"(Jimi) powiedział, że na "Axis.." podobają mu się tylko trzy utwory
(Bold As Love, Little Wing i Little Miss Lover)
i zagroził: Nasza następna płyta będzie dokładnie taka, jak będziemy chcieli..."
- Ch.R. Cross "Pokój pełen luster"
"Można śpiewać o miłości, ale w tej chwili szukamy odpowiedzi na protesty,
a także rozwiązań dla konfliktów w dzisiejszym świecie.
Próbujemy w bardzo prostych słowach wyrazić naszą opinię.
Protestować może każdy, ale mało kto ma dziś sensowną odpowiedź...
Zredukujemy słowa, zrobimy coś bardziej spójnego.
Nie protestujemy, ale dajemy odpowiedzi, proponujemy rozwiązania.
Następne dwie płyty pójdą w tym kierunku. Zaproponują ludziom jakieś wyjście...
tu i tam zaczynamy improwizować, bo chcemy pokazać ludziom coś nowego.
Ta płyta wiele znaczy. Wszystko co na niej słychać, ma swoje znaczenie.
Nie jest to jakaś zabawa mająca zachwycić słuchaczy. To sprawy dla nas ważne...
Na „Electric Ladyland” powiedzieliśmy połowę tego, co zamierzaliśmy."
- Jimi Hendrix
"Praca nad „Electric Ladyland” trwała wieki. Płyta powstawała w bólach".
- Roger Mayer (techniczny Jimi'ego)
"Album był chaotyczny... Brakowało mu dyscypliny."
- Keith Altham
"Chandler był jedynym człowiekiem, który potrafił powiedzieć Jimi'emu, że jakiś pomysł jest chybiony... za same opłaty tej płyty byliby w stanie kupić nowe studio."
- Ch.R. Cross "Pokój pełen luster"
Od wydania „Axis...” (w grudniu 1967 w UK i w styczniu 1968 w USA) do premiery kolejnego LP upłynął niespełna rok, a w UK w tym czasie opublikowano kompilacyjny LP „Smash Hits” !
Dorobek The Jimi Hendrix Experience w momencie ukazania się „Electric Ladyland” był niezwykle imponujący. W ciągu zaledwie dwóch lat istnienia tj. od października 1966 do października 1968, powstało niemal 5 płyt długogrających- LP !
Zespół nagrał 3 albumy zawierające łącznie 4 LP, a także 7 innych utworów (wypełniających strony A i B 3-ech pierwszych singli, plus "STP with LSD" ze str. B kolejnego - nie licząc "Burning..."), których zawartość stanowiła 70 % "Smash Hits".
Dwa pierwsze LP nagrywane były w UK i tam ukazały się najpierw, a dopiero później w USA. Trzeci album, "Electric Ladyland", nagrywany był głównie w Nowym Jorku i jego światowa premiera miała miejsce 16 października 1968 roku w USA (w Anglii i Francji 25 października).
Jimi Hendrix przepraszał fanów za długi okres oczekiwania na kolejną płytę, usprawiedliwiając się wyczerpującą trasą koncertową.
Hendrix o tym nie myślał i nikt o tym nie wspominał, lecz ludzie odpowiedzialni za pieniądze wiedzieli, że wydanie kolejnej płyty choćby o jeden dzień wcześniej, byłoby nieopłacalne (aczkolwiek Noel Redding w swojej książce - polskie tłumaczenie, strona 102 - twierdzi, że Chalpin miał zagwarantowany przez Warner udział w zyskach także z "Electric Ladyland").
15 października 1965 roku Hendrix podpisał 3-letni kontrakt z Ed'em Chalpin'em. Po zdobyciu sławy przez Hendrix'a, Chalpin rozpoczął batalię o swoje udziały z tego tytułu. Problem w pierwszej kolejności dotyczył terytorium USA.
Wygasający z dniem 15 października 1968 roku kontrakt z Ed'em Chalpin'em był nieoficjalną przyczyną tego, że „Smash Hits” ukazał się w USA dopiero w lipcu 1969 roku (tj. ponad rok później niż wersja europejska), a na nagrywanie „Electric Ladyland” Hendrix dostał nadspodziewanie dużo czasu, w rezultacie czego zebranego materiału starczyło na podwójny LP. Wydawanie podwójnych albumów było mniej opłacalne, lecz w tej sytuacji postanowiono wynagrodzić fanom cierpliwość oraz zadośćuczynić ambicjom Jimi'ego.
Kiedy w czerwcu i lipcu 1966 roku Linda Keith wprowadzała Hendrix'a na „białą scenę muzyczną” opowiadała mu o najmodniejszych białych idolach tego okresu. Byli nimi wówczas: Eric Clapton - angielski „bóg gitary”, Pete Townshend (z The Who) - słynący z rozbijania gitary , oraz Bob Dylan - ten, którego podziwiali wszyscy.
Wydanie podwójnego „Electric Ladyland” było ostatnim aktem rozprawy Jimi'ego Hendrix'a z "białymi bożkami":
Z Townshend'em rozprawił się w Monterey, gdzie "za jednym zamachem" odebrał mu tytuł „króla demolki” oraz udowodnił, że przewyższa go jako gitarzysta.
Hendrix (wg Steven'a Roby): „On (Dylan) dawał mi inspirację. To nie tak, że chciałem brzmieć jak on. Ja porostu chciałem brzmieć jak Jimi Hendrix".
"Electric Ladyland” to dla Hendrix'a album:
- pierwszy podwójny,
- pierwszy, który nie posiadał wersji mono (wydany został wyłącznie w wersji stereo),
- pierwszy, który dotarł na szczyt listy najlepiej sprzedających się LP w US,
- pierwszy, na którym w roli producenta Jimi zastąpił Chas'a Chandler'a,
- ostatni studyjny wydany za jego życia.
Chas Chandler chciał wyprodukować kolejny LP zawierający krótkie, konkretne utwory. Problem polegał na tym, że Hendrix (jak wyżej wspomniano - nagrywając tak dużo w tak krótkim czasie) nie miał pomysłów na kolejne piosenki. Przed wyjazdem do USA przygotował "Crosstown Traffic" i "All Along The Watchtower" (który nie był jego kompozycją). W kwietniu z trudem, w ponad 40 podejściach, powstał "Gypsy Eyes". Wobec niemocy twórczej z jednej strony, i nacisków wytwórni z drugiej, zdecydował się na wykorzystanie kolejnych dwóch cudzych kompozycji: "Little Miss Strange" Noel'a oraz cover "Come On (Part 1)" autorstwa nowoorleańskiego gitarzysty Earl'a King'a (prawdziwe nazwisko: Solomon Johnson - piosenka znana jest także jako "Let The Good Times Roll"). Do tego dołożył "stare" "Burning Of The Midnight Lamp" - utwór ukazał się w UK w sierpniu '67 na singlu oraz w kwietniu '68 na angielskiej wersji "Smash Hits". Jednak 6 piosenek, w tym: jedna stara i trzy innych autorów, to wciąż było za mało materiału na nowy LP The Jimi Hendix Experience.
Poza materiałem, który ostatecznie wypełnił album, innymi utworami zarejestrowanymi w trakcie tworzenia "Electric Ladyland" były 4 własne kompozycje Hendrix'a i 1 cover:
"Somewhere" (znany także jako "Somewhere Over The Rainbow" z Mitch'em i Stephen'em Stills'em na basie - zamieszczony został później na pośmiertnym LP "Crash Landing")
"My Friend" (Jimi - git. i bas, Kenny Pine - git. 12-strunowa, Paul Caruso - harmonijka, Stephen Stills - pianino oraz Jimmy Mayers - perkusja; piosenkę wykorzystano na pierwszym pośmiertnym LP "Cry Of Love")
"South Saturn Delta" oraz "Three Little Bears" (oba nagrane tylko z Mitch'em, bez Noel'a - ten drugi utwór przypominał raczej zabawę, rodzaj żartu muzycznego, ale i tak zamieszczono go na pośmiertnym LP "War Heroes")
"Tax Free" - kompozycja Bo Hansson'a & Janne Karlsson'a (utwór wszedł do repertuaru koncertowego, a studyjną wersję zamieszczono również na wyżej wspomnianym LP "War Heroes")
Z jakiegoś powodu te 5 utworów nie znalazło uznania Hendrix'a, chociaż może szkoda "Somewhere" i "Tax Free".
Po odejściu Chas'a Chandler'a, Jimi przejął kontrolę nad produkcją płyty i zdecydował się wypełnić ją materiałem, na który Chas zapewne nigdy nie wyraziłby zgody - eksperymentami dźwiękowymi i zarejestrowanymi w studiu jam session. W ten sposób LP, na który brakowało piosenek, rozrósł się do podwójnego wydawnictwa.
Hendrix twierdził, że "Electric Ladyland" to concept album, na którym wszystko, dosłownie każdy dźwięk, są przemyślane i tworzą spójną całość. Tymczasem materiał, który otrzymały wytwórnie, i ostatecznie słuchacze, stanowił dziwny, chaotyczny zlepek bardzo różnej muzyki, tworzącej tak różne klimaty, że nie bardzo było wiadomo, co z tym robić ? Najprawdopodobniej stąd wynikła decyzja o połączeniu stron A i D w jedną "mocną" płytę (którą bronią "Voodoo Chile" i "Voodoo Child (Slight Return)", a zdobią "All Along The Watchtower", "Have You Ever Been..." i "Crosstown Traffic") i potraktowanie drugiej ze stronami C i B jako czegoś w rodzaju "Bonus-Disc".
W takim układzie: A+D oraz C+B podwójny LP "Electric Ladyland" ukazywał się niemal na całym świecie (za wyjątkiem Francji). Tak też (wbrew koncepcji Hendrix'a) zaprezentowano materiał na podwójnym CD - pierwszej wersji Polydor - wydanej w Niemczech i Japonii.
Być może jeszcze korzystniej wyszłoby,
gdyby dwa pierwsze utwory z drugiej strony ("Still Raining..." i "House...")
zastąpione zostały przez "Gypsy Eyes" i "The Burning..." ?
Na sukces albumu w USA niewątpliwie wpłynęła gwałtowna popularność zespołu poparta morderczą, podwójną trasą i singlem z genialnym coverem "All Along The Watchtower".
Wydając „Electric Ladyland” Hendrix zrealizował się w życiu po raz drugi - zdobył swoją muzyczną plakietkę "Krzyczącego orła" - osiągnął swój cel i nie wiedział, co dalej robić ?
Pozbawiony Chas'a Chandler'a już w październiku 1968 roku, tuż po wydaniu „EL”, Hendrix rozpoczął niekończący się okres jam session, z kim tylko się dało.
Wszyscy zagorzali zwolennicy Jimi'ego nazywają ten okres „kolejnym etapem rozwoju i muzycznych poszukiwań”, ale trudno nie mieć skojarzeń z okresem 1962 – 1966, kiedy to Hendrix pozostawiony sam sobie nie był w stanie uporządkować swojej muzyki, ani wyznaczyć jej kierunku. Podobnie jak w tamtym czasie często sam sprowadzał się do roli muzyka akompaniującego i do śmierci nie wydał już żadnej płyty.
Czy "Electric Ladyland" jest płytą genialną ? Jimi Hendrix był muzycznym geniuszem, ale chodzi o to, że geniusze nie są geniuszami przez cały czas - 24 godziny na dobę - i oprócz przebłysków geniuszu bardzo często są zagubieni i bezradni. I taka właśnie jest "Electric Ladyland".
ELECTRIC LADYLAND (2 LP) – 1968
Debiut: Reprise 2 RS 6307 (USA) 16 października 1968
Track 613 008/009 (UK) 25 października 1968
Inni muzycy:
- Jack Casady: bas w Voodoo Chile
- Steve Winwood: Organy Hammonda na Voodoo Chile
- Al Kooper: fortepian w „Long Hot Summer Night”.
- The Sweet Inspirations: chórki w Burning of the Midnight Lamp
- Mike Finnigan: Organy Hammonda w utworach Rainy Day, Dream Away i Still Raining, Still Dreaming
- Buddy Miles: perkusja w Rainy Day, Dream Away i Still Raining, Still Dreaming
- Larry Faucette: konga w Rainy Day, Dream Away i Still Raining, Still Dreaming
- Fred Smith: saksofon tenorowy w Rainy Day, Dream Away
- Chris Wood: flet w 1983… (A Merman I Should Turn to Be)
- Dave Mason: gitara akustyczna w All Along The Watchtower, chórki w Crosstown Traffic
- Jimi Hendrix: producent, aranżacje i miksowanie
- Gary Kellgren, Glen Kolotkin, Eddie Kramer: inżynierowie dźwięku
- Ed Thrasher, Vartan: kierownictwo artystyczne
- David King, Rob O'Connor, Karl Ferris: projekty
WYTWÓRNIE - RÓŻNICE GRAFICZNE
Jimi miał własne pomysły na okładkę albumu, ale zostały kompletnie zignorowane, szczególnie jeśli chodzi o zewnętrzną okładkę:
Najpierw chciałem zdobyć tę piękną kobietę, Veruschkę. Ma około sześć stóp siedem wzrostu i jest tak seksowna, że po prostu chcesz, hmmm… Chcieliśmy, żeby prowadziła nas przez pustynię i miała na sobie te łańcuchy. Ale pustyni nie mogliśmy znaleźć, bo pracowaliśmy, i nie mogliśmy jej złapać, bo była w Rzymie .
Potem mieliśmy jedno zdjęcie, na którym siedzimy na „ Alicji w Krainie Czarów”, posągu z brązu w Central Parku , i mamy kilkoro dzieci i w ogóle.
Instrukcje Jimiego dotyczące okładki LP
Linda Eastman, wkrótce Linda McCarney (żona Beatles'a - Paul'a)
zrobiła nie jedno, a całą serię zdjęć
Wersja Reprise (USA)
Na wewnętrznej rozkładówce zastosowano się do wizji Jimi'ego.
Wersja Track (UK) - Angielska wersja okładki wywołała skandal
„Wydaje się, że nowy album, „Electric Ladyland”, wpędził mnie w nieco większe kłopoty z ludźmi. Wygląda na to, że ludzie w Wielkiej Brytanii krytykują angielską okładkę. Stary, nie winię ich. Nie miałem pojęcia, że są na nim zdjęcia dziesiątek nagich dziewcząt. Sam bym takiego zdjęcia nie umieścił na okładce, ale to nie była moja decyzja... Nic nie wiedziałem o angielskiej okładce. Tyle że uważam, że to smutne, w jaki sposób fotograf sprawił, że dziewczyny wyglądają brzydko. Niektóre z nich to ładnie wyglądające laski, ale fotograf zniekształcił zdjęcie obiektywem typu rybie oko lub czymś podobnym. To jest wredne. To sprawiło, że dziewczyny wyglądały źle. Ale to nie moja wina."
Na wewnętrznej rozkładówce zamieszczono duże, kolorowe zdjęcie Jimi'ego
oraz malutkie (w zestawieniu z Jimi'm) czarno-białe zdjęcia Mitch'a i Noel'a.
Wersja Polydor (reszta świata poza Ameryką Północną i Francją)
Polydor odwrócił strony okładki Reprise: tył stał się frontem, a front tyłem.
Na wewnętrznej rozkładówce wykorzystano projekt z rozkładówki Track,
tyle że logo Track zastąpiono oczywiście własnym.
W ten sposób zmiksowano projekty Reprise i Track.
Zobaczcie również:
„Jestem w pewnym sensie dumny z „Electric Ladyland”, ponieważ naprawdę sam przeszedłem przez większość od początku do końca, więc nie mogę zaprzeczyć, że album odzwierciedla dokładnie to, co czułem w czasie produkcji. Produkcja była naprawdę droga, około sześćdziesięciu tysięcy dolarów, jak sądzę, ponieważ byliśmy w trasie w tym samym czasie, co było ogromnym obciążeniem. Bardzo trudno jest skoczyć ze studia do samolotu, zagrać koncert, a potem wskoczyć z powrotem do studia.
Zawsze musieliśmy wracać do studia i powtarzać to, co mogliśmy zrobić dwie noce temu. Chcieliśmy uzyskać konkretny dźwięk. Wyprodukowaliśmy to i zmiksowaliśmy cały ten bałagan, ale kiedy przyszedł czas, aby go wytłoczyć, naturalnie schrzanili to, bo nie wiedzieli, czego chcemy... Kiedy usłyszałem efekt końcowy, pomyślałem, że część miksu zlała się ze sobą. No, może niezupełnie, ale miks był trochę zbyt basowy. Następnie inżynierowie nagrali ponownie całą oryginalną taśmę, zanim wypuścili płytę dla Wielkiej Brytanii, przez co większość dźwięku, który istniał na amerykańskim albumie, została utracona.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz