środa, 22 maja 2024

Rozdział 14 - Ponowne narodziny: Słyszałeś o Dylan'ie?

 

"Jeżeli chodzi o teksty, Dylan zawsze był jego faworytem."
                                                                                                  - Kathy Etchingham

"Wtedy wszyscy i wszystko błyskawicznie mi się nudziło. Dlatego zwróciłem uwagę na Dylan'a...
Gdy pierwszy raz usłyszałem Dylan'a, pomyślałem sobie, że... ma niezły tupet, żeby aż tak fałszować. Ale potem zacząłem słuchać jego tekstów i wpadłem po uszy... Ja nigdy nie umiałbym układać słów tak jak on... Złożę ze dwa, trzy słowa, a potem się obijam... Przyznaję, że pomógł mi w pisaniu..."
                                                                                                  - Jimi Hendrix


Linda Keith, Bob Dylan, LSD, Chas Chandler - to za ich sprawą niekonwencjonalny instrumentalista Jimmy Hendrix przerodził się w Jimi'ego Hendrix'a, nie tylko gitarzystę wszech czasów, ale także kompozytora, aranżera, producenta muzycznego, wokalistę i autora tekstów.

Jak mówił sam Jimi, Dylan był tym, który pomógł mu tworzyć teksty, a pierwszą autorską piosenką Hendrix'a była "Stone Free", zamieszczona na stronie "B" singla "Hey Joe", wydanego w grudniu 1966 roku.

Skąd zatem wzięła się teoria, że Hendrix był fanem Dylan'a przed spotkaniem z Lindą Keith ?

Istnieją zaledwie 3 przesłanki, na których oparli się biografowie:
  1. list Hendrix'a do ojca
  2. wywiady z Lindą Keith i Fay Pridgon w filmie z 1973 roku
  3. wywiad z „King" George'm Clemons'em dla UniVibes

LIST

W niedzielę, 8 sierpnia 1965 roku, Jimmy wysłał do ojca list, w którym jedno zdanie brzmiało następująco: „Aktualnie ludzie nie chcą żebyś śpiewał dobrze. Chcą, żebyś śpiewał niedbale i żebyś miał dobry bit w swoich piosenkach”.
List ten, w 1992 roku, zacytował Tony Brown w kalendarium zatytułowanym „Jimi Hendrix. A Visual Documentary – His Life, Loves and Music”. Kolejnym wpisem w tej publikacji, z datą 30 sierpnia (Pon), jest: „Bob Dylan wydał swój LP „Highway 61 Revisited” w USA. Bardzo możliwe, że właśnie do tej płyty nawiązywała Fayne Pridgon w „Jimi Hendrix (Film About)” (Warner 1973). 
Przyjęto za prawdopodobne (tak też, a nie jako pewnik, ujął to Brown), że niedbały śpiew, o którym wspominał Jimi (powinno być Jimmy) w liście do Al'a Hendrix'a był zasugerowany (oryg. prompted) śpiewem Dylan'a, ale czy na pewno ?

Należy zwrócić uwagę, na fakt, że Brown wysnuł zaledwie przypuszczenie. 
Trzeba również zauważyć, że powiązał list wysłany wcześniej (8 sierpnia) z płytą wydaną później (30 sierpnia - jest to właściwa data) ?

Hendrix przybył do Nowego Yorku mniej więcej w tym samym czasie co The Beatles. Ameryka wciąż nie mogła wyrwać się z odrętwienia i poczucia bezradności po zabójstwie JFK.

Pierwszy przylot The Beatles do USA to nie tylko mega-muzyczne wydarzenie historyczne ale przede wszystkim wielkie wydarzenie w historii XX wieku jak i w historii samych Stanów Zjednoczonych. Jak napisano o tym milion razy, nic po wizycie czterech długowłosych Brytyjczyków w Ameryce nie było już takie same. W USA żałoba po śmierci prezydenta Kennedy'ego zeszła na drugi plan – pojawiło się NOWE ZJAWISKO, z czasem pojawiły się terminy Inwazja The Beatles, Inwazja Brytyjska.

Gdy Jimmy wysyłał list do ojca, "brytyjska inwazja" trwała już półtora roku i bez wątpienia wywarła olbrzymi wpływ na amerykańską muzykę pop w szerokim tego słowa znaczeniu.

Brytyjskie zespoły młodzieżowe, które przywiozły do Stanów amerykańską muzykę „czarnych” w "zmodernizowanej" i łatwo przyswajalnej wersji, zawładnęły listami przebojów. Najczęściej wokalistom tych zespołów daleko było do ich „czarnoskórych” odpowiedników, czy pierwowzorów. Widocznie nie to było jednak najważniejsze.

Fay: "Gdy (Jimmy) grał bluesa byłam cała zasłuchana, ale większość ludzi nie chciała słuchać bluesa. Musiał ograniczać się do hitów z listy przebojów".

Trend (o którym pisał Jimmy) polegający na przywiązywaniu mniejszej uwagi przez słuchaczy do walorów wokalistów, w zamian za melodyjne i rytmiczne, taneczne piosenki, mógł być ogólnym skutkiem „brytyjskiej inwazji”, a nie tylko "zasługą" jednego Dylan'a. Poza tym Dylan docierał wówczas do ściśle określonego grona odbiorców, którymi byli młodzi biali intelektualiści i artyści: studenci, pisarze, poeci, malarze, filozofowie, anarchiści, kontestatorzy i nonkonformiści.
Linda Keith, wykształcona Angielka, tak jak Dylan żydowskiego pochodzenia, była pierwszą osobą reprezentującą te kręgi, z którą Hendrix miał w swoim życiu do czynienia.



LINDA KEITH I "BLONDE ON BLONDE"

W podstawowej wersji filmu z 1973 roku znajdujemy wypowiedź Lindy: „Uwielbiał Bob'a Dylan'a, to był jego idol. Uważał, że Dylan jest najlepszy”. Sądząc po tej wypowiedzi, tym bardziej jeśli uwierzymy, że dotyczy ona pierwszego spotkania (pamiętajmy, że Linda przez bardzo długi czas nie chciała przyznać się do zażyłości z Hendrix'em), łatwo można było wysnuć wniosek, że Jimmy już wcześniej znał twórczość Dylan'a i był nim zafascynowany. Tym tropem poszli liczni biografowie. 

W 2005 roku wznowiono film w wersji DVD i dołączono do niego dodatkową płytę, zawierającą nie wykorzystane w wersji podstawowej fragmenty wywiadów. Znajdujemy tu znaczący fragment, związany z brakiem wiary Jimmy'ego we własne możliwości wokalne, podczas gdy Linda usilnie namawiała go do śpiewania. 
Linda: „Myślał, że powinien mieć dobry głos do śpiewania. Nie zdawał sobie sprawy, że większość gwiazd płytowych, jak Dylan, nie ma znakomitego głosu. Puściłam mu nagrania Dylan'a i w końcu stwierdził: "Skoro Dylan może, to ja też." - tak brzmiałaby połączona, oryginalna wersja wypowiedzi.

Powyższą wypowiedź potwierdza fragment "Setting the Record Straight" - książki napisanej przez John'a McDermott i Eddie'go Kramer'a: "Keith (Linda) nie ustępowała, konsekwentnie dodając mu odwagi tym sposobem, że puszczała mu piosenkę po piosence Bob'a Dylan'a, misternie uświadamiając mu, że w rzeczywistości liczy się nie jakość głosu, ale nastrój i odczucia, które budzi przekaz".

Gdyby Hendrix znał Dylan'a i jego nagrania, Linda nie musiałaby mu ich puszczać – wystarczyłoby się na nie powołać ! Ostatecznie więc pierwsza wypowiedź powinna brzmieć: Po tym jak "zapoznałam" go z Dylan'em, (Fay: Jimmy pokochał to nad życie) uznał, że Dylan jest najlepszy. Uwielbiał Dylan'a, to był jego idol.

Płytą, którą Linda "puszczała" Hendrix'owi musiała być świeżo wydana i siódma z kolei „Blonde On Blonde” (tytuł podobno zainspirowali Brian Jones z The Rolling Stones i jego dziewczyna, Anita Pallenberg. Aktualnie LP jest powszechnie uznawany za pierwszy znaczący dwupłytowy album z muzyką rockową i jeden z największych w historii rock & rolla).

Obsesja Hendrix'a  na punkcie Dylan'a nierozerwalnie związana jest z płytą "Blonde On Blonde".

Charles R. Cross: „Niedługo po tym, jak Jimi (powinno być Jimmy) usłyszał „Blonde On Blonde”, kupił sobie śpiewnik Dylan'a. Ponieważ nie czytał nut, najpewniej zainteresowały go teksty. Zawsze nosił go ze sobą i był to jedyny przedmiot w worku podróżnym Jimi'ego”.


Rzeczywiście o śpiewniku wspominają także inni znajomi Jimi'ego. Po ich wypowiedziach początkowo można było sądzić, że była to jakaś antologia tekstów Dylan'a, jednak wyżej zamieszczone zdjęcie potwierdza, że śpiewnik dotyczył tylko „Blonde On Blonde” (potwierdza to także Gary J Jucha).

Jest bardzo prawdopodobne, że śpiewnik ten Jimi kupił sobie, lub dostał w prezencie, dopiero w Londynie. W dokumencie "The Man They Made God", wyprodukowanym przez BBC, Kathy Etchingham wspomina, co Jimi przywiózł ze sobą do Londynu: "Miał spodnie na zmianę, koszulę na zmianę i słoik maści na pryszcze. To wszystko.". Z całą pewnością nie umknęłoby uwadze Kathy, gdyby w tym nader skromnym bagażu dodatkowo znalazł się przedmiot tak niecodzienny jak śpiewnik, do którego podobno Jimi bardzo często zaglądał. 

Charles R. Cross: „W sierpniu (1966) Jimmy'emu udało się zakontraktować dwutygodniowe występy dla Blu Flames W Cafe Au Go Go... Kiedy usłyszał od Buzzy'ego Linhart'a, że czasami do Au Go Go wpada sam Dylan, Jimmy obserwował bacznie publiczność, mając co wieczór nadzieję, że ujrzy słynne oblicze swego idola. Pewnego razu w mikroskopijnej garderobie klubu zadał Bill'owi Donovan'owi pytanie, które brzmiało dość infantylnie: „Ten autor piosenek, Bob Dylan, kładzie mnie na łopatki. Słyszałeś kiedyś o nim ?”. "Noo, tak, słyszałem” - odparł Donovan. Wtedy Jimmy wdał się w 20-minutowy dyskurs na temat „Blonde On Blonde”.”

Przytoczony wyżej fragment świadczy dobitnie o rozeznaniu Hendrix'a w kwestii Dylan'a:

Po pierwsze: w lipcu 1966 Dylan miał wypadek motocyklowy, który bardzo nagłośniono i skutki którego wyolbrzymiono. Po wypadku Dylan dosłownie zniknął na długi czas - próżne było więc wyglądanie Dylan'a w Cafe Au Go Go tuż po tym zdarzeniu. Najwyraźniej wszyscy o tym słyszeli i wiedzieli, za wyjątkiem Hendrix'a (o wypadku nigdy nawet nie wspomniał).

Po drugie: Zagajenie białego muzyka z Greenwich Village: "Czy słyszał o Dylan'ie ?", to wówczas szczyt ignorancji, który mógł Donovan'a "położyć na łopatki" równie skutecznie, jak Dylan Hendrix'a.

Po trzecie: „Blonde On Blonde” była wówczas najprawdopodobniej jedyną płytą Dylan'a, na temat której Hendrix miał coś do powiedzenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spis treści

Wprowadzenie Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa Seattle Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo Rozdział 2 - Seattle: Matka Rozdział 3 - Seatt...