1970-09-18 (CZ. 6): A ŻYCIE TOCZYŁO SIĘ DALEJ... (CZ. 1)
11.45 am (tj. dokładnie po 10-ciu minutach jazdy) - Ambulans przybywa do St. Marry Abbots Hospital, Marloes Road, Kensington W8. Hendrix zostaje przeniesiony na SOR. Zajmują się nim lekarze dyżurni: dr John Bannister i dr Martin Seifert. Wykonują resuscytację (masaż serca).
12.45 am - dr Seifert wystawia świadectwo zgonu.
Do szpitala przybywa Gerry Stickells - identyfikuje ciało.
Gerry Stickells został przez kogoś (być może przez Burdon'a) powiadomiony, że "z Jimi'm jest coś nie w porządku w hotelu", więc pojechał do Cumberland, gdzie nikt nic nie wiedział (oczywiście nie było wówczas telefonów komórkowych), zatem musiał wrócić do swojego mieszkania, gdzie otrzymał kolejny telefon, w którym powiadomiono go o śmierci Hendrix'a i wskazano adres szpitala.
Les Perrin, PR Jimi'ego, organizuje konferencję prasową, potem udziela wywiadu dla duńskiego radia (Brown str. 147). Nie podaje szczegółów - trzeba czekać na wyniki śledztwa (Brown str.148). W Anglii w przypadku nienaturalnego zgonu dochodzenie prowadzi Koroner (w Polsce jako odrębny zawód istnieje od 2002 r.). Koroner to inaczej mówiąc lekarz medycyny sądowej. Jego zadaniem jest wyjaśnienie okoliczności, przyczyn (naturalne lub o podłożu kryminalnym) oraz czasu śmierci, a także wystawienie odpowiednich dokumentów.
2.00 pm - BBC Radio One jako pierwsze podaje informację o śmierci Hendrix'a do publicznej wiadomości.
Policjant Ian Smith wraca do Samarkand Hotel, żeby spisać zeznanie zameldowanej tam Moniki Dannemann (Brown str. 148)
3.00 pm - sierżant John Shaw z biura koronera i policjant Upton (brak imienia) przybywają do St. Marry Abbots Hospital. W Chapel of Rest oglądają zwłoki Hendrix'a - nie zbierają żadnych zeznań. W dokumentacji szpitalnej istnieje jedynie wpis do księgi przyjęć.
ok. 4.00 pm - sierżant John Shaw i policjant Upton przybywają na miejsce zdarzenia tj. do Samarkand Hotel. Dokonują oględzin i spisują oficjalne zeznanie Moniki Dannemann (Brown str. 149)
Pierwsze zeznanie Moniki
Monika Charlotte Dannemann, zawód: artystka. "znałam Jimi'ego dwa lata (sic), od 15 września on mieszkał ze mną w moim mieszkaniu w Landsdone Crescent, był w tym czasie bardzo szczęśliwy i prosił mnie o zrobienie zdjęć i zaprojektowanie okładki płyty. W środę 17 września zostaliśmy w mieszkaniu (sic), ugotowałam spaghetti i rozmawialiśmy do ok. 2 am (następnego dnia). Wtedy on powiedział, że musi gdzieś pójść i spotkać się z pewnymi ludźmi i ja zawiozłam go do domu przy Great Cumberland Place W1, i on wszedł tam do mieszkania. Pytałam go, czy powinnam z nim pójść, ale on powiedział, że to nie są bardzo mili ludzie. Później, ok. 2.45 am zabrałam go stamtąd i wróciliśmy do domu.
Po powrocie zrobiłam kanapki i rozmawialiśmy do ok. 7.00 am. Wtedy on powiedział, że chce iść spać. Wziął jakieś (w oryginale: "some" może oznaczać także "kilka") tabletki i poszliśmy do łóżka (sic - ona nie wzięła).
Obudziłam się ok. 11.00 am (sic - niezgodność w czasie: telefony, przyjazd najpierw Alvinii, potem kolejnych osób, czyszczenie mieszkania) i zobaczyłam, że twarz Jimi'ego pokryta jest wymiocinami. Próbowałam obudzić go, ale nie mogłam. Wezwałam ambulans i on został zabrany do szpitala w Kensington (nie mówi, że pojechała). On nie odzyskał już przytomności i później zmarł o 12.45 am. Zanim pojechałam z nim do szpitala sprawdziłam zapas moich tabletek nasennych Vesparax (lek uspokajający, stosowany również w przypadkach schizofrenii) i zauważyłam, że 9-ciu brakuje. On był bardzo szczęśliwy i nigdy nie słyszałam, żeby mówił o swoim samobójstwie."
Zeznania złożyli również:
Policjant Ian Smith
"Wróciliśmy tam później i to co udało nam się ustalić: Jimi i dziewczyna posprzeczali się i on wyszedł żeby ochłonąć. Kiedy wrócił, wziął tabletki nasenne i położył się do łóżka. Wtedy ona wyszła, a gdy wróciła, on nie wyglądał zdrowo i nie mogła go dobudzić."
Sierżant John Show
"Ciało, leżące w łóżku w kałuży wymiocin, zostało znalezione przez Miss Monikę Charlotte Dannemann ok. 11.00 am. Miss Dannemann powiedziała: "Poszliśmy spać ok. 7.00 am. Gdy obudziłam się o jedenastej jego twarz pokryta była wymiocinami i oddychał hałaśliwie. Wezwałam ambulans i on został zabrany do szpitala. Zauważyłam też, że brakowało dziesięciu moich tabletek nasennych." Byłem w 22 Lansdowne Crescent W11, i widziałem w sypialni podwójne łóżko bez pościeli (zabrudzone poszewki wyrzucili przed przyjściem policji). Z nocnej szafki wyjąłem opakowanie marki Vesparax z jedną białą tabletką."
Monika przenosi się do Lincoln House Hotel, Gloucester Road - miejsce pobytu Eric'a Burdon'a.
Wieczorem w Ronnie Scott's Club odbywa się kolejny z serii koncertów Eric'a Burdon'a i War.
Sobota 19 września
Brown (str. 151): Monika rano w sobotę przypomniała sobie, że nie zabrała kartek papieru z ostatnimi zapiskami Jimi'ego z Samarkand Hotel. Ukradkiem udała się tam taksówką i zabrała je (nie miała też pieniędzy na opłacenie hotelu i zarekwirowano jej bagaż).
Gerry Stickells składa zeznania w biurze Koronera.
W sobotę, 19 września, brytyjska prasa pełna była doniesień o nagłej śmierci Hendrix'a. Przy tej okazji pojawiło się zdjęcie pogrążonej w żalu i ubranej jak wdowa kobiety, zbolałej do tego stopnia, że gdy opuszczała miejsce tragedii, musiała być podtrzymywana przez jednego z członków ekipy Hendrix'a.
Znajomi rozpoznawali na zdjęciu Eric'a Barrett'a, lecz nikt nie wiedział, kim jest kobieta ?
Gerry Stickells składa zeznania w biurze Koronera.
W sobotę, 19 września, brytyjska prasa pełna była doniesień o nagłej śmierci Hendrix'a. Przy tej okazji pojawiło się zdjęcie pogrążonej w żalu i ubranej jak wdowa kobiety, zbolałej do tego stopnia, że gdy opuszczała miejsce tragedii, musiała być podtrzymywana przez jednego z członków ekipy Hendrix'a.
Znajomi rozpoznawali na zdjęciu Eric'a Barrett'a, lecz nikt nie wiedział, kim jest kobieta ?
Sharon Lawrence spotyka się z Moniką w pokoju Burdon'a:
Pierwsze spotkanie Sharon Lawrence z Moniką Dannemann opisane zostało w książce autorstwa Sharon "Jimi Hendrix. The Man, The Magic, The Truth" (2005 r.; str. 214-220). Wcześniej streścił je Tony Brown w swojej książce "The Final Days" (1997, str. 151-152).
Pierwsze spotkanie Sharon Lawrence z Moniką Dannemann opisane zostało w książce autorstwa Sharon "Jimi Hendrix. The Man, The Magic, The Truth" (2005 r.; str. 214-220). Wcześniej streścił je Tony Brown w swojej książce "The Final Days" (1997, str. 151-152).
Relacja ta, o ile jest prawdziwa i rzetelna, jest szczególnie cenna z tego względu, że było to jedyne natarczywe przesłychanie, jakiemu Dannemann poddana została tuż po tragicznym zdarzeniu.
Spotkanie miało miejsce w sobotę 19 września, we wczesnych godzinach popołudniowych tj. około dobę po tym jak oficjalnie stwierdzono zgon Hendrix'a. Sharon Lawrence, amerykańska dziennikarka i znajoma Jimi'ego, przebywająca akurat w Londynie, chciała koniecznie dowiedzieć się z "pierwszej ręki", co właściwie wydarzyło się poprzedniej, feralnej nocy. W porannej sobotniej prasie, na pierwszej stronie, zobaczyła zdjęcie Moniki z Barrett'em. Na prośbę Lawrence, do konfrontacji z Moniką doprowadził Eric Burdon. Kobiety spotkały się w jego pokoju hotelowym.
Sharon zszokowana wiadomością o śmierci Hendrix'a, przeżyła kolejny szok poznając Monikę. Dannemann zjawiła się ubrana jak na zdjęciu z poprzedniego dnia - na czarno od głowy po kostki. Nie okazywała jednak żadnych oznak żalu. Najbardziej zainteresowana wydawała się być nawiązaniem przyjaźni z Lawrence, o której wiedziała, że jest wpływową dziennikarką: "Wiem wszystko o tobie. Jesteś dziennikarką i mieszkasz w Los Angeles. Chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić i odwiedzić cię w Kalifornii" - tymi słowami "zrozpaczona" Dannemann powitała Lawrence, jednocześnie obdarzając ją uśmiechem i usiłując europejskim zwyczajem pocałować ją w policzek - tak jak gdyby nic się nie stało i było to zwykłe, miłe, towarzyskie spotkanie dobrych znajomych.
Pod naporem pytań ze strony Lawrence, Dannemann opowiedziała następującą wersję wydarzeń: "Byliśmy bardzo szczęśliwi w naszym mieszkaniu. Zjedliśmy przyjemną kolację, którą przygotowałam. Piliśmy wino. Nie dużo. On siedział przy stoliku, pisał i pisał. W końcu poszłam do łóżka". Lawrence zapytała, jaki rodzaj wina Monika zaserwowała Jimi'emu? "Monika zawahała się, a jej oczy zmieniły się - Nie pamiętam - odpowiedziała". Kolejne pytanie brzmiało: "Co się z nim stało?". "Nie wiem. Znalazłam go rano."
SL: "Znalazłaś go ... Mówiłaś do niego ? Był przytomny ?"
Monika ponownie zawahała się.
SL: "No więc ...?"
MD: "Wymiociny były dookoła jego ust. On leżał w nich."
SL: "Mógł mówić ? Mówiłaś do niego ?"
MD: "Nie mógł mówić."
SL: "Ale wciąż oddychał ?"
Monika podenerwowała się i zaniepokoiła - nie odpowiedziała bezpośrednio na pytanie: "Wystraszyłam się, co napisze prasa ? ... Zadzwoniłam do Eric'a Burdon'a."
W tym momencie Monika nagle zmieniła temat - wyraźnie podekscytowana, zaczęła gwałtownie opowiadać o swoich obrazach, które malowała dla Jimi'ego: "Będę malowała wszystko dla niego (for my Jimi) i będę pokazywała swoje prace, dla niego, na całym świecie".
SL: "Znalazłaś go ... Mówiłaś do niego ? Był przytomny ?"
Monika ponownie zawahała się.
SL: "No więc ...?"
MD: "Wymiociny były dookoła jego ust. On leżał w nich."
SL: "Mógł mówić ? Mówiłaś do niego ?"
MD: "Nie mógł mówić."
SL: "Ale wciąż oddychał ?"
Monika podenerwowała się i zaniepokoiła - nie odpowiedziała bezpośrednio na pytanie: "Wystraszyłam się, co napisze prasa ? ... Zadzwoniłam do Eric'a Burdon'a."
W tym momencie Monika nagle zmieniła temat - wyraźnie podekscytowana, zaczęła gwałtownie opowiadać o swoich obrazach, które malowała dla Jimi'ego: "Będę malowała wszystko dla niego (for my Jimi) i będę pokazywała swoje prace, dla niego, na całym świecie".
Lawrence była przerażona. Nie była w stanie zrozumieć, że Monika nie próbowała ratować Jimi'ego, nie dzwoniła po ambulans ! Myślała: "Jimi nie żyje ! Kogo obchodzą cholerne obrazy ?", a chwilę później: "Co do cholery on wziął ? Czy ona go otruła ?".
Po serii kolejnych natarczywych pytań, Danneman wyznała, że zniknęło 9 tabletek. Jedno, spośród 4 opakowań (po 10 sztuk), leżało otwarte na podłodze - pozostała w nim tylko jedna tabletka, stąd wniosek, że Jimi wziął 9. "Vesperax" był silnym niemieckim lekarstwem przepisanym Monice przez lekarza na receptę. "(Monika) Zatrzymała kolejną strugę łez i dodała rzeczowym tonem - One są bardzo silne. Mój doktor powiedział mi, żebym nigdy nie brała więcej, niż połowę jednej". Monika rzekomo nie rozmawiała o nich z Jimi'm. Trzymała je w łazience.
SL: "Podałaś policji te wszystkie detale, o których mi powiedziałaś ?"
Monika przecząco pokręciła głową.
SL: "Musisz opowiedzieć im każdy szczegół. Jeśli ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię".
MD: "Jeśli uważasz, że powinnam ..." - odpowiedziała z wahaniem.
Monika przecząco pokręciła głową.
SL: "Musisz opowiedzieć im każdy szczegół. Jeśli ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię".
MD: "Jeśli uważasz, że powinnam ..." - odpowiedziała z wahaniem.
SL: "Mówiłaś, że Jimi pisał coś na stoliku. Co on pisał ? Gdzie to jest ?"
Monika uśmiechnęła się: "Pokażę ci." - wyszła z pokoju i wkrótce wróciła z trzema kartkami papieru - "Jesteś moją przyjaciółką" - podała kartki, jak wielki skarb - "To ostatnia rzecz jaką Jimi napisał" - powiedziała z dumą - "Znalazłam je na stoliku".
Monika uśmiechnęła się: "Pokażę ci." - wyszła z pokoju i wkrótce wróciła z trzema kartkami papieru - "Jesteś moją przyjaciółką" - podała kartki, jak wielki skarb - "To ostatnia rzecz jaką Jimi napisał" - powiedziała z dumą - "Znalazłam je na stoliku".
Im dłużej spotkanie trwało, tym bardziej surrealistyczne wydawało się zachowanie Moniki i to co mówiła. "Mówiła o Jimi'm, jak gdyby nie był realną osobą - Nie ma Jimie'ego, ale jestem ja, Monika, też wielka artystka".
Można było odnieść wrażenie, że Dannemann zamierzała żyć "skradzionym życiem" Hendrix'a - zająć jego miejsce, wykorzystać jego sławę, pozyskać jego przyjaciół, a nawet zdobyć jego menedżera (w swojej książce napisała, że wkrótce, w 1971 r., pojechała do NY, aby spotkać się z Mike'm Jeffery'm, którego widziała w tej roli).
Po tym spotkaniu, Sharon Lawrence straciła kontakt z Moniką Dannemann na 21 lat.
Monika Dannemann, Eric Burdon i Alvinia Bridges udają się pociągiem do Newcasttle. Zostają na noc - Eric i Avinia nocują u matki Eric'a, Monika w hotelu.
Poniedziałek 21 września
Profesor Robert Donald Teare przeprowadza sekcję zwłok Hendrix'a.
Eric Burdon w wywiadzie na żywo w programie "24 Hours" dla BBC TV oświadcza, że Jimi odebrał sobie życie - popełnił samobójstwo (Brown str. 155).
Wtorek 22 września
Gazeta Daily Mirror drukuje wypowiedź Burdon'a.
Środa 23 września
W Wesatminster Coroner's Court zostaje otwarte dochodzenie w sprawie śmierci Hendrix'a. Prowadzi je koroner (Inner West London Coroner) Gavin Leonard Bourdas Thurston. Zebrane zostają złożone wcześniej zeznania Gerry'go Stickells'a i sierżanta John'a Show, zawierające m.in. przesłuchanie Moniki. (Brown str. 156-157) Śledztwo zostaje odroczone na tydzień, tj. do 28 września.
Monika wraca do domu w Dusseldorf.
Czwartek 24 września
W niemieckiej gazecie Bild ukazuje się artykuł zatytułowany "Dałam Jimi'emu tabletki" (Brown str. 153).
Monika opowiada w nim o planach małżeńskich jej i Jimi'ego oraz podkreśla, że była jedyną dziewczyna, z którą był do końca. Na temat wydarzeń ostatniej nocy powiedziała: "INTRYGI LUDZI Z KTÓRYMI PRACOWAŁ WYKAŃCZAŁY GO. NIE MÓGŁ ZASNĄĆ, WIĘC DAŁAM MU TABLETKI... TO ONE BYŁY PRZYCZYNĄ JEGO ŚMIERCI. NARKOTYKI NIE MIAŁY W TYM UDZIAŁU." (Henderson "Scuse Me..." 2008 r. str. 6).
Monika opowiada w nim o planach małżeńskich jej i Jimi'ego oraz podkreśla, że była jedyną dziewczyna, z którą był do końca. Na temat wydarzeń ostatniej nocy powiedziała: "INTRYGI LUDZI Z KTÓRYMI PRACOWAŁ WYKAŃCZAŁY GO. NIE MÓGŁ ZASNĄĆ, WIĘC DAŁAM MU TABLETKI... TO ONE BYŁY PRZYCZYNĄ JEGO ŚMIERCI. NARKOTYKI NIE MIAŁY W TYM UDZIAŁU." (Henderson "Scuse Me..." 2008 r. str. 6).
Monika pozuje w swoim pokoju do sesji zdjęciowej dla Keystone Press Agency.
"Zrozpaczona narzeczona" zaledwie 6 dni po śmierci Jimi'ego.
Poniedziałek 28 września
Wznowione zostaje dochodzenie. Nie ma żadnych podejrzanych - są tylko świadkowie. Jako pierwszy zeznaje Gerry Stickells, a następnie sierżant John Show. Obaj potwierdzają złożone wcześniej zeznania bez żadnych zmian. Jako kolejny świadek występuje patolog, prof. Robert Donald Teare, który przedstawia raport z sekcji zwłok. Na zakończenie zeznaje Monika Dannemann i chociaż jej zeznanie w kilku punktach drastycznie różni się od pierwszego (pobieżnego) przesłuchania, prowadzący dochodzenie nie żąda żadnych dodatkowych wyjaśnień, uznając różnice za nieistotne szczegóły.
Drugie zeznanie Moniki
Ponownie zdefiniowała się jako artystka, podała ten sam adres, i stwierdziła, że znała Hendrix'a od dwóch lat. Była z nim w tym okresie w kontakcie listownym i telefonicznym, ponieważ Jimi był w US. Spotkała się z nim w sierpniu, gdy przyjechał do tego kraju... "On brał tabletki przepisane mu przez doktora, ponieważ był nerwowy, ale one nie były silne. On przebywał ze mną od wtorku, 15 września. Nikt inny nie przebywał w mieszkaniu. On dobrze spał w nocy we wtorek i środę. Nie wiem jak było w nocy w czwartek. Nie spędziliśmy czwartku w sposób męczący. Wróciliśmy do mieszkania ok. 8.30 pm. Ok. 11.00 pm. przygotowałam jedzenie i butelkę białego wina. On wypił większość butelki, więcej niż ja. Nie pił nic innego niż wino. Wzięłam kąpiel i umyłam włosy i potem rozmawialiśmy. Nie było stresu ani sprzeczek, atmosfera była szczęśliwa. Wzięłam tabletkę nasenną ok. 7 am. Zrobiłam mu dwie kanapki z rybą. Rozmawialiśmy w łóżku. Obudziłam się ok. 10.20 am. On spał normalnie. Wyszłam za róg kupić papierosy. Gdy wróciłam, on był chory, oddychał, miał normalny puls, ale nie mogłam go obudzić. Zauważyłam, że on wziął tabletki nasenne. Brakowało moich dziewięciu. Zadzwoniłam po ambulans i on został zabrany do szpitala, gdzie żył przez krótki czas. Ja wzięłam jeden lub dwa Vesparax'y. 9-ciu brakowało. Myślę, że on wiedział dokładnie, ile powinien wziąć, żeby zasnąć. Gdy widziałam go zanim poszedł spać, był szczęśliwy. Tabletki były w szafce, więc on musiał wstać z łóżka, żeby je wziąć. O ile mi wiadomo, on nie brał tabletek pobudzających. Mówił, że ma w mieszkaniu konopie indyjskie (marihuana, haszysz). Nie był wyczerpany tego wieczora. Nie był człowiekiem, który ma zmienne nastroje. Nie był spięty ani wzburzony. Nigdy nie słyszałam, żeby mówił, że wolałby być martwy lub że nie warto żyć. Miał sytuacje stresowe związane z biznesem, ale nie przejmował się nimi".
Koroner Gavin Thurston zamyka dochodzenie. Wydane zostaje ostateczne oświadczenie: Przyczyną śmierci było zadławienie się wymiocinami spowodowane zatruciem składnikami zażytych tabletek. Wykluczono samobójstwo.
W 1976 r. Tony Brown zwrócił się do prowadzącego dochodzenie koronera z prośbą o udostępnienie kopii dokumentów. Mr Gavin Thurston był tak uprzejmy, że wysłał komplet dokumentów, w tym wszystkie zeznania świadków i raport z sekcji.
Wtorek 29 września
Gerry Stickells zabiera ciało Jimi'ego do Seattle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz