niedziela, 19 maja 2024

Rozdział 16 - Ponowne narodziny: Podsumowanie - kiedy "Hendrix wpadł po uszy"?

Zastanówmy się raz jeszcze, ostatecznie, czy są dowody na to, że Hendrix był fanem Dylan'a przed poznaniem Lindy Keith ?


Hendrix był człowiekiem, który jeśli czegoś nie robił, to nie robił tego w ogóle, ale jeśli coś robił, to angażował się całym sobą. Tak też było w przypadku Dylan'a - jak sam powiedział "wpadł (w Dylan'a) po uszy".


Jak zatem miałoby wyglądać owo "wpadnięcie po uszy" ?

Dylan przyjechał do Nowego Jorku i zaczął występować w Greenwich Village, między innymi w Cafe Wha?, w okresie gdy Hendrix mieszkał jeszcze w Seattle, a pierwsze nagrania Dylan'a przypadają na okres służby wojskowej Hendrix'a.
Od początku 1964 roku Jimmy także przebywał w NY, lecz nigdy nawet nie spróbował usłyszeć Dylan'a "na żywo" lub choćby spotkać się z nim.

Do 1965 roku Dylan śpiewał i grał sam, wykorzystując jedynie harmonijkę ustną i gitarę akustyczną. Od 1965 roku, być może pod wpływem "brytyjskiej inwazji", zaczął grać elektrycznie, z towarzyszeniem zespołu, czym zresztą bardzo zraził do siebie dotychczasowych fanów klasycznej odmiany folk.

Chas Chandler: "Ja wolałem wczesnego Dylan'a, Jimi późniejszego". Ta wypowiedź może być kolejnym dowodem na to, że Hendrix z całą pewnością nie był zagorzałym fanem Dylan'a do roku 1965.

Sprawdźmy wobec tego, czy Hendrix zainteresował się Dylan'em w roku 1965, gdy ten nagrał "Like A Rolling Stone", jeden z 4 utworów (Dylan'a), które później Jimi Hendrix włączył do swojego repertuaru.


CURTIS KNIGHT I "HOW WOULD YOU FEEL"

Pierwsza  biografia Hendrix'a ukazała się w tym samym 1973 roku co film Warner Bros, a jej autorem był Chris Welch. Drugą napisał i wydał w 1974 roku czarnoskóry Curtis Knight, który wzorem Jimi'ego przeniósł się do Londynu i tam opublikował swoją książkę. Można by się spodziewać, że jeśli prawdą jest, że Hendrix był zafascynowany Dylan'em przed spotkaniem z Lindą, to w biografii autorstwa Curtis'a Knight'a muszą być jakieś tego ślady – wszak to z nim Hendrix spędził w tym okresie tj. pomiędzy wydaniem „Highway 61 Revisited” a „Blond On Blonde”, najwięcej czasu. 

Tymczasem w całej książce Dylan wymieniony jest tylko 5-krotnie:

str. 60 – ankieta z odpowiedziami Hendrix'a na różne pytania: Co lubię; Science -fiction jest jedyną rzeczą jaką czytam. Czytam też co mogę Bob'a Dylan'a. Płyty: niektóre płyty wytwórni Motown, Elmore James, Robert Johnson i wczesny Muddy Waters” - ankieta przeprowadzona została z już popularnym Jimi'm Hendrix'em !

str. 80 - „Czułem się jakbym wrócił do rzeczywistości po kwasie. Powrót do Ameryki był jak zjazd po trip, naprawdę. Ale rozejrzałem się wkoło i zobaczyłem „Babcię Dylan'a” – mam na myśli Mitch'a Mitchell'a: to jedno z imion jakimi zabawiamy się kiedy jesteśmy na scenie - i wiedziałem, że to musi być realne.”

str. 85 - "Jimi pragnął kupić całą stertę najnowszych albumów (Dylan, Stonsi i Beatlesi byli jego faworytami, ale tam były również płyty mniej znanych wykonawców, którzy nie byli publikowani w Brytanii, z którymi chciał być na bieżąco)..."

str 115 - "Fani Bob'a Dylan'a na przykład musieli czekać od 1966 do 1969 na brytyjski występ swojego idola – a ten długo wyczekiwany powrót był tylko jednogodzinnym występem na Isle of White" (1969 rok).

str 117 – dotyczy nagrania „All Along The Watchtower” i okresu, gdy Jimi był już sławny: „Hendrix zawsze przyznawał (org. addmited) że Dylan miał duży wpływ na niego...” 

W całej książce brak jakichkolwiek nawiązań do zainteresowania Dylan'em w okresie, gdy spędzali ze sobą najwięcej czasu tj. do spotkania z Lindą ! 

Należy rozważyć jeszcze jedną kwestię - powstanie piosenki „How Would You Feel”. 

Curtis Knight twierdził, że otrzymał po matce dar pisania piosenek: melodii i słów, a współpraca z Hendrix'em - który wówczas nie pisał słów i nie komponował (tu warto wtrącić cytat - Jimi: "Dylan pomógł mi w pisaniu") - od samego początku miała wymiar wręcz magiczny. 
Utwory autorstwa Curtis'a, wg jego słów, dawały Jimmy'emu "inspirację i podstawę do wymyślania wspaniałych dźwięków i aranżacji".
Curtis: "To była pierwsza nowa piosenka jaką napisałem po poznaniu Jimmy'ego. Powiedziałem: Jimmy, posłuchaj tego ! Jimmy chwycił gitarę i natychmiast zagrał tak, jakby znał piosenkę zanim ja ją zaśpiewałem (była to jedna z tych tajemniczych rzeczy jakie zdarzyły się podczas naszej współpracy). Obaj byliśmy bardzo podekscytowani wynikiem naszych wspólnych wysiłków i obaj poczuliśmy, że utwór powinien zostać nagrany natychmiast.”

Na wszystkich wydawnictwach Curtis Knight figuruje jako autor piosenki „How Would You Feel”, którą określał jako pierwszy czarny rockowy protest song. W sierpniu 1965 roku ukazał się 6-y z kolei LP Dylan'a zawierający wielki przebój Like A Rolling Stone” (przez wielu krytyków uznawany za największe osiągnięcie artystyczne Dylan'a). Jednak singiel z utworem wydany został już 20 lipca i cytując wikipedię: "piosenka bardzo szybko znalazła się na pierwszym miejscu wielu list przebojów, okupując je przez blisko 3 miesiące".

Charles R. Cross: "How Would You Feel" miało marne brzmienie, bo zostało nagrane dla Ed'a Chalpin'a... Chalpin przeczesywał amerykańskie listy przebojów, a kiedy jakiś utwór zaczynał piąć się do góry, od razu wydawał (własną) wersję na rynki zagraniczne." 

Kiedy zestawimy utwór Curtis'a Knight'a napisany w połowie października, z utworem Dylan'a, który ukazał się wcześniej, odnosimy wrażenie, a nawet pewność, że to plagiat - przynajmniej jeśli chodzi o zwrotkę.

Gdyby płytą, którą kupił Hendrix była „Highway 61 Revisited”, Jimmy wiedziałby o plagiacie. Tymczasem w relacji Curtis'a Knight'a nie ma o tym żadnej wzmianki. Jimmy nie powiedział: "Ja to znam ! To Bob Dylan !". Fakt, że od razu zagrał to, o co Knight'owi chodziło, o niczym nie świadczy - po "szkole" jaką Jimmy przeszedł od wyjścia z wojska do października 1964 roku, zagranie nowej piosenki Curtis'a to była przysłowiowa "bułka z masłem". Charles R. Cross cytuje perkusistę Bernard'a "Pretty" Purdie, z którym Hendrix grał niemal w tym samym czasie: "Przez wszystkie lata mojej kariery nie widziałem żadnego gitarzysty, który tak szybko by się uczył nowych piosenek". 

Przyjmując, że Curtis Knight niczego nie zataił, otrzymujemy kolejny, bardzo przekonujący dowód na to, że Hendrix nie znał Dylan'a przed poznaniem Lindy.


NIEŚCISŁOŚCI I PRZEKŁAMANIA

Noel Redding w swojej książce "Czy jesteś doświadczony - Prawdziwa historia The Jimi Hendrix Experience" napisał: "Wiele zostało o nim napisane, ale jest w tym tyle samo prawdy co i kłamstwa". Do tej uwagi należałoby dodać: "i powiedziane". 

Wiadomo powszechnie, że fani Hendrix'a należą do najbardziej dociekliwych i zagorzałych, co sprzyja poszukiwaniu wszystkiego, cokolwiek jeszcze można znaleźć  w związku z ich idolem.
Próby dotarcia do każdego strzępka muzycznego jaki Jimi po sobie zostawił, oraz do każdego człowieka, który choć przez chwilę miał z nim do czynienia powodują, iż ogrom zebranego materiału niesie w sobie pewne ryzyko - często nie gwarantuje najwyższej jakości (w warstwie muzycznej) oraz rzetelności w kwestiach dotyczących biografii.

Wobec powyższego wydawać by się mogło, że jeśli będziemy opierać się na wypowiedziach samego Hendrix'a, bądź osób, które z całą pewnością miały z nim do czynienia, a w dodatku sięgniemy do starszych źródeł, z okresu gdy pamięci nie przyćmił jeszcze upływ czasu, otrzymamy miarodajne i wiarygodne wspomnienia i informacje, lecz czy na pewno ? 

W wyżej wspomnianej biografii Hendrix'a autorstwa Chris'a Welch'a, pierwszej jaka się w ogóle ukazała, na stronie 16-ej znajdujemy dwie wypowiedzi "z pierwszej ręki" dotyczące okresu, który jest tematem niniejszych rozważań:

Hendrix: "Pierwszą naprawdę moją grupę utworzyłem Greenwich Village. Sądzę, że to było jakoś w 1965. Zmieniłem swoje nazwisko na Jimmy James, a grupę nazwałem Blue Flames..."

John Hammond Jr. piosenkarz i gitarzysta, syn słynnego jazzowego i bluesowego krytyka, wspominał kiedy pierwszy raz usłyszał Jimi'ego w Greenwich Village w 1966 roku: "Gdy pierwszy raz spotkałem Jimi'ego, był bez środków do życia. Nie miał nawet własnej gitary, bo ktoś mu ją ukradł. Myślę, że to było w październiku, gdy grałem w klubie o nazwie Gaslight. Po drugiej stronie ulicy był Cafe Wha?... Jimi tam właśnie grał, a ja wpadłem tam którejś nocy. Jimi grał kilka piosenek z mojego albumu. Miał niesamowity wygląd i wydawał się zadowolony, że mnie spotkał (poznał). Zapytałem, jak mogę mu pomóc ? "Załatw mi występy. Zabierz mnie stąd." Zabrałem go więc na występy w Cafe A Go Go i graliśmy tam przez miesiąc z Jimi'm na gitarze prowadzącej. Bob Dylan, The Beatles, The Rolling Stones - wszyscy przyszli nas oglądać. Wtedy Jimmy dostał ofertę wyjazdu do Anglii od Chas'a Chandler'a..." 

W powyższych fragmentach Hendrix pomylił się o rok !, a John Hammond umieścił swoją opowieść w okresie, gdy Jimi już był w Anglii oraz dodał "wyssaną z palca" informację o Dylan'ie, The Beatles i Stonsach ! 

Takie błędy i przeinaczenia tym bardziej prowadzą do konkluzji, że zawsze zachować należy spory dystans, gdyż nie każda wydrukowana informacja musi być prawdziwa, nawet jeśli z pozoru posiada wszelkie znamiona, aby uznać ją za wiarygodną. 

Mogło się również zdarzyć, że Hendrix powiedział Lindzie: "ja też jestem fanem Dylan'a", pomimo, że mógł go wcale nie znać. Biorąc pod uwagę wszystko co zachowało się w wywiadach i wspomnieniach różnych ludzi, nie byłoby to wcale dziwne.


PODSUMOWANIE

Hendrix do chwili poznania Lindy Keith żył i grał wyłącznie wśród Afroamerykanów, którzy nie chcieli i nie potrzebowali muzyki białych. To nie "czarne" dziewczęta piszczały i mdlały na koncertach Presley'a a później The Beatles. Afroamerykanom obce były również treści, jakimi nasączona była muzyka młodej białej generacji. Nie utożsamiali się z jej rozterkami egzystencjalnymi, buntem, walką z mieszczańskim konformizmem. To nie był ich świat. Nie grali białej muzyki folk, ani agresywnego i krzykliwego rocka. Ich muzyką był blues, R&B oraz różne inne odmiany muzyki tanecznej. Owszem, robili triki grając za głową, bądź zębami, ale nie rozbijali cennych instrumentów. "Czarni" muzycy grali z miłości do swojej muzyki, a ta zamykała się w ustalonych kanonach. Jej przeznaczeniem było dostarczanie rozrywki, rozbudzanie zmysłowości i pobudzanie do zabawy. Do twórczości "białych" podchodzili z dużą rezerwą. Uważali, że w kategoriach muzyki popularnej i rozrywkowej to oni są pionierami: „Czarni wymyślają nowe gatunki muzyczne, a biali podkradają je i robią na nich pieniądze – tak jest zawsze”.  

Afroamerykanie nie znali, i nie chcieli znać, Bob'a Dylan'a i nie tylko jego, ale każdego, kto grał inną muzykę... 
Gdy czarnoskóry, mieszkający w Nowym Jorku Jimi Hendrix był już ogólnoamerykańską megagwiazdą, nadal pozostawał nieznany w Harlemie !

Poniżej 2 przykłady:

Tuż po koncercie w Woodstock (na którym Hendrix był główną i najlepiej opłaconą gwiazdą), 5 września 1969 roku, Jimi Hendrix wystąpił na mini-festiwalu "United Block Association Benefit" w Harlemie. Większość "czarnych" w ogóle nie wiedziała kim jest Hendrix ! Bliźniacy Allen wynajęli człowieka, który miał nagrać występ Hendrix'a: "Facet nie znał Hendrix'a, więc zużył cały film na Big Maybelle. Jedyną rzeczą jaka zmieściła się na końcu taśmy było wejście Hendrix'a na scenę i strojenie gitary...". Występ widział Richard Robinson: "Około 5000 ludzi przyszło na festiwal. Przed Hendrix'em występowali Maxine Brown i Big Maybelle. Gdy wszedł Hendrix, było już po północy, tłum skurczył się do około 500, a do końca występu pozostało zaledwie 200 osób, z czego 50 to byli biali Hippisi."
Mało tego - gdy zespół wszedł na scenę, został obrzucony jajkami !

Inne zdarzenie wspomina Fay: "Latem, przed jego śmiercią jechaliśmy przez Harlem, a niektóre małe dzieci strzelały z hydrantów wodnych i zalały samochód, który je minął przed nami. Powiedziałam Jimi'emu, żeby zawrócił, ale on powiedział: "Nie, nie zrobią mi tego". Powiedziałam: "Oni to zrobią, nie znają ciebie". Cóż, wszystkich nas zmoczyli i napełnili małą Corvette wodą. To było dla niego wielkim szokiem, że dzieciaki w Harlemie nie wiedziały, kim jest Jimi Hendrix".

... a Jimmy Hendrix również był Afroamerykaninem i do poznania Lindy Keith żył wyłącznie w "afroamerykańskim świecie" - świecie, w którym nie było miejsca dla Bob'a Dylan'a.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spis treści

Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo Rozdział 2 - Seattle: Matka Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie Rozdzi...