wtorek, 7 maja 2024

Rozdział 28 - Anglia: Amerykanin w Londynie

 

"W Stanach ludzie są bardziej ograniczeni niż w Brytanii...
Tu jest odmienna atmosfera. Ludzie mają dobre maniery...
Czasem ktoś pyta dlaczego noszę takie włosy i ubrania, 
lub: czym u licha jesteś - czy to inwazja?
Ale mnie takie komentarze nie przeszkadzają."

 -Jimi Hendrix

  

Jimi był Amerykaninem, mało tego - Afroamerykaninem ze slamsów i Harlemu, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle znalazł się w świecie Europejczyków z konserwatywnej wyspy, rządzonej - jak w bajce - przez królową. Tysiące mil od domu, otoczony białymi o innej mentalności, w zabytkowym mieście o zupełnie innej architekturze i gdzie serwowano zupełnie inne jedzenie. Jego nowi znajomi wywodzili się głównie ze środowiska brytyjskiego proletariatu i reprezentantów tzw. klasy średniej. 

We wspomnieniach i biografiach często można było usłyszeć: "On był nasz", "W pełni zaakceptowaliśmy go", "Nikt nie myślał o nim jak o czarnym" - mówili to w przekonaniu, że w ten sposób uszczęśliwiali Hendrix'a - lecz nikt z nich nie wiedział co naprawdę gra w duszy Jimi'ego. 

Hendrix: "Gdy byłem w Brytanii każdego dnia myślałem o Ameryce. Jestem Amerykaninem."

Angielscy znajomi i muzycy identyfikowali się z nim powołując się na swoje trudne angielskie dzieciństwo, rozbite rodziny i stosunkowo biedne warunki bytowe, jednocześnie nie mając przy tym żadnego pojęcia o realiach amerykańskich - jak kształtują one osobę przynależącą do kolorowego marginesu społecznego i żyjącą w skrajnej nędzy, w państwie o silnych tradycjach rasistowskich.

"Biali" dosyć powszechnie uważali się za awangardę cywilizacji, przyjmując jednocześnie, że tolerancja kolorowych jest wielką grzecznością, a dopuszczenie ich, choćby częściowe, do "białego świata", aktem nobilitacji oraz przedmiotem marzeń każdego kolorowego. Megalomania zaślepiała ich i kazała traktować inne rasy z lekceważeniem - nawet Chas Chandler, którego można uznać za najbardziej życzliwego przyjaciela Jimi'ego, w przytoczonej wcześniej wypowiedzi dla gazety z 25 października 1966 roku, powiedział: "On jest kolorowy, ale nie myśli jak typowy kolorowy".

I tu się mylił ! Prawdziwej natury nie da się oszukać. Jimi bardzo się starał, lecz to nie był jego świat. Mentalnie bardzo różnił się od Brytyjczyków. Różniło ich wszystko: historia, kultura, wychowanie, edukacja i życiowe cele. Większość młodych białych rockandrollowych buntowników z tego okresu, po tym jak udało im się na muzyce zarobić duże pieniądze, dołączała do szacownej górnej warstwy klasy średniej - kończyli z hedonistycznym stylem życia, zakładali rodziny, kupowali posiadłości i inwestowali. Bunt i muzyka były ich drogą i odskocznią do stabilizacji, której świadomie, czy nieświadomie, w głębi duszy pragnęli - bo to był ich świat. Rozumowali, że Jimi również tego pragnie. 

Zderzenie Hendrix'a z Brytyjczykami, którzy weszli z nim w bardzo bliską relację skończyło się dla nich wielką frustracją. Najdotkliwiej odczuli to Linda Keith, Chas Chandler, Kathy Etchingham, Noel Redding i być może jeszcze wiele innych, bardziej anonimowych osób.

Z jakiego świata wywodził się Hendrix i do jakiego najchętniej przynależał, przekonała się Kathy Etchingham, gdy przyjechała za nim do Ameryki. 
Ch. R. Cross: "Jimi w Nowym Jorku wydawał się całkowicie inną osobą: Weszłam do łazienki, a kiedy wyszłam mieszkanie było pełne ludzi... Ciągnął za sobą tę całą świtę jak barwny przywódca cyrkowej trupy dziwolągów... W oczach Etchingham kobiety były "ewidentnie dziwkami", a wszyscy mężczyźni przypominali alfonsów lub dilerów w modnych okularach i z wiszącymi im u szyi ozdobami. Kiedy zapytała, kto to w ogóle jest, odparł: Moi przyjaciele." 

Nic dziwnego, że Hendrix nie zadzierzgnął bliskiej relacji z żadnym z członków The Beatles, podobnie jak z Eric'em Clapton'em, chociaż wszyscy oni podziwiali go, a nawet lansowali.
Jego najbliższymi brytyjskimi przyjaciółmi zostali Brian Jones i exAnimals Eric Burdon. Brian Jones coraz bardziej zagubiony, pozbawiony pozycji lidera The Rolling Stones i praktycznie wyrugowany z zespołu, popadał w coraz większy nałóg (to on, po Robercie Johnson'ie, wkrótce na nowo otworzy tzw. Klub 27), a Eric Burdon... cóż, jak sam powiedział: Mieliśmy wspólne zainteresowania: dziewczyny i "ogrodnictwo".

Spośród tych, z którymi Hendrix rozpoczął relację w Londynie, do końca, oprócz road manager'a Gerry'ego Stickells'a pozostali z nim: perkusista Mitch Mitchell, inżynier dźwięku Eddie Kramer i menedżer Mike Jeffery. 
Relacje Hendrix-Mitchell i Hendrix-Kramer opierały się na muzyce. Poza tą sferą Mitchell i Kramer potrafili żyć na własny, odmienny od Hendrix'a sposób. Za to w sferze muzycznej Hendrix, Mitchell i Kramer byli dla siebie wręcz błogosławieństwem - wiedzieli, że są sobie niezbędni.
Natomiast menedżer Michael Jeffery (podobnie jak Ed Chalpin) okazał się facetem, który nigdy nie odpuścił.

Tak więc w relacji Afroamerykanina Hendrix'a z Brytyjczykami, główną przeszkodą były różnice mentalne i styl życia, a nie kolor skóry.

Konserwatywna Anglia od Stanów różniła się tym, że nie miała problemu z "czarnymi". Było ich tu stosunkowo niewielu i stanowili raczej egzotyczną ciekawostkę niż poważny problem.
To, co spotykało Jimi'ego w Anglii z powodu koloru skóry, było niczym wobec bezpardonowych realiów amerykańskich. 
Określenie "Nigger" (wywodzące się od łacińskiego przymiotnika niger, czyli "czarny") funkcjonowało pierwotnie jako neutralne określenie przedstawicieli "czarnej rasy" - było w powszechnym użyciu (tak jak w Polsce słowo "Murzyn") i niekoniecznie miało wówczas pejoratywny, czy, tak jak obecnie, pogardliwy wydźwięk. Zdarzało się, że ktoś używał go w odniesieniu do Hendrix'a bez żadnych złych intencji, a nawet próbując powiedzieć coś pochlebnego.

Z dzisiejszego punktu widzenia jest oczywiście niedopuszczalne, aby prasa używała określeń "Dzikus z Borneo" czy "Czarny Elvis" - tak jak to było w Anglii - ale biorąc pod uwagę, że "Dzikus z Borneo" użyte zostało według wspomnień Kathy Etchingham przez Roonie Money już w pierwszych godzinach pobytu Hendrix'a w Londynie, założyć należy, że albo takie określenie było wówczas w powszechnym użyciu (wobec czego nie uderzało personalnie wyłącznie w Hendrix'a), bądź zostało wymyślone przez Roonie, a w takim razie musiał podrzucić je prasie Chas Chandler - zatem pojawiło się na życzenie menedżerów. Natomiast "Czarny Elvis" z całą pewnością miał mieć wydźwięk pozytywny, a w podkreśleniu koloru skóry nie dostrzegano niczego złego.
Znacznie bardziej bolesne były uwagi dotyczące urody Jimi'ego - w Krajach Beneluxu i we Włoszech pozwolono sobie na określenia "brzydki" i porównania twarzy Hendrix'a do zwierzęcej.

Więcej kłopotów niż kolor skóry sprawiał prowokujący wygląd Jimi'ego. Co najmniej raz został zatrzymany przez policję z powodu antycznej kurtki wojskowej. Stary angielski mundur na osobie potarganego, dziko wyglądającego Afroamerykanina, uznano za obrazę - kazano mu ją zdjąć.

Znane są także dwa przypadki, kiedy doszło do rękoczynów z powodu poddawania w wątpliwość płci i orientacji seksualnej Hendrix'a. 

Pierwszy wspomina Kathy Etchingham: w barze przyczepiło się do Hendrix'a dwóch pijanych mężczyzn, głośno i obraźliwie komentując jego wygląd. Chas Chandler, towarzyszący Jimi'emu i Kathy, chcąc uniknąć awantury i potencjalnej interwencji policji, polecił dopić drinki i opuścić lokal. Niestety okazało się to niewystarczające. Pijani wyszli za nimi i nadal nawoływali, nazywając tchórzami, nie bacząc na parametry Chandler'a, który teraz, bez świadków, postanowił pokazać na co go stać. Idźcie dalej! - powiedział do Kathy i Jimi'ego, a sam zawrócił. Podszedł bardzo blisko do bardziej agresywnego i powiedział mu co ma zrobić..., a gdy to nie poskutkowało, cofnął się o krok i kopnął go tak silnie, że ten aż upadł. Wówczas Chandler dokopał go i to wystarczyło. Widząc to Jimi zwrócił się do Kathy: Wow, przypominaj mi, żebym nigdy nie zadarł z Chas'em.

Inną, bardzo podobną sytuację opisał James "Tappy" Wright: przed powrotem do Stanów i występem na festiwalu w Monterey Jimi, w towarzystwie "Tappy'ego" w roli ochroniarza, wybrał się na zakupy.
Hendrix: "Przyleciałem tu mając tylko to, co na sobie. Wracam z najlepszą garderobą jaką oferowała Carnaby Street."
Uwagę Hendrix'a przykuł asortyment Lady Jane, sklepu z odzieżą dla pań. Kiedy weszli do środka w przymierzalni były już dwie dziewczyny, a dwóch rosłych Szkotów czekało na nie w sklepie. Gdy zobaczyli Jimi'ego wchodzącego do przymierzalni rozpoczął się cały ciąg kpin i drwin. Tappy chciał interweniować: "Mamy tu parę głupków. Chcesz żebym zrobił z nimi porządek?". Jimi powstrzymał go: "Wyluzuj Tappy!".
Po skończonych zakupach weszli do baru na drinka a Jimi chciał zatelefonować do Kathy. W barze natknęli się na tych samych Szkotów, którzy rozpoznali Jimi'ego i przycinki rozpoczęły się na nowo. "Niektórzy ludzie po prostu nie wiedzą kiedy przestać" - zaśmiał się Jimi, ale na jego twarzy widać było napięcie. Mieli już wychodzić, gdy Jimi zwrócił się to Tappy'ego: "Muszę jeszcze skoczyć do toalety, to zajmie chwilę". Tappy podszedł do baru zamówić kolejnego drinka. W tym czasie jakiś mężczyzna chciał skorzystać z toalety, lecz po otwarciu drzwi natychmiast zawrócił mówiąc do żony: "Chodźmy stąd! Tam się biją!". Tappy rzucił się do pomieszczenia - zobaczył Jimi'ego myjącego ręce w umywalce i obu pyskatych Szkotów na podłodze: jeden miał rozbity, krwawiący nos, drugi leżał jęcząc zwrócony twarzą w dół. 
Jimi były komandos poradził sobie sam. Hendrix, pomimo że bardzo szczupły, podobno był naprawdę silny.

Nikt o tym nie mówił i nie pisał, 
niewykluczone jednak, że Jimi wykonywał regularnie ćwiczenia fizyczne 
zapamiętane ze szkolenia wojskowego?

Innego rodzaju problemy wywoływało zachowanie sceniczne Hendrix'a, szczególnie na kwietniowej, łączonej trasie.
Noel Redding: "Jeśli Jimi zachowywał się zbyt prowokująco podczas występu, po koncercie słyszeliśmy od promotora: Przystopujcie, albo.... Zaczęły przytrafiać się nam takie dziwne rzeczy jak zapalenie światła w trakcie trwania koncertu, albo gitara Jimi'ego tuż przed wyjściem na scenę okazywała się być rozstrojona."

Wszystkie niemiłe chwile nie miały większego znaczenia wobec systematycznie rosnącego powodzenia całego przedsięwzięcia. Hendrix i grupa współpracujących z nim ludzi odnieśli w tym krótkim czasie bezprecedensowy sukces oraz zmienili na zawsze oblicze muzyki popularnej.

Także warunki bytowe w Londynie, w zestawieniu z całym jego dotychczasowym życiem, śmiało można określić jako luksusowe.

Jimi Hendrix, zapytany przez dziennikarza, czy pali papierosy?, odpowiedział twierdząco podając dwie główne przyczyny: "Gdybym nie palił byłbym tłusty jak świnia. (poza tym) mam bardzo słabe nerwy. Najbardziej lubię papierosy z filtrem, na zmianę z mentolowymi - jedną paczkę palę przez mniej więcej półtora dnia." - Jimmy Hendrix, zanim stał się Jimi'm, przez większość swojego życia (poza pobytem w wojsku) głodował i nigdy nie groziło mu otłuszczenie; nie stać go było również na papierosy.

Przez pierwsze dwa i pół miesiąca od przyjazdu, Hendrix z Kathy, a Chas z Lottą, mieszkali w rozpadającym się hotelu Hyde Park Tower. Usłyszawszy o ich problemach mieszkaniowych i finansowych, perkusista The Beatles, Ringo Starr, sam mieszkający w posiadłości na wsi, wspaniałomyślnie zaoferował im swoje londyńskie mieszkanie: dwupoziomowe - parter i suterena - w eleganckiej dzielnicy, z ogródkiem od strony podwórka. To najprawdopodobniej tu sąsiadem Hendrix'a był polski reżyser Jerzy Skolimowski, który pochwalił się tym w telewizyjnym talk-show prowadzonym przez Kubę Wojewódzkiego. Skolimowski niewiele miał do opowiedzenia - widywał Hendrix'a w ogródku i chyba nigdy nie rozmawiali, a "Hendrix zawsze był jakiś dziwny, nieobecny - zapewne przez narkotyki".

Andy Jones (reżyser dźwięku): "(Hendrix) był... kompletnie odjechanym facetem, który żył w innym świecie. Ja nigdy tam nie byłem i chyba nikt inny również nie".

Paul Caruso (przyjaciel): "Cały czas śnił na jawie. Wybiegał myślą w przód, w przyszłość, do tego stopnia, że rozmawiając z tobą nie rozumiał, o co ci chodzi. U nikogo innego (!!!) nie widziałem takiego zaburzenia koncentracji".

Keith Altham (dziennikarz): "Jimi miał schizoidalną osobowość!!! Z powodu narkotyków i własnej natury".

Londyński okres to jeszcze nie ten czas, gdy Jimi był uzależniony od narkotyków. Wielu ludzi, podobnie jak Skolimowski, bardzo często poczytywało "inność" Hendrix'a jako efekt zażycia środków odurzających.

Hendrix: "To całkiem naturalne, że zaczynają trochę plotkować na temat ludzi, których nie rozumieją. Mówią: Jimi Hendrix to ponurak, wciąż chodzi naćpany, pije sok z arbuza razem z kawą i używa zasłony od prysznica jako papier toaletowy..."

A jednak było wiele momentów, gdy w tym najszczęśliwszym dla siebie okresie Hendrix zachowywał się jak gdyby był w stanie depresji. Jeden z dziennikarzy wspominał, że na przyjęciu urodzinowym Chas'a Chandler'a, w grudniu 1966 roku, Jimi siedział samotnie skulony w kącie. Noel Redding twierdził, że nazywali go "nietoperzem", ponieważ izolował się w kompletnie ciemnym pokoju. Bez zgody i wiedzy właściciela przemalował w luksusowym mieszkaniu Ringo Starr'a pokój na czarno, co oprócz utyskiwań sąsiadów, spowodowało, że po 4 miesiącach musieli się wyprowadzić. 
Czy to przypadek, że na pierwszej, wydanej w maju, płycie długogrającej (LP), drugim utworem był "Manic Depression"? 

Depresja maniakalna dotyka mojej duszyManic depression is touching my soul

Depresja maniakalna to frustrujący bałagan
Manic depression is a frustrating mess
Cóż, myślę, że się wyłączę i, uh, pójdę w dół, aż do samego dołu
Well, I think I'll go turn myself off and, uh, go on down, all the way down

Jimi, szarmancki dżentelmen, w stosunku do obcych kobiet, wobec Kathy był bardzo zaborczy. Często dochodziło pomiędzy nimi do poważnych awantur, także, ku utrapieniu Chandler'a, w miejscach publicznych.

Kathy Etchingham (dziewczyna Jimi’ego): "Jimi napisał The Wind Cries Mary, choć odeszłam tylko na jeden dzień. Strasznie się pokłóciliśmy po tym jak narzekał na moją kuchnię, co mu się często zdarzało. Wzięłam talerz i rzuciłam nim o podłogę. Od tego zaczęła się awantura. Jimi wziął miotłę i zamiótł podłogę przed powrotem Chas’a."

„Miotła ponuro zamiata skorupy wczorajszego życia”

Kathy Etchingham (dziewczyna Jimi’ego)"Śpiewa, że zamiata skorupy wczorajszego życia, że to koniec. Wybiegłam z mieszkania, a on pobiegł za mną. Stanęłam przy światłach i zatrzymałam taksówkę."

Hendrix: "Światło zmienia się na szare. To znaczy, że jutro wszystko będzie mdłe. Kiedy przechodzisz przez ulicę, światło zamiast na zielone, czy czerwone, zmienia się na szare - w twojej wyobraźni. To zwykła piosenka o rozstaniu."

Kathy Etchingham: "Jutro światło zmieni się na szare, kroki w czerwieni, bo miałam wtedy rude włosy i czerwoną sukienkę. Wszystkie pajacyki są w pudełkach, bo BBC kończyło program o 10:30, czy 11-ej, planszą, na której dziewczynka chowała pajacyka."

Tak powstał trzeci przebojowy singiel - po "Hey Joe" i "Purple Haze" - "The Wind Cries Mary", wydany na początku maja, kilka dni przed premierą LP: "Are You Experienced".






Polecam zakładkę: "Jimi w Londynie" na innym moim blogu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spis treści

Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo Rozdział 2 - Seattle: Matka Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie Rozdzi...