piątek, 29 grudnia 2023

Epilog cz. 5 - Śmierć Jimi'ego Hendrix'a

1970-09-18 (CZ. 5): NIEZAMIERZONE ZABÓJSTWO ?


"Nietrudno jest jednym podpisem zmarnować sobie życie. 
Albo w ogóle je stracić.(str. 200)
Chalpin zabierał wszystko co Jimi zrobił lub planował zrobić.
(Jimi) umarł w dniu, w którym zaplanowane było spotkanie dotyczące PPX (str. 156)"
- Noel Redding "Czy jesteś doświadczony?"


"This is the end
Beautiful friend...
There's danger on the edge of town...
The killer awoke before dawn, he put his boots on...
He went into the room where (she) lived, and..."
- The Doors "The End"


Kadr z filmu "All Is By My Side" (27:32 min)


Mike Jeffery: "Byłem w Londynie tej nocy, kiedy Jimi umarł. Razem z kilkoma starymi kumplami z Północy poszliśmy do pokoju hotelowego Moniki, wzięliśmy garść pigułek i wepchnęliśmy mu je do ust... następnie wlaliśmy mu kilka butelek czerwonego wina wprost do tchawicy... Nie miałem wyboru. Musiałem to zrobić."
- James "Tappy" Wright and Rod Weinberrg "Rock Roadie..." (str. 232)


***
W książce James'a "Tappy" Wright'a razi nadmierna koloryzacja i fabularyzacja opisywanych sytuacji - szczególnie tak istotnych wydarzeń jak przyczyna rozstania Hendrix'a z Chas'em Chandler'em oraz, i przede wszystkim, przyznanie się Jeffery'ego - nie można jednak wykluczyć opcji, że "Tappy" przedstawił znane mu fakty !!! nieumiejętnie (i dosyć naiwnie) ubierając je w formą literacką.
***
Biorąc pod uwagę wszelkie oficjalne relacje, zeznania i oświadczenia (łącznie z 
zamieszczonym wyżej fragmentem), przy teoretycznym założeniu, że w każdym
 z nich jest jakaś część prawdy, można ułożyć następujący scenariusz:
Kluczową sprawą i epicentrum wydarzeń, było przygotowywane na piątek, 18 września 1970 roku, spotkanie Ed'a Chalpina z przedstawicielami Track Records i Polydor, w trakcie którego miano uregulować kilka najbardziej istotnych kwestii, w tym również przyjąć osobistą deklarację Jimi'ego, dotyczącą oficjalnego zerwania współpracy z Jeffery'm. To z tego powodu Hendrix pozostał w Londynie. Tappy Wright twierdzi, że w sobotę 19 września tj. następnego dnia po spotkaniu, Jimi miał w jego eskorcie odlecieć do US.
18 września miało dojść do starcia 3 menedżerów: Ed Chalpin chce "urwać ile się da", Alan Douglas chce przejąć Hendrix'a, natomiast Mike Jeffery nie chce go stracić. 
Jimi, zachęcany przez różne osoby ze swojego otoczenia, daje się wciągnąć w spisek, jednak panicznie unika konfrontacji z Jeffery'm. "Wzajemne relacje pomiędzy Jeffery'm, a Jimi'm były bardzo dziwne. Jimi zawsze chciał uwolnić się od niego, ale Jeffery cały czas miał nad nim kontrolę" (Redding str.120)
Czwartek 17 września
Hendrix spędził noc w wynajętym mieszkaniu Moniki Dannemann - ukrywa się w londyńskiej dzielnicy "czarnych". Wstali tak, jak zwykle, to jest około południa. Mniej więcej o 2 pm. Monika zrobiła Hendrix'owi 25 zdjęć w ogródku hotelowym - rzekomo do projektu okładki nowej płyty. 
Później pojechali do banku, na zakupy i do hotelu, w którym Hendrix był zameldowany. W okolicy hotelu, w korku ulicznym, Jimi został rozpoznany przez dwie młode dziewczyny siedzące w sąsiednim samochodzie. Towarzyszył im mężczyzna. Nawiązała się rozmowa, w trakcie której nieznajomi zaprosili Hendrix'a do siebie na drinka. Nieoczekiwanie dla wszystkich, także dla Moniki, "gwiazda" przyjęła zaproszenie.
Nieznajomi czekają na zewnątrz, podczas gdy Jimi, w towarzystwie Moniki, wstępuje do swojego hotelu. Sprawdza wiadomości, być może zostawia zakupy i wykonuje kilka telefonów m.in. do swojego prawnika Steingarten'a, którego informuje o definitywnym zerwaniu współpracy z Jeffery'm. Opuszczają hotel (Hendrix już na zawsze) i "na dwa samochody" jadą do mieszkania nieznajomych.
W miarę upływu czasu Monika jest coraz bardziej niezadowolona. Jimi czuje się dobrze. Palą skręty, piją trochę czerwonego wina, rozmawiają. Monika nie bierze udziału "w zabawie". Wizyta przeciąga się. Około 10.30 pm. Hendrix wychodzi do toalety i wtedy, nieoczekiwanie dla wszystkich, Monika wybiega z mieszkania. Hendrix podąża za nią. Zirytowana Monika krzyczy na niego. Gospodzarz, zaniepokojony faktem, że sąsiedzi mogą wezwać policję, podchodzi do drzwi. Słyszy Monikę krzyczącą na Jimi'ego: "Ty pierdolona świnio". Awantura trwa aż 30 min.

Dlaczego Monika zareagowała tak nerwowo i histerycznie ? 
1. Jej cierpliwość wyczerpała się ? - wizyta nie podobała jej się od samego początku - mieli spędzać czas razem, a nie w towarzystwie innych dziewczyn, którym Hendrix pozwalał się adorować i sam je kokietował. Może jest zazdrosna, a nawet obawia się, że Jimi będzie chciał zostać z nimi na noc ? 
2. Monika nie wzięła jakichś lekarstw ? - być może oprócz silnego i odurzającego leku Vesparax, który miała brać przed snem, Monika miała inne tabletki, które powinna regularnie zażywać w ciągu dnia - wizyta nie była w ogóle planowana - spodziewała się, że z hotelu Jimi'ego wrócą do jej wynajętego mieszkania.
3. Monika współpracuje z Jeffery'm ? - na zlecenie Jeffery'ego (zastraszona bądź szantażowana lub też czymś zachęcona - podobno w 1971 r. w NY spotkała się z Jeffery'm) ma kontrolować Jimi'ego i przede wszystkim trzymać go z daleka od wszystkich.
Około 11.00 pm. Hendrix sam wraca do mieszkania gospodarzy, przeprasza ich i żegna się. Odjeżdżają wspólnie z Moniką.
Piątek 18 września
Jimi ponownie "wymyka się" Monice - na jego żądanie, około północy Monika zawozi go na imprezę. Hendrix jest pobudzony, ale nic nie wskazuje na to, że jest pod wpływem narkotyków. Monika wraca po około 30 minutach, ale Hendrix każe ją odprawić. Monika nie rezygnuje. Sytuacja się powtarza. Stella, która na prośbę Jimi'ego ponownie rozmawia z Moniką jest opryskliwa, co nadal nie zraża Moniki. Dochodzi do sytuacji, w której uczestnicy imprezy wykrzykują z otwartego okna do stojącej pod domofonem Moniki: "Odpierdol się, zostaw go w spokoju". Ona jednak jest zdeterminowana. Ostatecznie doprowadza do tego, że Jimi rozmawia z nią przez domofon, mamroce coś niewyraźnie, po czym opuszcza imprezę nie żegnając się.
Jimi mamrotał i mówił niewyraźnie wtedy, gdy był zdenerwowany. "Kiedykolwiek w pobliżu pojawiał się Jeffery, Jimi stawał się zmieszany, spięty i nerwowy." (Redding str. 91)
Dlaczego Monika nie chciała ustąpić ? 
1. Zdała sobie sprawę, że swoim zachowaniem zraziła do siebie Jimi'ego i może go stracić na zawsze ?
2. Wiedziała, że Jimi ukrywa się przed Jeffery'm i chciała mu powiedzieć, że zauważyła Jeffery'ego, a może nawet rozmawiała z nim ? - mieszkanie, w którym odbywała się impreza znajdowało się w bezpośrednim sąsiedztwie hotelu, w którym Hendrix był zameldowany, Jeffery mógł więc tam go szukać. O tym, że ukrywali się przed Jeffery'm, a nawet obawiali się go, może świadczyć zdanie wypowiedziane przez Monikę: "... przedtem poszłam do niego zobaczyć, czy się nie obudził, ponieważ on (Jimi) nie chciał, żebym wychodziła sama ze względu na Mike'a Jeffery'ego i te wszystkie sprawy." (Brown str. 129)
3. j.w. - Monika współpracuje z Jeffery'm ? 
Wtedy ostatni raz widziano Hendrix'a żywego - chociaż Shappiro podaje, że po opuszczeniu imprezy Jimi, wraz z Moniką, spotkali się jeszcze z Alvinią i wypili razem drinka na mieście (to tłumaczyłoby, dlaczego Monika kilka godzin później dzwoniła właśnie do Alvinii - zapewne nie znała innych znajomych Jimi'ego i nie miała z nimi kontaktu). Później Alvinia pojechała do Speakeasy.
Nie wiadomo dokładnie kto był uczestnikiem imprezy - pewne nazwiska wymieniają Brown i Glebbeek. Generalnie wiadomo, że byli to ludzie z Track Rec. i z otoczenia Alan'a Douglas'a. Impreza musiała być związana ze spotkaniem.
Czy Douglas uczestniczył osobiście w tej imprezie ? Powinien być obecny i Brown twierdzi, że był. Innego zdania jest Glebbeek - 3 doby wcześniej Jimi spędził noc u Douglas'a, po czym rankiem, we wtorek 15 września, odwiózł go taksówką na lotnisko - to ostatnie znane zeznania Douglas'a, który odleciał do US - na tej podstawie Glebbeek twierdzi, że Douglas nie mógł być obecny na imprezie.
Może Douglas'owi nie starczyło odwagi, aby stanąć do bezpośredniej konfrontacji z Jeffery'm ? Wolał pozostać "szarą eminencją". "Nagrał sprawę" i zniknął, lecz na pewno "na posterunku" pozostały kobiety z jego otoczenia. Czy Douglas wysługiwał się kobietami, które podsuwał mężczyznom ? Można odnieść takie wrażenie - Stella i Devon były blisko zarówno ze sobą, jak i z Jimi'm. O Devon mówi się, że była biseksualna. Co ze Stellą ? Tak, czy inaczej, nawet jeśli Douglas był nieobecny, to sfinalizowania interesu miały dopilnować kobiety.
Niewykluczone, że obaj, Douglas i Jeffery, znając "piętę Achillesową" Jimi'ego, zupełnie niezależnie od siebie, postanowili wykorzystać właśnie kobiety, aby nim sterować.
O ile Douglas mógł ewentualnie być nieobecny, to nie mógł pozwolić sobie na to Mike Jeffery. Domyślał się, że za jego plecami knuty jest spisek przeciw niemu. Steingarten był również jego, a może przede wszystkim jego prawnikiem i z całą pewnością poinformował go o telefonie od Jimi'ego. 
Mike Jeffery: "Przecież wiedziałem, że Jimi dzwonił do swojego prawnika Henry'ego Steingarten'a i prosił go, żeby przygotował papiery do zerwania wszystkich powiązań ze mną i sfinalizowania przejścia do Alan'a Douglas'a, który miał być jego nowym producentem i menedżerem. Co za szaleństwo ? Henry Steingarten był także moim prawnikiem." (Tappy str. 231). "Ten bękart Douglas chciał zająć moje miejsce, a ta mała dziwka Devon Wilson popychała Jimi'ego ku niemu." (Tappy str. 232)
"Jeffery potajemnie przyleciał z Hiszpanii do Londynu... Przede wszystkim w jego programie była konfrontacja z Devon Wilson i jej kadrą: Colette Mimram oraz Alan'em i Stellą Douglas." (McDermott str. 364) Wg autora miało to mieć miejsce tuż po śmierci Jimi'ego tj. 19 lub 20 września, ale trudno wyobrazić sobie, żeby w całej tej sytuacji, ktoś taki jak Jeffery, popijał spokojnie drinki na Majorce i nie próbował przeciwdziałać - dla niego to była gra o wszystko. Trudno także uwierzyć, że nie miał być obecny na spotkaniu! Wszystkie zeznania mające świadczyć o obecności Jeffery'ego w tym czasie na Majorce, w rzeczywistości świadczą przeciwnie: najpierw Jimi nie mógł się do niego dodzwonić - był nieobecny (co mogło utwierdzić Hendrix'a w przekonaniu, że Jeffery jest w Londynie), potem burza pozrywała kable, a zaplanowaną kolację na Majorce Jeffery odwołał.
Bob Levin (o Jeffery'm) "Wiedziałem, że on kłamie, ponieważ rozmawiałem z ludźmi, którzy widzieli go na imprezie Track Rec. mającej miejsce w Londynie, w nocy przed śmiercią Hendrix'a. Znałem wszystkich, którzy brali w niej udział, od pary Douglas'a - Stella i Colette - do Devon, jak i kompanów z biura Harold'a Davidson'a" (McDermott str. 365)
"Zgodnie z tym, co przez lata opowiadali mi ludzie, którzy uczestniczyli w feralnej londyńskiej imprezie, wielu z nich dostało mdłości i potrzebowało pomocy lekarza." (Leon Hendrix str. 264-265)
Zgodnie z powyższymi, Jeffery musiał pojawić się (chociaż na chwilę) na tej imprezie, jednak spóźnił się i miało to miejsce już po wyjściu Jimi'ego.
Jeffery chciał zdezorganizować spisek i spotkanie z Ed'em Chalpin'em. Dowiedział się o spisku zbyt późno i zaskoczyło go zdecydowane stanowisko Hendrix'a. Musiał działać szybko i improwizować.
Michael Jeffery, to były agent tajnych brytyjskich służb specjalnych, (a "agentem jest się przez całe życie") z koneksjami zarówno w środowisku związanym ze służbami, ale też w świecie przestępczym. Jego metody działania to manipulowanie, zastraszanie i podtruwanie.
Latem 1969 roku Jimi przebywał w wynajętym domu w Woodstock. "Pewnego dnia podjechała czarna limuzyna. W środku był Jeffery i 2 mężczyźni w obszernych marynarkach. Widać było, że mają broń. Jeffery zabrał Hendrix'a na rozmowę do sypialni. W tym czasie kierowca wyjął z samochodu tarczę, powiesił ją na drzewie i zaczął do niej strzelać. Strzały słychać było w całej dolinie. To było ostrzeżenie." - Juma Sultan ("The Man They Made Him God" 43:24 min.). Noel Redding w tym samym dokumencie oraz w swojej książce twierdził, że Jeffery osobiście nosił broń.
28 stycznia 1970: "Na własne oczy widziałem, jak Mike Jeffery dał Jimi'emu dwie tabletki przed wejściem na scenę Madison Square Garden. Od początku Jimi nie był sobą. Po 18 minutach zgiął się, jakby miał zwymiotować, a kiedy się wyprostował, coś go przestraszyło. Zszedł ze sceny. Michael Jeffery tylko się uśmiechał. Powiedziałem: Michael, osiągnąłeś co chciałeś, prawda ?" - Buddy Miles ("The Uncut Story - Part III"). Tak Jeffery zakończył istnienie Band Of Gypsys, trio złożonego z 3 Afroamerykanów, potrzebnego wyłącznie do jednorazowego wypełnienia zobowiązań wobec Capitol Records.
Na początku września 1970 r. Billy Cox, czarnoskóry basista w zespole Hendrix'a, po zażyciu jakiejś substancji, zaczął cierpieć na paranoję i stany lękowe. Następnego dnia powtórzyła się historia z 28 stycznia - po 3 utworach Hendrix musiał przerwać koncert. Cox czuł się coraz gorzej ! 9 września wrócił do rodziny w US i szybko odzyskał zdrowie. Jimi, wieczorem we wtorek 15 września (poprzednią noc spędził na uzgodnieniach z Douglas'em), ponownie czuł się tak źle, że nie rozpoznawał ludzi i nie był w stanie utrzymać gitary.
Celem Jeffery'ego było odtworzenie pierwotnego, oryginalnego, składu The Jimi Hendrix Experience, złożonego z Jimi'ego i dwóch białych muzyków, który będzie "kupowała" biała publiczność ! "Czarne" trio miało być efemerydą, ironicznym podarunkiem dla Ed'a Chalpin'a. 
Hendrix i Monika Dannemann wrócili do wynajętego mieszkania w Nothing Hill, londyńskiej dzielnicy "czarnych". Jimi zwykł kłaść się spać pomiędzy 6-8 am. Monika: "Ja gotowałam. Piliśmy wino. Niedużo. On siedział przy stoliku pisał i pisał." (Lawrence str.216) "...przygotowałam jedzenie i butelkę białego wina. On wypił większość butelki, więcej niż ja. Nie pił nic innego niż wino." (drugie zeznanie Moniki z 28 września)
Być może rozgrzali chińskie jedzenie (w trakcie sekcji w żołądku Jimi'ego znaleziono nie strawione ziarenka ryżu - teoretycznie ryż powinien zostać strawiony po upływie 3 do 4 godzin). Jimi pisał swój "testament-przesłanie", któremu później nadano tytuł "The Story Of Life". 
W mieszkaniu były dwie butelki wina - jedna zawierała czerwone, druga białe wino. (Brown str. 122 i 144). Jimi nie przepadał za czerwonym winem, więc wybrał białe.  
FIKCJANad ranem w okolicę mieszkania, tak jak rok wcześniej w Woodstock, podjechał samochód. Pod drzwiami mieszkania zjawił się Jeffery w towarzystwie 2 mężczyzn. Być może po prostu zapukał i został wpuszczony. Zresztą nie było takiej opcji, że nie wejdzie do mieszkania, skoro już znalazł Hendrix'a. Poza tym nadal był jego oficjalnym menedżerem. Kazali wyjść Monice z mieszkania: "Wyjdź, mam do pogadania z Jimi'm". Monika mogła "kręcić się" w okolicy, siedzieć na schodach, a może rzeczywiście, żeby tego nie robić, skoro i tak wyszła z mieszkania i była podenerwowana, poszła po papierosy.
Jeffery nie mógł dopuścić do tego, żeby Jimi zjawił się na spotkaniu i jednoznacznie zadeklarował przejście do Douglas'a. 
Wydaje się, że na tego typu spotkaniu obecność Hendrix'a nie byłaby konieczna - wystarczyliby prawnicy i decydenci - Jeffery miał wszelkie uprawnienia, żeby występować w imieniu Hendrix'a, lecz tym razem wszystko miało się zmienić. Chalpin chciał wcześniej bezpośrednio rozmawiać z Jimi'm, co wskazuje na fakt, że stanowisko Hendrix'a miało tym razem odegrać dużą rolę. Również Monika powiedziała, że "on (Jimi) musiał iść (tego dnia) do wytwórni" (Brown str. 129)
W myśl zasady, że "nie zabija się kury znoszącej złote jaja", Jeffery nie chciał zabić Jimi'ego, ale nie mógł pozwolić na to, co zaplanowano za jego plecami. 
Jeżeli Hendrix nie dałby się przekonać lub zastraszyć, Jeffery gotów był podtruć go, choćby miał siłą wepchnąć mu coś do gardła. Miał ze sobą pewne substancje.
W trakcie sekcji "patolog, który badał krew, mocz i wątrobę Jimi'ego, znalazł ślady Durophetu i amfetaminy, czyli głównych składników tzw. Black Bombera, który normalnie zawiera także środki depresyjne. Stąd mogły pochodzić dwa środki nasenne - Seconal i Allobarbital... znalazł także ślady trzech składników Vesparaxu - Brallobarbitone, Quinalbarbitone i niezidentyfikowaną substancję, która mogła być metabolitem hydroxyetylu hydroxyzine - antyhistaminę" (Redding str. 155)
Przez lata tłumaczono sobie, że Hendrix musiał zażyć te substancje w trakcie imprezy, a osobą, która mogła mu je podać musiała być Devon Wilson, jednak Angie po latach napisała, że na imprezie nie było narkotyków poza kokainą.
Doszło do rozmowy, może do sprzeczki. Jeffery był wściekły: "Wiem, że chcesz mnie wystawić i że razem z Douglas'em chcecie dogadać się z Chalpin'em. Nie pójdziesz, kurwa, na żadne pierdolone spotkanie... Przytrzymać go." Wepchnęli do ust Jimi'ego to co mieli ze sobą. W szafce, albo na widoku, były tabletki nasenne, więc dla pewności dołożyli garść Vesparax'ów. Żeby zmusić go do przełknięcia wlali to, co było pod ręką. Pod ręką była butelka czerwonego wina, ta której Jimi i Monika nie wypili. Nie utopili jednak Hendrix'a - nie chcieli go zabić, i wiedzieli co robią - wlali tylko tyle, ile potrzebne było do przełknięcia tabletek. Jimi był przytrzymywany, ale przytomny i łykał wlewane mu do gardła wino.
W pierwotnym zamiarze Jeffery'ego, Hendrix miał jedynie nie być zdolny do stawienia się na spotkaniu, lub ewentualnie pojawić się na nim odurzony. Po znalezieniu Vesparax'u, Jeffery pomyślał, że jeszcze lepiej będzie, jeśli Jimi prześpi cały dzień i w ogóle nie stawi się na spotkanie.
Nie wiadomo, ile tabletek wepchnął Jeffery do ust Hendrix'a liczba 9 pochodzi od Moniki i tak zostało przyjęte. 
Monika mówiła, że 9 zniknęło, a jedna znaleziona została pod łóżkiem. Innym razem mówiła, że sama wzięła 1 lub 2. Sierżant John Show napisał, że 1 znalazł w opakowaniu w stoliku nocnym. Vesparax pakowany był w listkach po 10 sztuk i takich opakowań w szafce było 4. Gdyby Jimi sam chciał się zabić, lub chciał to zrobić Jeffery, wykorzystano by większą ilość tabletek.
Nie wiadomo też jak długo trwała "wizyta" Jeffery'ego. Rozmowa, sprzeczka, szarpanina - być może poczekali jeszcze, żeby upewnić się, że tabletki zaczynają działać, i że Hendrix nie zwymiotuje ich przed utratą przytomności. Niestety Jeffery nie znał i nie docenił mocy niemieckich tabletek. Dawka, która miała uśpić Hendrix'a okazała się toksyczna. Wg obliczeń Glebbeek'a ilość toksyn w organizmie Hendrix'a musiała spowodować śmierć najpóźniej po 4 godzinach, a po pierwszych 2 godzinach i tak byłoby za późno na ratunek.
Celem było chwilowe wyeliminowanie Hendrix'a, a nie zabicie go, dlatego "nie usunięto" Moniki. Mogło się zdarzyć, że Monika czekała pod drzwiami, lub zdążyła wrócić z papierosami. Być może poczekali na nią, lub wychodząc minęli ją i zagrozili: "Nikomu ani słowa! Gęba na kłódkę, bo się doigrasz. Nie wzywaj lekarza ani policji". Może nawet któryś z mężczyzn pokazał jej jakąś legitymację. "Jemu nic nie będzie. Teraz śpi, ale potem dojdzie do siebie" (później takie słowa Monika "włożyła" w usta obsługi ambulansu).
Monika była zdezorientowana i przerażona. Strach potęgował fakt, że była obcokrajowcem. W mieszkaniu zastała Jimi'ego nieprzytomnego - śpiącego. Nie wiedziała, co się stało ? Próbowała go dobudzić, ale nie mogła. Poza tym Jimi był zdrowy. Miał normalny puls, oddychał. Zdezorientowana i wystraszona Monika nie wie, co robić? Zadzwoniła do Alvinii, ale jej nie zastała. Telefon odebrała Judy Wong, która powiedziała, że Alvinia spędza noc z Burdon'em. Może Judy podała jej bezpośredni numer do Russell Hotel, a może trzeba było go ustalić. Gdy Monika dodzwoniła się do pokoju Burdon'a, ten kompletnie nie wiedział, o co chodzi ? Dzwoni jakaś dziewczyna skoro świt i mówi, że nie może obudzić Hendrix'a: "A po co w ogóle go budzić o tej porze ? Przecież on i tak nigdy nie wstaje przed południem."
To zdjęcie zrobiono w styczniu 1970 roku w Szwecji.
18 września 1970 roku Hendrix, w pierwszej fazie utraty przytomności, mógł wyglądać podobnie,
z tą różnicą, że miał na sobie ubranie z poprzedniego dnia.
Czas płynie, Monika nadal nie wie, co ma zrobić ? Siada na krześle i czeka. Jimi'ego nadal nie można obudzić. Po jakimś czasie Jimi wygląda gorzej - na chorego. Pojawiają się pierwsze wymioty. Monika ponownie dzwoni do Alvinii. Jest przerażona. Alvinia powtarza: "Odwróć go, odwróć go i czekaj, zaraz jadę do ciebie". Ubiera się, bierze taksówkę i jedzie. Do Burdon'a dociera, że dzieje się coś złego. Teraz on dzwoni do Moniki: "Wezwij ambulans!" Monika jest roztrzęsiona: "Nie mogę w mieszkaniu są jakieś narkotyki, nie wiem gdzie i nie wiem ile" . "Uspokój się. Alvinia już do ciebie jedzie, ja zaraz też będę". Burdon zabiera ze sobą swojego roadie Terry'ego The Pill Slater'a. Jimi wygląda źle. Leży w kałuży wymiotów.
Monika zeznawała, że zawiozła Jimi'ego do mieszkania ludzi, "których nie lubił" o 1.45. Twierdziła też, że mieszkanie to następnego ranka było opustoszałe, co wydawało się dziwne - Brown (str. 125): "(Oni) Pytali mnie o wszystkie detale związane z tym mieszkaniem, więc powiedziałam im to, co wiedziałam. Oni powiedzieli mi, że gdy przybyli do tego mieszkania, nikogo tam nie było, mieszkanie było puste i to wydawało mi się bardzo dziwne. To tkwiło w mojej głowie. Myślę, że mogło tam coś się wydarzyć. Jeśli wydarzyło się tam coś złego, to (później) gdy wyszłam po papierosy, ktoś mógł to obserwować, no wiesz, czekać". Kim mieli być "oni", którym powiedziała? Chyba nie mogli to być policjanci, skoro Monika składała pierwsze zeznania ok. 4 pm (godz. 16.00) - nie mogli zatem zjawić się w mieszkaniu po imprezie z rana - raczej chodziło jej o Burdon'a, Slater'a, może Stickells'a.
Mieszkanie trzeba "oczyścić". Są tak zaangażowani w te czynności, że przestają obserwować Jimi'ego. Wynoszą do ogrodu haszysz. Decydują się także na ukrycie gitary - pozostawiają Hendrix'a in cognito.
Dlaczego ?
1. Chcą uniknąć skandalu. Mają nadzieję, że Jimi zostanie w szpitalu uratowany i sprawa nie nabierze rozgłosu?
2. Monika powiedziała im o przebiegu wydarzeń i celowo pozostawili Hendrix'a samego - wiedzieli, że w takiej sytuacji będzie musiała sprawą zainteresować się policja (Brown "Visualy..." - Smith)
3. Po prostu nie chcą być w żaden sposób zamieszani w sprawę?

Alvinia dzwoni po ambulans o 11.18 am. - Monika jest zbyt roztrzęsiona by to zrobić. Opuszczają mieszkanie pozostawiając drzwi szeroko otwarte i obserwują rozwój wypadków stojąc po drugiej stronie ulicy. Ambulans podjeżdża po 9-ciu minutach, o 11.27 am. Wysiada dwóch ratowników. Schodzą na dół do mieszkania. Ktoś wezwał pogotowie, a nikogo nie widać. Drzwi szeroko otwarte, pusty ciemny pokój. Konsternacja. Zapalają zapalniczkę lub światło. Na łóżku leży jakiś człowiek bez ruchu, w ubraniu w pozycji na plecach (czyżby ostatecznie nikt Jimi'ego nie odwrócił na bok ?). Odsłaniają okno, podchodzą. Widok nie jest przyjemny. Człowiek leży w kałuży zaschniętych wymiocin koloru brązowego. Ma je na twarzy, na włosach , na ubraniu. Zaczyna sinieć. Brak pulsu, brak reakcji źrenicy na światło. Nie podejmują akcji ratunkowej: "Nie żyje. Dzwoń po policję." Jeden z sanitariuszy wychodzi z mieszkania, wchodzi schodkami do góry, wsiada do ambulansu, wzywa policję. Od momentu przyjazdu, do wezwania policji minęły zaledwie 3 minuty! - niemożliwe było wykonanie wszystkich tych zabierających czas czynności i jednocześnie podjęcie akcji ratunkowej. 
Policja zjawia się w ciągu jednej do 2 minut - patrol był obok. Ratownicy nie mają uprawnień do orzeczenia zgonu, ale nie mogą także zabrać zwłok. Powinien zostać wezwany koroner i być może, o ile koroner tak orzeknie, wydział kryminalny. Dla policjantów to kolejny zaćpany "czarny" w suterenie w "czarnej" dzielnicy, Człowiek bez znaczenia, nikt się nim nie interesuje. Ktoś go znalazł, wezwał ambulans, i uciekł - zapewne jego "kolesie". Smith: "Dużo było takich wypadków w tym czasie w tej okolicy". Dla policjantów oznacza to całe zmarnowane piątkowe popołudnie na kogoś takiego... "Nie możemy go zabrać, bo on nie żyje". "Zabierać go stąd i wypierdalać". Można sobie wyobrazić, jak sanitariusz o nazwisku Saua przeciwstawia się policjantowi o nazwisku Smith, w roku 1970 w Londynie.  
Zbyt strome schody zmuszają do wyniesienia Hendrix'a na specjalnym składanym krześle - dwie nogi i dwa kółka. Od wezwania policji o 11.30 am. do odjazdu ambulansu mija 5 minut. W tym czasie: nadjechała policja, funkcjonariusze zeszli na dół, odbyła się krótka dyskusja, ktoś wrócił do ambulansu po fotel, wrócił z nim do mieszkania, rozłożył fotel. Podniesiono bezwładnego Hendrix'a, poleciało kilka przekleństw, bo ulotniły się gazy, posadzono go w fotelu, wyniesiono po stromych schodach i zapakowano do ambulansu. 
Wnioski: cała akcja, od przyjazdu ambulansu o 11.27 do jego odjazdu o 11.35 trwała 8 minut ! Zwłoki nie mogły zesztywnieć, skoro posadzono je w fotelu. Jimi'ego uznano za denata. Zmuszono sanitariuszy do zabrania ciała ambulansem, co wobec obowiązujących przepisów, stało się oczywistą podstawą do głoszenia opinii, że Hendrix w drodze do szpitala jeszcze był żywy.
W wywiadzie dla Etchingham ratownicy, których zidentyfikowano i odnaleziono, mówili, że z całą pewnością nie pozostał on w fotelu, tylko został z niego zdjęty i położony - to wszystko zabiera czas i jeszcze raz skłania do wniosku, że nie podjęto akcji ratunkowej - kierowca mówił, "że jego koszula była tak mokra, że można było ją wyciskać" - jeśli tak, to chyba raczej od wynoszenia niż ratowania. Czy Jimi był wieziony w fotelu ? Tak twierdziła Dannemann, która obserwowała akcję z grupą ludzi: "W takich wypadkach zawsze zbiera się grupka." Czy warto było zdejmować z fotela kogoś, kto jest martwy ? Ambulans odjeżdża o 11.35 am. Alvinia taksówką jedzie w ślad za nim sama - w zeznaniach cały czas używa liczby pojedynczej. 
11.45 am. odnotowano przyjazd ambulansu do szpitala (nie odnotowano nazwiska Hendrix'a gdyż był pacjentem in cognito). Dr Seifert podłącza monitor i po kilku minutach (5-10 min, jak podaje Glebbeek) stwierdza, że Jimi jest martwy. Może dlatego, że tak szybko zrezygnował z dalszych prób reanimacji, pytany później o przebieg wydarzeń, dr Seifer denerwował się i składał dziwne zeznania, które cytuje Glebbeek. Być może dłużej zajmował się Hendrix'em australijski lekarz, dr Bannister. To on z własnej inicjatywy wyśle list do autorów oświadczając, że z płuc i żołądka wypłynęły duże ilości czerwonego wina - mogło się zdarzyć, że czerwone wino wlane do gardła w nie tak dużej ilości zmieszało się z białym zabarwiając je.
Pielęgniarka informuje Alvinę, że Jimi nie żyje. To jej krzyki zza drzwi mógł słyszeć dr Seifer. Alvinia koniecznie chce zobaczyć Jimi'ego. Jest to niemożliwe - przepisy nie pozwalają. Alvinii udaje się zobaczyć tylko rękę, najprawdopodobniej wystającą spod prześcieradła podczas przewożenia zwłok - rozpoznaje pierścień z turkusem, który Jimi dostał od niej.
(McDermott) Jeffery na wiadomość o śmierci Hendrix'a reaguje: "Wiedziałem, że ten skurwysyn odwali jakiś numer" (miał przecież tylko spać!) Potem Jeffery znika na tydzień. Pije, bierze narkotyki. Po tygodniu jest tak nieprzytomny, że nie można się z nim dogadać. Na pogrzebie nie wysiada z tylnego siedzenia limuzyny. 

Po śmierci Jimi'ego, i później, w 1973 roku, po oficjalnej śmierci Jeffery'ego, Alan Douglas ostatecznie dostaje co chciał - zostaje producentem nagrań Hendrix'a, i dopiero w 1995 roku traci tę pozycji.
Monika kilkukrotnie sugerowała przebieg zdarzeń:
"Wyszłam po papierosy, wtedy mogło coś się stać" (Brown str. 125)
"został otruty" (Brown str. 126)
"zapytajcie jego menedżerów, oni wiedzą, co się stało"
Aby poznać ostateczną przyczynę śmierci Jimi'ego Hendrix'a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Postscriptum - Rzeczywistość bardziej niewiarygodna niż fikcja

Teoria spiskowa pozostaje teorią spiskową aż do momentu, kiedy okaże się prawdą. Można również dywagować: co jest teorią spiskową? - równie ...