrence był na stadionie, zajmując jedno z tanich miejsc w ostatnich rzędach).

Nowy 1958 rok rozpoczął się dramatycznie. W styczniu, Jimmy i Leon, dowiedzieli się od Delores o ponownym zamążpójściu ich matki, której nie widzieli od długiego czasu. Wkrótce zobaczyli ją, niestety po raz ostatni: Delores (wg innych źródeł siostra Al’a, Patricia) zabrała ich do szpitala. Jimmy był zawsze nieśmiały i bojaźliwy, ale po śmierci matki zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Musiał powtórzyć 9-tą klasę!

Na skutek ciągłych przeprowadzek, Jimmy w ciągu 3 lat, 4-krotnie zmieniał szkoły. Uczył się coraz słabiej i coraz mniej go to interesowało. 9-tą klasę ukończył z 3-ma C, 5-ma D oraz 1-m F – z muzyki !!!

"Czarni" chłopcy, niezależnie od wyników osiąganych w szkole, i tak nie mieli w tych czasach perspektyw awansu społecznego i znalezienia dobrze płatnej pracy, a ponieważ w wielu przypadkach byli bardzo muzykalni, rodzice kupowali im instrumenty muzyczne. Dla młodego chłopaka posiadanie własnego instrumentu już samo w sobie stanowiło pewien rodzaj nobilitacji, a z punktu widzenia rodziców miało również aspekt wychowawczy i praktyczny - odciągało dzieciaka od bezcelowego wałęsania się, które wcześniej czy później musiało sprowadzić na "złą drogę", oraz stwarzało ewentualną możliwość zrobienia lokalnej kariery i zarobienia przy tym jakichś pieniędzy.

Pernell Alexander jako jeden z pierwszych stał się właścicielem gitary akustycznej. Jimmy co prawda od pewnego czasu posiadał ukulele znalezione w stercie przedmiotów przeznaczonych do wyrzucenia, ale było ono małe, zniszczone i miało tylko jedną strunę. Było bardziej zabawką niż instrumentem. Jeden z pracowników opieki społecznej zauważył, że Jimmy tak bardzo pragnął gitary, że to dosłownie wykańczało go psychicznie, jednak dla Al'a nie był to żaden argument – w jego przekonaniu solidne lanie było najlepszym środkiem wychowawczym kształtującym właściwy światopogląd młodego człowieka, a instrumenty muzyczne tylko bałamuciły młodych i odciągały ich od pracy.
Jimmy'emu, gdy chciał wcielić się w „gitarzystę” pozostawała miotła - „grał” na niej tak, że aż witki spadały na podłogę.
W końcu nadarzyła się okazja: mieszkali w tym czasie w wynajętym mieszkaniu pani McKey i okazało się, że w jej mieszkaniu „walała się” stara, zniszczona gitara akustyczna z wygiętym gryfem, poodpryskiwanym lakierem i bez kompletu strun – była to jednak „prawdziwa” gitara. Jimmy dostrzegł swoją szansę. Pani McKey nie chciała jednak odstąpić jej za darmo i zażądała 5 $. Jimmy błagał ojca o zakup. Wspomagała go w tym „ciocia” Ernestine. W końcu doszło do poważnej sprzeczki na tym tle, w wyniku której Al ubliżył Ernestine, a ta trzasnęła go w twarz, po czym wyjęła „magiczne” 5 $ z torebki i dała je Jimmy'emu.
Inaczej wspominał całą historię Al Hendrix: „Jeden z moich znajomych miał gitarę akustyczną i chciał ją sprzedać za 5 dolarów. Jimmy chciał ją mieć, więc zgodziłem się i dałem mu pieniądze. Zaczął na niej grać. Brzdąkał na tej gitarze przez cały czas. Robił to w każdej wolnej chwili. Kiedy już opanował grę, kupiłem mu gitarę elektryczną”.

W rzeczywistości nie było to takie proste. Nie wiodło im się. Nadal wędrowali z miejsca na miejsce - zgodnie z rachubą Sharon Lawrence, w ciągu ostatnich 13 lat, tj. pomiędzy 3 a 16 rokiem życia, Jimmy 14-krotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Na niewiele najprawdopodobniej zdałyby się wszelkie nagabywania, gdyby Al postrzegał zakup wyłącznie w kategorii hobby. 
W tym czasie zaczęły w okolicy zdobywać popularność zespoły rodzinne, które zarabiały grając do tańca. Ich repertuar stanowił mieszankę jazzu, bluesa, R&B i Rock’n’Roll'a. Podstawowymi instrumentami były gitary, saksofony i pianino, którym w trakcie występów towarzyszył skromny zestaw perkusyjny.
Al Hendrix: „Pamiętam, jak dostał swoją pierwszą gitarę. Razem robiliśmy sobie małe sesje. Kupiłem wtedy saksofon, stary, wysłużony saksofon tenorowy. Mieszkaliśmy w takim obskurnym mieszkaniu, w złej okolicy. Hałas nie przeszkadzał sąsiadom z góry ani tym obok. Więc Jimmy zawodził na gitarze, a ja dąłem w saksofon. Zacząłem zalegać z ratami za saksofon. Pozbyłem się go, bo wiedziałem, że Jimmy więcej zdziała gitarą, niż ja saksofonem... Grywał z różnymi zespołami. Z miejscowymi grupami na potańcówkach i imprezach. Uwielbiał grać bluesa. Wśród jego ulubionych wykonawców byli B.B. King i Muddy Waters”.


9 września 1959 roku, 17-letni Jimmy rozpoczął 10 klasę w Garfield High School. Uczęszczało tu około 1700 studentów, z czego 50% stanowili biali, 20% Azjaci, a 30% czarni Afroamerykanie.
Pernell Alexander grał na gitarze w Velvetons, zespole dzieciaków ze szkoły. Większość zespołów nie posiadała wówczas formalnych składów – grał w nich ten, kto w danym momencie był dyspozycyjny. W ten sposób The Velvetones stał się pierwszym zespołem, w którym na gitarze zagrał James Marshall Hendrix.
Jego pierwszy występ miał miejsce w piwnicy synagogi Temple De Hirsch Sinai w Seattle. Niestety zakończył się porażką: Jimmy szalał ze swoją gitarą i po pierwszym secie, zespół wrócił na scenę bez niego (Cross twierdzi, że nie miało to miejsca pod szyldem Velvetones, lecz wcześniej, z grupą jakichś starszych chłopców). Carmen Goudy była świadkiem tego wydarzenia. Wkrótce po nim zainteresowała się starszymi i bogatszymi chłopcami,
Szybko okazało się, że nic nie jest niezastąpione: Jimmy dołączył do Rocking Kings i zaczął spotykać się z poznaną w szkole Betty Jean Morgan: „Moi rodzice lubili go, ponieważ był grzeczny i uprzejmy” – przydała się „szkoła” matki.
"Nieśmiały basista w nieznanym zespole" - tak zdefiniowano Jimmy'ego po latach w jednym z dokumentalnych programów telewizyjnych. W The Rocking Kings początkowo, grając na zwykłej gitarze, pełnił funkcję gitarzysty basowego.

W sylwestrową noc, 31 grudnia 1959 roku, Jimmy Hendrix spotkał się ze swoim przyjacielem Jimmy’m Williams’em i poprosił go o jakieś pieniądze na jedzenie. Williams już pracował i akurat dostał wypłatę. Dał mu 10 $ i pożegnali się. Żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z tego, że widzą się po raz ostatni w życiu (później James Williams stanął na czele fundacji utworzonej przez Al’a w 1988 roku).
Terry Johnson także pracował w tym czasie. Była to jakaś restauracja czy fastfood w pobliżu Garfield High. Jimmy często zachodził tam podczas zmiany Johnson’a na „darmowe hamburgery”. Terry powiedział mu, że wieczorem, tuż przed zamknięciem, wyrzuca się resztki jedzenia. Hendrix wykorzystał tę informację i gdy nie zastał przyjaciela, wracał wieczorem. Po jakimś czasie reszta personelu znała go już dobrze i odkładała dla niego niesprzedane jedzenie.

Znamiennym dla Jimmy’ego, jego matki, a później także Leona, był fakt, że przez całe życie nie potrafili podjąć i utrzymać konwencjonalnej pracy, nawet wtedy, gdy głodowali i żyli w skrajnym ubóstwie. To było silniejsze od nich – byli bezradni. Al, wychowany w poczuciu obowiązku i według prostych zasad, nigdy nie mógł się z tym pogodzić, ani tego zrozumieć.


W lipcu 1960 roku The Rocking Kings zainwestowali w swój estradowy wizerunek, kupując czerwone marynarki po 5 dolarów za sztukę i zmienili nazwę na The Tomcats.

Jimmy Hendrix 4-ty od lewej

W październiku 1960 roku James Marshall Hendrix został oficjalnie skreślony z listy studentów Garfield High School. Al: „Porzucił szkołę - a raczej szkoła porzuciła jego”. Jimmy Williams: „Jimmy zawsze był wolnym duchem i po prostu nie nadawał się do szkoły”. „On po prostu nie chciał studiować” – dodaje Terry Johnson.
Jimmy: „Szkoła nie była dla mnie. Zdaniem mojego ojca, musiałem iść do pracy”. Al: „Próbował wtedy znaleźć pracę, w knajpie, w supermarkecie, czy gdziekolwiek, ale nie bardzo mu to wychodziło...” Jimmy: „Przez kilka tygodni musiałem pracować z moim ojcem, a on widział we mnie tanią siłę roboczą. Musiałem nosić kamienie i cementować cały dzień, a pieniądze on chował do kieszeni”. Leon potwierdza, że Al zwykł płacić Jimmy’emu jednego dolara! Stosunki między ojcem i synem nie układały się dobrze: Jimmy w ogóle nie chciał pracować, a tym bardziej za darmo - Al, swoim zwyczajem, zawsze był niezadowolony i wypominał mu lenistwo. Wiosną 1961 roku, w obecności jednego z klientów, doszło do incydentu: „(ojciec) Uderzył mnie w twarz i uciekłem” – wspominał Hendrix w jednym z wywiadów w 1967 roku.

2 maja 1961 roku policja aresztowała kilku młodocianych za jazdę kradzionym samochodem. Jimmy był jednym z nich. Spędził jeden dzień w areszcie. Nie wyciągnął z tego żadnych wniosków, gdyż 6 maja, zaledwie cztery dni później, zatrzymano go ponownie, dokładnie pod tym samym zarzutem! Sprawa stała się poważna. Jimmy tłumaczył się, że samochód tylko stał na parkingu, a on nie wiedział, że jest kradziony. Trzeba przyznać Hopkins’owi rację, że z prawnego punktu widzenia nie wyglądało to najlepiej: młody „czarny” recydywista, bezrobotny, wyrzucony ze szkoły, bez matki, ojciec strzygący trawniki i nadużywający alkoholu, a brat w rodzinie zastępczej pod kuratelą opieki społecznej. Tym razem osadzono go na tydzień w Rainer Vista 4-H Youth Center i można podejrzewać, że właśnie wtedy mogła być okazja do wspomnianego wcześniej molestowania. Jeśli rzeczywiście go to spotkało, tym bardziej mógł bać się pobytu w więzieniu i każde inne rozwiązanie wydawało się lepsze. 16 maja odbyła się rozprawa. „Czarni” nie mieli wówczas dobrej opinii. Większość z nich uważano za degeneratów, przestępców i złodziei, a stojący przed sędzią młody chłopak, był na najlepszej drodze, aby dołączyć do tej kategorii. Sąd musiał orzec jakąś metodę prewencji – kara bezwzględnego więzienia wydawała się nieunikniona. Za radą obrońcy z urzędu, Jimmy zadeklarował chęć wstąpienia do armii. Pod tym warunkiem sędzia zawiesił wykonanie wyroku.

17 maja Jimmy Hendrix zgłosił się do komisji poborowej. Dwa tygodnie później zagrał swój ostatni występ z The Tomcats. Tak zakończyła się jego pierwsza, blisko 2-letnia przygoda z muzyką. 31 maja wsiadł do pociągu i na stałe opuścił miasto, które do tej pory było jego całym światem.

Jimi oficjalnie nigdy nie podał prawdziwych powodów wstąpienia do armii. W jego wypowiedziach najczęściej padały sformułowania typu: „Wiedziałem, że i tak muszę iść do wojska, więc zgłosiłem się sam... Marzyłem o plakietce z „krzyczącym orłem”... Ponieważ nie miałem nawet centa w kieszeni, poszedłem do najbliższej komisji poborowej i powiedziałem, że chcę wstąpić do wojska”. Al również nigdy nie przyznał, że była to ucieczka przed wyrokiem sądowym. We wszystkich wywiadach konsekwentnie podtrzymywał wersję Jimi’ego.
Przeczy temu i ukazuje prawdę dokument – wyciąg z akt FBI:

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spis treści

Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo Rozdział 2 - Seattle: Matka Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie Rozdzi...