Podobno w w Szwecji ukradziono Jimi'emu kapelusz - rzeczywiście od 18 stycznia widzimy pewną zmianę: fioletowa wstążka, zamiast przyozdabiających ją broszek i piórka, otoczona jest składającym się z metalowym kółek paskiem, jaki wcześniej Hendrix nosił na biodrach.
Kathy Etchingham: „Nie byłem szczęśliwy, że muszę jechać, bo moje włosy były w nieładzie i ich nie umyłam, ale Brian Jones tak bardzo chciał, żebyśmy pojechali, że zdecydowałem się założyć perukę. Ta peruka doprowadzała mnie do szaleństwa, ześlizgiwała się i musiałam wielokrotnie ją poprawiać. Znienawidziłam ją tak bardzo, że nigdy więcej jej nie założyłam”.
30 stycznia 1968 roku The Experience po raz drugi ląduje w Nowym Jorku, gdzie Michael Goldstein,
Noel Redding: "Samolot z Londynu do Nowego Jorku opóźniony był półtorej godziny, a helikopter, który miał nas zabrać na spotkanie z prasą w budynku Pan Am w samym środku Manhattanu nie wystartował z powodu panującej mgły. Gdy znaleźliśmy inny transport i dotarliśmy zdenerwowani na umówione miejsce, okazało się, ze dziennikarze zajęci piciem i jedzeniem prawie nie zauważyli naszego przybycia. nawet kanapki już zniknęły. Wyszliśmy".
Relacji Redding'a przeczy relacja zdjęciowa Elliott'a Landy'ego:
Następnego dnia The Jimi Hendrix Experience przemieścił się na zachodnie wybrzeże do San Francisco, gdzie na dobre rozpoczęła się druga trasa po Ameryce Północnej, która trwała nieprzerwanie od 1-go lutego do 6-go kwietnia - zespół grał niemal każdego dnia, a niekiedy po dwa koncerty tego samego wieczoru !
Wszystko zaczęło się bardzo dobrze.
Zdzisław Pająk (biograf): "Po doskonale przyjętych przez publiczność dwóch koncertach w Fillmore, Bill Graham na następne trzy dni postanawia przenieść je do dużo większej sali - Winterland Ballroom. Dodrukowano też w błyskawicznym tempie i bilety i zwiększono ilość miejsc ich dystrybucji".
Noel Redding: "Bill Graham dał każdemu z nas zegarek na rękę, który zresztą Jimi natychmiast zgubił, więc oddał mu swój".
Kathy Etchingham (dziewczyna Jimi'ego): "Gdzieś w pierwszej połowie ’68 sprawy zaczęły się komplikować. Mike Jeffery za bardzo go eksploatował. Rezerwował dodatkowe koncerty w dniach kiedy mieli odpoczywać".
W ten właśnie sposób, niespodziewanie dla siebie, 12 lutego powrócił na jedną dobę do rodzinnego Seattle, w którym po raz ostatni był na przepustce wojskowej jesienią 1961 roku, po tym, gdy schronił się w armii przed osadzeniem w więzieniu.
Ch.R. Cross (biograf): "Bilety na koncert w Seattle zostały wyprzedane, pomimo że został on wpisany na listę w ostatnim momencie i reklamowany był jedynie przez tydzień".
Przybywając do Seattle Jimi chciał się zaprezentować szczególnie elegancko i efektownie - do swojego kapelusza dopiął dodatkową broszkę:
Wspomnienie fanki: „Rozmawiałam z Jimi'm w holu hotelu, kiedy wspomniał, że bardzo podoba mu się przypinka, którą noszę. Zapytałam go, czy chciałby to mieć i zaproponowałam, że wymienię na jedną z jego koszul. Zgodził się, a ja dałem mu przypinkę, którą założył. Następnie razem pojechaliśmy windą na górę. On poszedł do swojego pokoju, a ja czekałem na niego na zewnątrz. Wrócił na korytarz z czerwono-białą koszulą w kwiaty, którą mi dał.”
Noel Redding: "Dni wolne oznaczały dni bez koncertów, ale nie od pracy - wywiad z prasą jest tak samo wyczerpujący jak bycie na najwyższych obrotach na scenie".
Roger Mayer (techniczny Jimi'ego): "Byli wrakami. 60 lotów w miesiącu nie może nie wykończyć".
Noel Redding: "Trudno zapaść w sen zarówno kiedy koncert był udany, ponieważ przepełniała cię energia, ale także kiedy był zły, bo wtedy czułeś się przybity. Po krótkim śnie nie zdążyliśmy jeszcze dojść do siebie, a wszystko zaczynało się od nowa. Niemożliwe było, aby nie korzystać z używek. Minęło podniecenie związane z możliwością niezliczonych podbojów seksualnych. Pogubiliśmy się w tym co chcieliśmy robić i musieliśmy radzić sobie z tym co właśnie robiliśmy... Niemiłe chwile przerywane były śmiesznymi zdarzeniami. Pewnej nocy Mitch próbował zrobić numer Keith'a Moon'a (perkusisty The Who) skacząc do przewróconego dużego bębna basowego, był jednak tak chudy, że kiedy skoczył, to zamiast go przebić, po prostu się od niego odbił... W Chicago nachodziło nas kilka dziewczyn w celu dołączenia do ich kolekcji gipsowych odlewów penisów w stanie erekcji".
Ch.R. Cross (biograf): "Jimi zgodził się jako pierwszy, Noel jako drugi, a Mitch, w rzadkiej chwili trzeźwości, grzecznie odmówił".
Cytnthia "Plaster Caster" (prawdziwe nazwisko: Cynthia Albritton) urodziła się w Chicago w 1947 roku. W latach 60-ych uczęszczała do szkoły artystycznej, gdzie poproszono ją o wykonanie gipsowego odlewu „czegoś solidnego, co mogłoby zachować swój kształt”. Artystka poprosiła o pomoc swoich ulubionych muzyków rockowych: "Jimi był pierwszym, któremu zrobiłyśmy odlew. Ma największy sprzęt jaki widziałam w życiu. Nie byłyśmy przygotowane na taki rozmiar".
Tym razem formę stanowił wazon wypełniony gipsem, do którego Hendrix musiał włożyć swój "sprzęt" i odczekać, aż gips stwardnieje.
Ch.R. Cross (biograf): "Kiedy później zaprezentowała odlewy w galerii sztuki, jedna z gazet nazwała odlew Hendrix'a Penisem z Milo..."
***
Po przeprowadzce do Los Angeles Cynthia kontynuowała pracę, ale niestety włamano się do jej mieszkania, więc aby zabezpieczyć swoje prace oddała je w depozyt Herb'owi Cohen'owi, menedżerowi jej przyjaciela, Franka Zappy. Odzyskała je dopiero po batalii na drodze sądowej.
Swoją pierwszą wystawę Cynthia zorganizowała dopiero w 2000 roku w Nowym Jorku, gdzie zaprezentowała około 50-ciu odlewów, a kilka lat później wystawiała swoje prace w MoMA (Museum of Modern Art). Została bohaterką filmu dokumentalnego z 2001 r. Plaster Caster, a zespół Kiss w 1977 roku na LP "Love Gun" zamieścił dedykowaną jej piosenkę.
EskaROCK: "Cynthia zmarła 21 kwietnia 2022 roku, jednak jeszcze przed śmiercią zdążyła przekazać odlew przyrodzenia słynnego gitarzysty do Islandzkiego Muzeum Penisów. “Eksponat” zostanie wystawiony w Instytucji na początku czerwca podczas zamkniętej imprezy. Islandzkie Muzeum Penisów znajduje się w stolicy Islandii, Reykjavíku, powstało ono w 1997 roku, a jego założycielem jest Sigurður Hjartarson. W instytucji znajduje się 280 eksponatów w postaci penisów zwierząt, a także dwa narządy ludzkie."
***
Ch.R. Cross (biograf): "Noel i Cynthia wyszli razem, ale Penis z Milo niczego bardziej nie pragnął niż chwili wytchnienia. Sam siedział w kącie i kiedy wszyscy wyszli, zasnął w fotelu z twarzą zakrytą kapeluszem".
Jimi Hendrix: "Nie mieliśmy wolnego od kiedy zaczęliśmy ze sobą grać. Musimy odpocząć, inaczej nasza muzyka nie będzie taka, jak byśmy chcieli".
Noel Redding: "Jimi coraz częściej irytował mnie swoją wybuchowością, która przybrała charakter chroniczny. 17 lutego Forth Worth w Teksasie był moim zdaniem początkiem końca zespołu. Po raz pierwszy mieliśmy osobne garderoby. Kiedy poszedłem do garderoby Jimi'ego, aby zobaczyć co u niego słychać, zapytał mnie tylko: Co tu robisz ? Hendrix miał najwięcej problemów ze swoim zachowaniem - czasem, gdy wchodziłem do jego pokoju to siedział pośrodku jak jakiś świr i próbował być niewidoczny. Nasz główny menadżer, Mike Jeffery, zawsze upewniał się, czy Jimi'emu nie brakuje narkotyków. Zawsze gdy Jeffery był w pobliżu, Jimi stawał się zmieszany, spięty i nerwowy".
Pamiętnik Hendrix'a: (22 marca) "Dzisiaj byliśmy w Hartford (Conneticut). Miałem fajny pamiętnik, który prowadziłem w Szwecji, ale oczywiście go zgubiłem... Właśnie wróciłem z koncertu. Okropny. Ludzie uważali, że jesteśmy wspaniali, ale kierownik sali wyłączył zasilanie w środku występu. Więc jestem przygnębiony. Muszę się nawalić".
Wspomnienia fana: (23 marca): "Byłem tam. To był mój pierwszy koncert rockowy. The Soft Machine zagrało jako drugie po tym, jak lokalna grupa, której nie znałem, otworzyła program. The Machine zorganizowało pokaz świetlny, z efektami wirującymi na zasłonach za sceną. Hendrix był trzeci i ostatni na liście. The Experience odtworzyło większość albumu "Are You Experienced". Pod koniec koncertu Jimi zagrał dłuższy jam w "Red House", od którego jeżyły mi się włosy na karku. Miał dwa Straty, i oba bardzo eksploatował. Ktoś krzyknął na niego, żeby zdjął kapelusz. Hendrix odpowiedział: „Zdejmij spodnie”. Noel Redding miał największe dzwony, jakie kiedykolwiek widziałem. Były białe. Akustyka była żałosna, ale Hendrix był wspaniały. Nigdy wcześniej ani później nie słyszałem czegoś podobnego".
Inne wspomnienia (24 marca): "Bardzo dobre miejsce, dobra publiczność, Jimi był w bardzo złym humorze, grał źle i właściwie został tylko na krótko. Henrix'owi nie podobało się, jak tłum krzyczał na Purple Haze. Po 4 czy 5 piosenkach rozwalił swoje wzmacniacze. Nie wrócił na scenę i wysłuchałem 20-minutowego solo na perkusji".
Charles Shaar Murray (biograf): "Świat wokół niego się zmienił. Ameryka pogrążyła się w chaosie. Zabójstwo doktora Kinga (4 kwietnia 1968), Robert'a Kennedy’ego (6 czerwca 1968), starcia z policją w Chicago. Amerykańskie miasta płonęły. Hendrix był wrażliwym facetem. Wszystko to wywierało na niego wpływ".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz