wtorek, 28 maja 2024

Rozdział 8 - Droga donikąd: Lata 1962-1963

 

Dziennikarz - „Grałeś z Wilson’em Pickett’em, Litlle Richard’em, może nie chcesz do tego wracać?”

  Jimi Hendrix - „Nie, to też życie.”

- fragment wywiadu z 1969 roku


                                                                   
Jimmy Hendrix został zwolniony z armii tuż przed świętem 4 lipca 1962 roku. Miał przy sobie około 400 $ !!!
Hendrix : „To były największe pieniądze, jakie miałem do tej pory w całym moim życiu”.

Nie bardzo wiedział, co ma dalej robić ? Był sam wśród obcych, nie miał nawet gitary.
Hendrix: „Miałem wrócić do Seattle... ale postanowiłem wpaść do Clarksville, które było blisko, zostać tam na noc i wyjechać do domu następnego ranka...”

Te wypowiedzi zaprzeczają popularnej teorii, zgodnie z którą Jimmy zaaranżował w wojsku swoją niedyspozycję i miał uzyskać zwolnienie z armii głównie po to, żeby grać dalej z Cox'em, którego służba wkrótce miała się skończyć.
Gdyby jego kondycja psychiczna, z powodu której został zwolniony z wojska, była tylko "teatrem" - inteligentną i wyrafinowaną mistyfikacją - to zakup "porządnej" gitary byłby pierwszą rzeczą, jaką powinien zrobić po "uwolnieniu się" ze służby i opuszczeniu bramy koszar. Następnie, zgodnie z rzekomą umową, Hendrix miałby czekać na Cox'a w sąsiedztwie.

O żadnej z tych rzeczy Jimmy nawet nie myślał. Jego odruchem był powrót do Seattle. Pozostał w okolicy z prostej przyczyny - wstąpił do baru i następnego dnia obudził się z kilkunastoma dolarami w kieszeni. Po największych pieniądzach jego życia nie zostało nic !

Billy Cox: „Zwolnili Jimi’ego na miesiąc przede mną. Czekał na mnie w Clarksville. Zagraliśmy tam kilka koncertów. W Clarksville graliśmy z innymi chłopakami. Odłączyliśmy się od nich i przenieśliśmy do Indianapolis, by spróbować własnych sił, ale bez żadnego powodzenia. Wróciliśmy więc do Clarksville...”

Hendrix.: „Zacząłem grać na Południu. Mieliśmy zespół w Nashville, ale znudziło mi się, bo oni nie chcieli się stamtąd nigdzie ruszać, więc zacząłem podróżować...”


Pierwsza poważna podróż była wynikiem desperacji, a nie efektem kariery muzycznej. Bez perspektyw i środków do życia postanowił przezimować u babki Nory w Vancouver – nie chciał lub bał się wrócić do ojca w Seattle.
Aby dojechać do Kanady, grał po drodze gdzie się dało, żeby zarobić na kolejny bilet autobusowy. Po przybyciu na miejsce próbował swoich sił w klubie Dante’s Inferno „zaczepiając się” w zespole Bobbie Taylor & the Vancouvers.

Wiosną wrócił do Nashville tą samą metodą jaką dotarł do Kanady.

Billy Cox: „ Mieszkaliśmy wtedy na Jefferson Street, nad salonem urody. Często kiedy wchodziłem budzić Jimmy’ego, on spał z gitarą na brzuchu w ubraniach z poprzedniego dnia.”
Jimmy i Billy poznali George’a Odell’a.
Hendrix: „Nazywali się Gorgeous George. Nosili srebrne peruki i błyszczące ubrania. Billy nie był do tego przekonany, ale ja nie miałem nic do stracenia. Dołączyłem do nich w ‘63.”
Billy Cox: „Jimi był niewątpliwie główną atrakcją (śmieje się serdecznie na to wspomnienie). Ale był dobry...”

Dawny "Buster" teraz dostał nowy przydomek: "Marbles", co należy przetłumaczyć jako "Świr".
Hendrix zażywał wówczas tanią amfetaminę i w miarę możliwości palił marihuanę, traktując je najprawdopodobniej jako panaceum na fazy depresji. Natomiast kiedy nadchodziła faza manii, jego zachowanie i gra wymykały się spod kontroli - stawały się dzikie.
Solomon Burke: "Pięć koncertów poszło jak z płatka, a podczas szóstego zaczął wygrywać te swoje riffy, które nie były częścią utworu. Nie mogłem tego dłużej znosić."
Dochodziło do tego, że Jimmy'emu wyłączano mikrofon w trakcie gry, wyrzucano go z kolejnych zespołów, a nawet z autobusu, którym zespół podróżował. Któregoś razu zdarzyło się, że zamiast Hendrix'a wyrzucono z autobusu jego gitarę.

Większość Afroamerykańskich muzyków z Południa utrzymywała się wówczas z udziału w imprezach objazdowych, które były niczym innym jak łączonymi trasami koncertowymi, co oznacza, że zespoły nie grały samodzielnych koncertów, lecz występowały wspólnie, jeden po drugim, w trakcie tego samego wieczoru. Trasy takie organizowano systematycznie przez kilka lat, głównie w latach 1963-65, a muzycy nazywali je „flaczanym tourne” – chitlin circuit - ponieważ gdziekolwiek się pojawili, do jedzenia zawsze dostawali rybę lub flaki, (chitlins, lub raczej chitterlings, to nazwa flaków wieprzowych, taniej potrawy powszechnej w dawnej "murzyńskiej" kuchni).
P.P. Arnold: „Na chitlin circuit składały się czarne R&B i bluesowe koncerty. Było to szczere, surowe, chropowate bluesowe granie”.
Trasa obejmowała zarówno większe ośrodki, jak i małe prowincjonalne miasteczka.
B.B. King: „Te nasze wczesne podróże. Były swego rodzaju szkołą. Człowiek jeździł czym się dało. Czasami musiałem łapać autobus Greyhound, aby dotrzeć na koncert”.

W roku 1963, tak jak w ciągu kilku najbliższych lat, Jimmy wykorzystywał każdą szansę - grał z każdym i w każdym miejscu. W kwietniu dołączył do The Imperials, a latem do Bob Fisher & the Barnesvilles, w którym na gitarze grał Larry Lee. Niewykluczone, że Jimmy znał Larry’ego wcześniej i to za jego sprawą znalazł się w tym zespole (6 lat później, w sierpniu 1969 roku, Hendrix zrewanżował się dawnemu koledze z nawiązką zapraszając go do udziału w koncercie na festiwalu w Woodstock).
Jesienią zespół The Barnesvilles wraz z żeńską grupą wokalną The Marvelettes towarzyszył występom Curtis Mayfield.

5 dni przed 21-mi urodzinami Hendrix’a, w Dallas w Teksasie został zastrzelony JFK. Na Południu zrobiło się „gorąco”.

Jimmy przeniósł się na północ, do Nowego Jorku. Podobno Larry Lee dał mu na drogę płaszcz, żeby nie marzł na "zimnej północy" i może to za ten gest Hendrix był bardziej wdzięczny, niż za wcześniejsze dokooptowanie do zespołu ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spis treści

Wprowadzenie - W cieniu legendy bluesa Rozdział 1 - Seattle: Dzieciństwo Rozdział 2 - Seattle: Matka Rozdział 3 - Seattle: Dorastanie Rozdzi...