poniedziałek, 13 maja 2024

Rozdział 23 - Anglia: Debiut

 

"The Jimi Hendrix Experience przyszło nagle, tak nagle, że nie wiedzieliśmy co się dzieje... 
Nagle byliśmy w trasie, a graliśmy tylko trzy piosenki."
                                                         - Noel Redding


Od chwili przybycia do Londynu wszystko zdawało się sprzyjać Hendrix'owi, pomimo że Jimi nie negocjował z losem i Chas'em Chandler'em - brał i akceptował wszystko, co mu podsunęli.

Już 28 września, 5-go dnia po przylocie, udało się przedłużyć wizę Hendrix'a z tygodniowej, na obowiązującą do końca roku, chociaż nadal bez zezwolenia na pracę.
Hendrix; "Chcąc pozostać w Anglii musiałem mieć sporo zleceń, aby uzyskać prawo długoterminowego pobytu. Trzeba więc było załatwić jak najwięcej koncertów''.

Następny dzień, 29 września, oprócz znalezienia basisty, przyniósł jeszcze jedną okazję, którą Chas bez wahania wykorzystał: "Byliśmy z Hendrix'em w klubie Blaises, gdzie Jimi jamował z Brian'em Auger'em. Gdy on był na scenie, ja zacząłem rozmawiać z Johnny'm Hallyday'em, francuskim piosenkarzem i jego ojcem Lee. Lee powiedział: "Johnny właśnie zaczyna swoją pierwszą od pięciu lat trasę we Francji. Masz zespół dla tego gitarzysty ? Mógłby być naszym supportem". Odpowiedziałem: "Tak", chociaż nie miałem - miałem tylko basistę (od kilku godzin !), a więc usiedliśmy i zawarliśmy umowę jeszcze tej nocy".

"Francuski Elvis" - Johnny Hallyday, Chas Chandler, Jimi Hendrix.

Noel: "Nieoczekiwanie dowiedzieliśmy się, że mamy występ, a nawet tournee ! A my nawet nie mieliśmy perkusisty".

Zespół został skompletowany na 7 dni przed pierwszym zagranicznym występem !

Noel: "Naszym głównym, i raczej ogromnym problemem było to, że nikt nie chciał śpiewać, nawet na próbach... W końcu przełamaliśmy nieśmiałość Jimi'ego i przekonaliśmy go do śpiewania... jego basowy głos połączony z amerykańskim akcentem...".
John McLaughlin: "Jimi śpiewał jak Muddy Waters. Miał to coś, tę barwę. Pół mówił, pół śpiewał. Miał taki sam tembr jak Muddy Waters. Kiedy śpiewał ludzie mówili: O rany, Jimi, jak pięknie.”
Noel: "Na początku, aby zagłuszyć swój śpiew, bardzo głośno ustawiał gitarę, ale potem stopniowo nabrał do siebie zaufania i znalazł prawidłowy balans pomiędzy głosem a gitarą".

Chas: "Gdy wróciłem do Anglii (Mike) Jeffery powiedział: Ściśle mówiąc, wciąż jesteś przypisany do mnie i od wszystkiego co robisz należy mi się prowizja. Powiem Ci co zrobimy - ja dam do puli Eric'a Burdon'a z nowymi Animals oraz Alan Price Set, a Ty dołożysz Jimi'ego Hendrix'a i jego grupę i wszystkim będziemy się dzielić po połowie".

11 października, przed wylotem do Francji, Chas Chandler i Mike Jeffery związali członków JHE kontraktem.
Kathy Etchingham: "Chas mieszkał wtedy w Hyde Park Towers ze swoją dziewczyną Lottie. Jimi też tam mieszkał. Zwolniłam swoje mieszkanie i się wprowadziłam. Mike Jeffery przyszedł do hotelu i obojgu nam, Jimi'emu i mnie, od razu się spodobał. Znacznie różnił się od wszystkich osób jakie znaliśmy: był starszy, lepiej wykształcony, miał lepsze maniery i był bardziej rzeczowy".
Chris Stamp (Track Records): "Ponieważ Chas chciał być producentem przekazał obowiązki menedżera Mike’owi. Michael Jeffery był menedżerem The Animals. Prowadził jakiś klub w New Casttle".
Keith Altham (dziennikarz): "Mike Jeffery, czy też Jefferies, jak się przedstawiał, był dziwnym typem. Nosił ciemne okulary, wyglądał jak angielski mafiozo. Był biznesmenem. Zajmował się pieniędzmi."
Noel: "W okularach Jeffery wyglądał jak typowy mol książkowy, ale historie z jego życia, zanim zajął się muzyką, wprawiały mnie w zdumienie... w stylowym skórzanym futerale, przewieszonym przez ramię, zaczął nosić broń, Berrettę kaliber 9 mm... Zaczęły krążyć plotki, że podążał w kierunku East Endu, a w tym czasie tą londyńską dzielnicą rządziły gangi...".
Charles Shaar Murray (biograf): "Tworzył wokół siebie aurę tajemniczości. Dużo mówił o tym, że pracował dla wywiadu. Takie służby nie dają plakietek na odchodne, więc nie wiemy jak było naprawdę. Ale kreował się na makiaweliczną postać".
Kathy Etchingham: "Mike wydzwaniał do właścicieli klubów i mówił: Mamy takiego chłopaka, dajcie mu szansę niech zagra. Nie weźmiemy od was pieniędzy, tylko pozwólcie mu wystąpić".

Noel: "Wiedząc, że będziemy potrzebowali road manager'a, wysłałem kumpla od kieliszka, Gerry'ego Stickells'a do biura, aby się zatrudnił".
Gerry Stickells był kierowcą i mechanikiem samochodowym. Został zatrudniony i pozostał z Jimi'm do końca  - dłużej niż Redding.
Kathy Etchingham: "Gerry był ludzką wersją dużego pluszowego misia... stał się integralną częścią naszego życia i w przyszłości pomógł nam, na różne sposoby, niezliczoną ilość razy".

Jimi i "Miś" Stickells

Trudno określić, kiedy dokładnie Stickells dołączył do ekipy - McDermott przytacza jego wspomnienia z Francji i z występu w Scotch'u z 25 października 1966 roku, a Redding pisząc o przełomie października i listopada umiejscawia "wysłanie Stickells'a do biura" na "kilka tygodni wcześniej", jednak Mitch Mitchell wspominał: "Nie mieliśmy road manager'a, tylko nas trzech plus Chas...".
Zespół nie miał jeszcze ekipy obsługującej trasę (poza Stickells'em ?), więc swój sprzęt musieli sami, łącznie z Chandler'em, ładować i rozładowywać.

Noel: "Najpierw okazało się, że samolot jest opóźniony, a po przylocie, że zaginął bagaż z głośnikami... Nasz opiekun zabrał nas do Everux, gdzie (13 października) supportowaliśmy Johnny'ego Hallydey'a, podróżującego osobno swoim Aston Martinem. Przed występem, aby się trochę wyluzować wypaliliśmy kilka skrętów - haszysz i tabakę wymieszane w europejskim stylu. Jimi nigdy wcześniej nie palił w ten sposób, dlatego zawsze mówił: Zrób jednego z tych dużych angielskich skrętów, Noel. Mi to nie wychodzi".
Tony Brown napisał, że fotograf Alain Dister zrobił zdjęcia, które są pierwszymi znanymi fotografiami JHE.

W rzeczywistości to zdjęcie zrobione zostało 14 października.

Brown twierdzi także, że francuska telewizja sfilmowała cały koncert (wystąpili: Long Chris, Blackbirds, JHE, Johnny Hallyday), lecz materiał nigdy nie został wyemitowany.
Według Valkhoff''a koncert obejrzało około 1000 widzów. McDermott przytacza opinię Gerry'ego Stickells'a; "Reakcja publiczności na występ JHE była generalnie dobra, ale w rodzaju: Co to do cholery jest ?".
Po tym koncercie ukazała się pierwsza w historii notatka prasowa na temat Hendrix'a. 22 października w "L'Eure" napisano o "najnowszym odkryciu Johhny'ego Hallydey'a, wokaliście i gitarzyście z krzaczastymi włosami, będącego kiepską miksturą James'a Brown'a i Chuck'a Berry'ego, który wił się na scenie podczas 15-minutowego występu i momentami grał na gitarze zębami".
Noel podsumował pierwszy występ następująco: "Niezły początek jest zawsze mile widziany, a do tego z taką ilością haszyszu nigdy w życiu się nie spotkałem".

Mick Jones: "Chas powiedział Johnny’emu Hallyday’owi, że szuka dla zespołu koncertów na rozgrzewkę, gdzieś poza Anglią i Ameryką. Tak doszło do trasy. Ja grałem na gitarze z Johnny’m Hallyday’em, a Jimi otwierał nasze koncerty. Grał 4, 5 piosenek na początek show w miasteczkach północnej Francji. Nie wiedzieli, co o nim sądzić".
Wszystkie utwory jakie JHE zagrał na 4 występach, składających się na trasę, były coverami.

Noel: "(14 października) w Nancy nasze mózgi przeszły dalsze modyfikacje. Chłopaków z grupy zapoznałem z narkotykami, które sam wcześniej znałem. Duże europejskie firmy farmaceutyczne wręcz opływały w tabletki. Każdemu dałem połówkę, wiedząc, że pozwoli nam ona przetrwać całą noc. Od tego czasu przed każdym występem słyszałem: Hej, Noel, masz jeszcze te tabletki ? A ponieważ wiedziałem jak brać tabletki i pić alkohol, to sytuację mieliśmy opanowaną".

15 października, po koncercie w Villerupt położonego blisko granicy z Luksemburgiem, na konto następnego wolnego dnia od występów: "...upiliśmy się, a po północy doczołgaliśmy się do autobusu i ruszyliśmy w drogę. Nieoczekiwanie skończyło się paliwo, no i zrobiło się strasznie zimno. Mitch zabrał sobie płaszcz Chas'a i poszedł spać, a Chas, Jimi i ja przywarliśmy do siebie próbując przetrwać tę długą noc" - to dalszy ciąg relacji Noel'a.

Po wolnym dniu 16 października, kolejny dzień przeznaczony był na próby w paryskiej L'Olympia. Noel: "Przed występem w Paryżu wymagano od nas, abyśmy odbywali próby. Wiązało się to z całodziennym siedzeniem, myśleniem o głupotach, denerwowaniem się i złym samopoczuciem".

18 października odbył się główny koncert, który obejrzało 2500 osób - wszystkie miejsca wyprzedano.
Hendrix: "Uwielbiam publiczność w Olimpii, jest niewiarygodna. To największa sala w Europie, a dzieciaki, które tam przychodzą, są jak dzieciaki Apollo Theater w Harlemie... Kiedy wystąpiliśmy tam po raz pierwszy siedzieli z otwartymi ustami i nie wiedzieli, jak nas ugryźć. Ale mimo to słuchali... Było pięknie".
Na koncert w Paryżu do dotychczasowego składu wykonawców dołączył Brian Auger Trynity, występujący po Long Chris'ie, Blackbirds i JHE, a przed główną gwiazdą wieczoru, Hallyday'em.
JHE zagrał tylko 3 utwory: Killing FloorHey Joe i Wild Thing, Występ został nagrany...


... i Hendrix po raz pierwszy zaprezentowany został w radiu.


Chas Chandler szukał sposobu na wyróżnienie Hendrix'a spośród występujących zespołów: "Opracowaliśmy dla niego świetne wejście - Mitch i Noel byli już na scenie, gdy zapowiadano Jimi'ego, który stał z boku sceny. Wykorzystaliśmy stary bluesowy trick - Georgio Gomelsky rozpoczął w rodzaju: Ladies and gentlemen... a Jimi, wciąż niewidoczny, wydobył gwałtowny, krótki "ryk" z gitary... Prosto z Seattle w stanie Washington... , gitara Jimi'ego ponownie ryknęła... Powitajmy... Jimi znów zaczyna grać i wychodzi na scenę z jedną ręka uniesioną do góry, ciągle grając na gitarze drugą...".


Hendrix: "Kiedy wychodzimy na scenę, coś między nami zaskakuje i chyba to najbardziej się liczy".


Noel utrzymywał, że dzięki jego stylowi gry na basie "Jimi i Mitch mogli wchodzić ze swoimi partiami kiedy chcieli".
Hendrix: "Grając na scenie staramy się słuchać siebie nawzajem".
Noel: "Czasami miałem uczucie chodzenia po linie pomiędzy dwoma trąbami powietrznymi".

Podczas Wielkiego Finału na scenie L'Olympia pojawili się wspólnie wszyscy wykonawcy. 

Noel: "Najpierw zabawiliśmy się na miejscu, a potem poszliśmy na wielką imprezę do eleganckiego klubu, gdzie upiliśmy się, a dodając do tego jeszcze narkotyki, po prostu odlecieliśmy. No i nagle okazało się, że jest 6-ta rano. Szybko się spakowaliśmy i narzekając oraz marząc o tragarzu, pojechaliśmy na lotnisko. Nastawieni entuzjastycznie po odniesionym sukcesie czuliśmy, że możemy zawojować cały świat".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spis treści

Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo Rozdział 2 - Seattle: Matka Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie Rozdzi...